Arkadiusz Milik kontuzji doznał w październikowym meczu z Danią. Badanie wykazało zerwanie więzadła, pierwotne diagnozy nakazywały sądzić, że piłkarz straci około sześciu miesięcy. Rehabilitacja przebiegła jednak w niesamowitym tempie, po trochę ponad trzech miesiącach napastnik jest o krok od ponownych występów.
Włoskie media od kilku dni donoszą, że reprezentant Polski kapitalnie spisuje się na treningach, strzela gole jak na zawołanie w gierkach kontrolnych i wszystko wskazuje na to, że na ligowe boisko wróci już w najbliższy weekend w meczu z Palermo.
Nam udało się jednak ustalić, że bardziej prawdopodobną datą jest 4 lutego, czyli dzień, w którym SSC Napoli zmierzy się z Bologną. Piłkarz czuje się coraz lepiej, ale nie jest jeszcze w stu procentach gotowy na podjęcie wyzwania występu w normalnym, ligowym meczu. A że w Neapolu - oczywiście mówiąc o pracownikach klubu - nikt Polaka nie pogania, to należy sądzić, że Milika czekać będzie przed powrotem jeszcze tydzień solidnych treningów. Oczywiście trener Maurizio Sarri znany jest z tego, że lubi zaskakiwać, stąd nikt nie chciał zapewnić nas ze stuprocentową pewnością, że taka będzie kolej rzeczy, ale określone to zostało jako "najbardziej prawdopodobny scenariusz".
Pewnym jest jednak, że polski snajper będzie do dyspozycji trenera Sarriego na pierwszy mecz z Realem Madryt w Lidze Mistrzów, który odbędzie się 15 lutego na Santiago Bernabeu.
Zanim urodzony w 1994 roku napastnik doznał kontuzji, zdobył w sezonie 2016-17 dla SSC Napoli siedem goli (cztery w Serie A i trzy w Lidze Mistrzów).
ZOBACZ WIDEO Serie A: triumf Napoli na San Siro! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]