W pomeczowej relacji na "Leicester Mercury" próżno szukać informacji o debiucie Bartosza Kapustki. Zanim Polak trafił na Wyspy, to gazeta rozpisywała się o reprezentancie Biało-Czerwonych, podkreślając, że jest to olbrzymi talent. Wspominano również o bardzo dobrym Euro 2016.
Teraz, kilka miesięcy po transferze, kiedy Kapustka zadebiutował w Leicester City, nie ma nawet wzmianki w pomeczowej relacji o tym, że Kapustka zagrał. Duża część poświęcona jest za to rówieśnikowi Polaka - Wilfredowi Ndidi, który po zaledwie dwóch treningach z drużyną zadebiutował w podstawowym składzie. On w przeciwieństwie do Kapustki kosztował dużo więcej, bo aż 15 milionów funtów.
"Daily Mail", które pisało w sobotę rano, że Kapustka zagra z Evertonem, teraz nawet słowem nie wspomniało w swojej relacji o kilkuminutowym występie Polaka.
Na stronach internetowych gazet "Daily Mirror" czy "The Guardian" również nie napisano o Kapustce - podobnie jak w relacjach pomeczowych Sky Sports, goal.com czy BBC Sport.
Na szczęście o debiucie Kapustki nie zapomniała oficjalna witryna Leicester. Wspomniano, że Polak po raz pierwszy zagrał w barwach Lisów oraz opisano sytuację, po której mógł strzelić bramkę.
Natomiast Claudio Ranieri po meczu nie wypowiedział się o reprezentancie Polski.
Występ byłego zawodnika Cracovii przeszedł bez echa w Wielkiej Brytanii. Zdecydowana większość portali czy gazet nawet nie wspomniała o Bartoszu Kapustce.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Manchester United odprawił z kwitkiem pierwszoligowca [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]