Jacek Zieliński I (trener Polonii Warszawa): - Zwycięstwo Wisły jest zasłużone. My możemy żałować pierwszej połowy meczu, w której nie wiem czemu oddaliśmy inicjatywę Wiśle. Mobilizacja w moim zespole była bardzo duża, zdawaliśmy sobie sprawę jaka jest ranga tego spotkania. Zagraliśmy wtedy za mało agresywnie, Wisła nas "wdeptywała w ziemię". Dopiero w drugiej połowie był to zespół, który chciałbym widzieć. Popełniliśmy też koszmarny błąd przy stracie drugiej bramki i punkty zostały w Krakowie. Przegraliśmy bardzo ważną bitwę, ale wojna trwa dalej. Nie zgadzam się z opinią, że przegrany dzisiejszego meczu odpada z walki o mistrzostwo.
Maciej Skorża (trener Wisły Kraków): - Cieszę się podwójnie po tym meczu. Potrafiliśmy udźwignąć presję tego spotkania, a ostatnio pod takową się znaleźliśmy w mediach. Poza tym gdy straciliśmy bramkę wydawało się, że możemy się podłamać. Graliśmy jednak do końca, zdobyliśmy drugą bramkę i mieliśmy szanse na kolejną. Gola straciliśmy, gdy graliśmy w dziesięciu. Poza linią był wtedy Marek Zieńczuk, a Mierzejewski wbiegł z jego strony. Wykazaliśmy wtedy w obronie mało zdecydowania i nieszczęście stało się faktem. Jestem zadowolony z gry zmienników. Mauro zagrał jak profesor. Nie zgodzę się, że zawiódł Diaz. Polonia miała jednego zawodnika więcej w środku pola, więc Radek (Sobolewski - przyp. red.) i Junior musieli tą dziurę załatać.
Adrian Mierzejewski (Polonia Warszawa): - Uważam, że przegraliśmy niezasłużenie. Remis byłby sprawiedliwym wynikiem. Z dwóch akcji bramkowych Wisły Brożek obie wykorzystał. W ostatnich sekundach mogliśmy wyrównać. Jarek Lato strzelił bardzo dobrze z rzutu wolnego, ale nie trafił w bramkę. Boisko nam nie pomagało w rozgrywaniu akcji, a nie mamy w zespole takich dużych zawodników, którzy dobrze by się na takiej murawie czuli. W drugiej połowie nasza postawa była lepsza niż przed przerwą, bo się już do tej murawy przyzwyczailiśmy
Arkadiusz Głowacki (Wisła Kraków): Ciężko gra się w takich warunkach. Boisko było ciężkie i musieliśmy się jak najszybciej do tych warunków przystosować. Chcieliśmy bardzo przełamać tą złą passę. Bolało nas to, że nie potrafimy wygrać spotkania. Włożyliśmy w ten mecz dużo serca, umiejętności i wszystko się dobrze skończyło.
Marcin Baszczyński (Wisła): - W poprzednich meczach nie było wyników, ale już pierwsza połowa meczu z Lechem była takim światełkiem w tunelu. Do tego w meczu z Polonią dołożyliśmy skuteczność i zaangażowanie, w efekcie jest wygrana. Zasłużenie sięgnęliśmy po trzy punkty. Nasza postawa nie była idealna, bo warunki też nam na wiele nie pozwoliły. Brakuje spokoju, bo często mamy niewymuszone straty. Plusem jest to, że stwarzamy więcej okazji do zdobycia goli. Troszeczkę błędów było przy straconej bramce, ale to musimy sobie przeanalizować. Tak zrobiliśmy po meczu z Lechem i przyniosło teraz efekt.