Zbigniew Boniek dla WP SportoweFakty: Czas zająć się patologiami
- Chcemy walczyć również z inną rzeczą. Sędzia przychodzący na mecz ma obowiązek sprawdzić dokumenty tożsamości oraz badania lekarskie dzieci. Przecież to w ogóle nie powinno należeć do kompetencji sędziego, tylko trenera. To trener wie, kogo wpisuje do składu i to on wie, czy jego zawodnicy mają aktualne badania.
To prawda, że pracujecie nad zniesieniem obowiązku posiadania badań lekarskich przeprowadzanych przez lekarza sportowego w piłce amatorskiej?
- W Polsce na bazie odpowiedniego rozporządzenia każdy człowiek chcący czynnie uprawiać jakąś dyscyplinę sportową i grać w klubie - niekoniecznie musi to dotyczyć piłki nożnej - obowiązkowo musi posiadać badania lekarskie. Czyli mówiąc w dużym skrócie - dziecko, które występuje w reprezentacji szkoły albo zapisuje się na basen na naukę pływania - nie musi przedstawiać żadnych badań. Gdy zapisze się do klubu, musi mieć badania lekarskie, ale uwaga - podbite tylko przez lekarza sportowego. A w Polsce jest ledwie 800 lekarzy sportowych. Taka liczba lekarzy nie jest w stanie przebadać wszystkich zawodników. Przez to dochodzi do sytuacji, że dajmy na to drużyna B- bądź A-klasowa jedzie do lekarza sportowego, a ten taśmowo, bez badania wbija pieczątki w karty zdrowia. I żeby była pełna jasność - do pewnej ilości przebadanych za badania płaci Narodowy Fundusz Zdrowia, a gdy lekarz przekroczy limit, trzeba już za to płacić. To rynek, który liczyć można w milionach złotych. I my jako PZPN zadajemy jedno pytanie: dlaczego zawodnicy uprawiający piłkę amatorską nie mogą pójść do zwykłego lekarza rodzinnego? Dlaczego na tym najniższym, amatorskim poziomie nie może być autocertyfikacji, czyli oświadczeń w stylu: "Niniejszym zaświadczam, że mój syn jest zdolny do gry"? Oczywiście, gdy chce pan uprawiać trochę poważniejszą piłkę, to klub wyśle pana na specjalistyczne badania. A w Polsce uprawiamy fikcję - cały kraj o tym wie, wszyscy wiedzą o mafii lekarzy sportowych. Bo tak właśnie trzeba to nazwać po imieniu. Od dłuższego czasu zajmujemy się w PZPN tą sprawą, byliśmy na spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia. Walczymy, próbujemy, a co z tego wyjdzie - zobaczymy.
ZOBACZ WIDEO Grosicki podsumował 2016 rok. "Jesteśmy jedną wielką rodziną, chcemy się rozwijać"Szykujecie także zmiany w procesie licencjonowania trenerów na najniższym szczeblu.
- Chcemy uprosić dostęp do licencji UEFA C, czyli tej najniższej, uprawniającej do prowadzenia zespołów z najniższych klas (umożliwia prowadzenie zespołów dziecięcych do 12 roku życia oraz seniorów do Klasy A włącznie - przyp.red.). Założenie ma być niedługo takie, że jeśli ktoś kiedyś grał bądź wciąż gra, będzie mógł otrzymać licencję po odbyciu rozmowy kwalifikacyjnej z przedstawicielem odpowiedniej komisji. Taka osoba będzie musiała przedstawić w trakcie rozmowy konspekt treningu, ogólną wizję, odpowiedzieć na kilka pytań - po prostu pokazać, że wie, o co chodzi. Niektórym może się to nie podobać, choćby dlatego, że chcemy, aby takie licencje były wydawane bezpłatnie. Chodzi nam jednak o zachęcenie ludzi do działania. A jeśli taki trener będzie chciał pójść wyżej, dopiero wtedy będzie musiał przejść odpowiednie, płatne szkolenia i egzaminy na kolejne licencje - UEFA B, UEFA A i tak dalej.
Na jakim etapie są prace nad tymi zmianami?
- Na szczęście działamy szybko - nie jesteśmy politykami, którzy potrzebują kilku czytań, zanim wprowadzą jakąś reformę. Oczywiście, trzeba to dobrze przepracować, nie robić niczego w pośpiechu - przygotujemy zmiany zapewne w okresie zimowym. 28 listopada mamy w PZPN wewnętrzne spotkanie. Do końca stycznia chcemy mieć konkretne projekty.
Wychodzi na to, że w drugiej kadencji dużą uwagę skupicie w PZPN na piłce amatorskiej.
- Proszę nie myśleć, że w pierwszej kadencji zrobiłem coś albo nie zrobiłem, bo bałem się, że ktoś może na mnie nie zagłosować. To, co zrobiliśmy w pierwszej kadencji w temacie piłki dziecięcej, to rzecz nieprawdopodobna. Zrobiliśmy 25 ośrodków AMO (Akademia Młodych Orłów - przyp.red.), chcemy to rozbudować do 40, zbudowaliśmy kadrę do lat 13, rozszerzyliśmy turniej o puchar Tymbarku. Natomiast dzisiaj chcemy zająć się pewnymi patologiami oraz ułatwieniami na najniższych szczeblach. Nigdy nie zrobi się wszystkiego tak, żeby było idealnie, zawsze będzie coś wychodzić w praniu. Ale to są nasze priorytety na najbliższy czas, pracujemy już nad nimi.
Rozmawiał Paweł Kapusta