A wyglądało dramatycznie. W 54. minucie piątkowego meczu Rumuni wykonywali rzut rożny. Lewandowski stał w narożniku pola bramkowego. Nagle u stóp Polaka wybuchła petarda. Nasz napastnik złapał się za twarz i padł na murawę. Leżał przez kilka chwil, następnie opuścił boisko.
- W pierwszej chwili mnie zamroczyło, nic nie słyszałem - relacjonuje nasz napastnik w rozmowie z Polsatem Sport. - Sędzia zapytał, czy wszystko jest w porządku. Mówił, że nie muszę się spieszyć i dostanę tyle czasu, ile będę potrzebował. Na początku to do mnie nie docierało. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Udało mi się wrócić i strzelić dwie bramki.
Lewandowski podkreśla, że cieszy go zarówno zwycięstwo zespołu, jak i jakość gry. - W pierwszej połowie Rumuni nie mieli żadnej sytuacji - mówi. - Dobrze graliśmy w piłkę, może poza pierwszymi dziesięcioma minutami drugiej połowy. Rywale wówczas do nas podeszli i zaczęli pressować, przez co pogubiliśmy się w rozegraniu. Ale po krótkiej przerwie wróciliśmy do gry.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Przez wybuch nic nie słyszałem, oczy też ucierpiały
1. dzień
2.miesiąc
3.numer zawodnika
4.w minucie w której strzelił gola
5.numer gola w reprezentacji
Gratulacje! Życzę zdrówka!