W 6. minucie rozegrano 30 kwietnia tego roku pojedynku Bundesligi z Borussią Moenchengladbach (1:1) Thomas Mueller skierował piłkę do siatki. Na kolejną bramkę czekał aż do 76. minuty sobotniego spotkania z VfL Wolfsburg, kiedy wykorzystał dogranie Arjena Robbena.
Niemoc Muellera, który był czołowym strzelcem minionego sezonu (z 20 golami ustąpił tylko Robertowi Lewandowskiemu i Pierre-Emerickowi Aubameyangowi), trwała przez 999 minut, co stanowi prawie 17 godzin! W 12 kolejnych meczach ofensywny pomocnik Bayernu Monachium bezskutecznie próbował złamać linię obrony przeciwnika. Trafiał tylko w Lidze Mistrzów (dwa gole) oraz meczu o Superpuchar Niemiec (jedna bramka).
- Oczywiście gol to świetna sprawa, ale nie robiłbym z tego wielkiego wydarzenia. Brakowało mi trafień, jednak nie popadałem w szaleństwo i podchodziłem do tego rozsądnie. Przed meczem założyłem się z prezesem Rummenigge. Postawił na mnie i teraz muszę zapłacić - skomentował z uśmiechem 27-latek.
Muellera chwalił po zwycięstwie trener Carlo Ancelotti. - Jestem szczęśliwy, że się przełamał, chociaż oczywiście nie oceniam jego występów tylko przez pryzmat liczby bramek. Thomas zawsze bardzo ciężko pracuje dla zespołu - ocenił Włoch, cytowany przez "TZ".
ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papieża
Czy Thomas Mueller zacznie teraz regularnie strzelać gole w Bundeslidze? 
