Czternaście domowych spotkań z rzędu Podbeskidzie Bielsko-Biała nie potrafiło rozstrzygnąć na swoją korzyść. Przełamanie przyszło po 230 dniach, poprzednim razem Górale z trzech punktów zdobytych przy Rychlińskiego cieszyli się 9 kwietnia. Po ostatnich meczach piłkarze podkreślali, że chcą odczarować własny stadion między innymi ze względów mentalnych.
- Zobaczymy czy to przełamanie jest kluczowym momentem dla naszej psychiki. Najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz, co prawda szkoda, że tak późno, bo musimy teraz to nadrabiać. Uważam, że ta liga jest tak skonstruowana, że po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym będziemy walczyć do samego końca, bo mamy o co - przyznał pomocnik Podbeskidzia, Michał Janota.
W tym sezonie Górale na swoim stadionie zdobyli tylko 7 punktów. - Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej na naszym stadionie, bo przede wszystkim chcemy uszczęśliwiać naszych kibiców. Trzeba wierzyć w dobry rezultat. Każdy w naszej szatni ma nastawienie by walczyć do samego końca, więc ciężko pracujmy. Niektóre mecze zagraliśmy słabiej, ale były też takie, w których nie wyglądaliśmy gorzej od przeciwnika, a traciliśmy głupio punkty - powiedział Janota.
- Przede wszystkim trzeba zdobywać punkty u siebie i udowodnić, że jesteśmy mocni. Dużo szczęścia brakowało nam we wcześniejszych meczach, przykładem było spotkanie z Górnikiem Zabrze bądź Stomilem Olsztyn. W tym drugim przewaga była ogromna, a w ostatnich minutach straciliśmy bramkę. Musimy być kolektywem, grać ofensywnie, a wtedy wyniki będą bardzo dobre - dodał pomocnik Podbeskidzia.
ZOBACZ WIDEO Skromna wygrana Rennes - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]