Marcin Budziński wszedł na wyższy poziom. Czas na powołanie do reprezentacji Polski?

Newspix / Tomasz Madejski
Newspix / Tomasz Madejski

Marcin Budziński w końcu dokonał tego, czego wszyscy od niego oczekiwali - ustabilizował formę na wysokim poziomie. To już nie jest już ten sam piłkarz, który jeden fantastyczny występ przeplatał serią mniej udanych.

Marcin Budziński stał się prawdziwym liderem II linii Cracovii. 26-latek, któremu przed laty wróżono naprawdę wielką karierę, ma trzy atuty, które wyróżniają go z tłumu: potrafi wygrać pojedynek jeden na jeden w środkowej strefie, uruchomić kolegę kapitalnym prostopadłym podaniem, na wykonanie którego większość by się nie zdecydowała i ma świetne uderzenie z dystansu.

To właśnie z tych powodów nazwisko Budzińskiego co jakiś czas pada w kontekście powołania do reprezentacji Polski. Wcześniej wychowanek Mamrów Giżycko jeden świetny występ przeplatał serią mniej udanych, więc Adam Nawałka go pomijał. Teraz jednak "Budzik" ustabilizował formę na wysokim poziomie. Jego dorobek w rundzie jesiennej to sześć goli i cztery asysty.

- Było nieźle, ale piłka nożna to sport drużynowy i zawsze będę patrzył przez pryzmat wyników zespołu, więc to był raczej średni rok. Zgadzam się, że udało mi się ustabilizować formę - to jest jakiś pozytyw - mówi pomocnik Pasów.

Aż pięć bramek zdobył strzałami sprzed pola karnego - pod tym względem nie ma sobie równych w ekstraklasie. W ostatnim jesiennym meczu z Lechem Poznań (1:1) pokonał Matusa Putnocky'ego kapitalnym uderzeniem z ponad 30 metrów. O pięknej bramce opowiada z właściwą sobie szczerością: - To był okres, w którym było mało ruchu na boisku i byłem zdenerwowany. Wtedy też dostałem piłkę i znów nie było ruchu, więc pomyślałem, że spróbuję uderzyć. I się udało.

ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież

- Dużo ćwiczę strzały sprzed pola karnego i uważam, że to moja mocniejsza strona. Zawsze miałem dobre uderzenie z dystansu, a w ostatnim czasie je dopracowałem. Często próbuję i czasami mi nie wyjdzie, ale jeśli się nie zrażam, to wychodzą takie strzały jak z Lechem - mówi 26-latek.

Budziński może uznać jesień za udaną, ale Cracovia jako zespół zawiodła. Po 20. kolejce Pasy mają na koncie tylko 20 punktów zajmują dopiero 14. miejsce. W minionym sezonie o tej porze krakowianie byli trzecią siłą ligi.

- Może dobrze, że runda się skończyła, bo potrzebna nam przerwa? Jestem dobrej myśli, bo gorszej rundy mieć nie możemy. Liczę na to, że wiosną powalczymy o awans do grupy mistrzowskiej - mówi Budziński i dodaje: - W końcówce rundy głupio traciliśmy punkty. Prowadziliśmy z Piastem w Gliwicach 2:1 i dowieźliśmy wyniku. Prowadziliśmy 1:0 z Górnikiem Łęczna i Lechem Poznań, a zremisowaliśmy 1:1. Coś się rozmywa w pewnym momencie. Może zawodzi koncentracja? Może brak nam szczęścia? Nasza sytuacja wygląda, jak wygląda, ale do końca sezonu pozostało wiele spotkań i może uda się ją odmienić.

Komentarze (0)