5 lutego czterej piłkarze Ruchu Radzionków zostali zaatakowani przez niezidentyfikowanych napastników. Do zdarzenia doszło w Bytomiu po zakończeniu turnieju halowego.
Jeden z zawodników - kapitan "Cidrów", Marcin Trzcionka - został dotkliwie pobity. Trafił do szpitala ze złamanym nosem i pękniętą kością oczodołu. Jak informowaliśmy we wtorek, 27-latek nie chciał zgłaszać sprawy na policję, bojąc się kolejnego ataku chuliganów.
"Dziennik Zachodni" donosi jednak, że piłkarz Ruchu zdecydował się złożyć zawiadomienie o pobiciu.
- Sprawy nie zgłosił od razu, bo - jak sam powiedział - zastanawiał się nad tym. Poza tym, od razu po zdarzeniu spędził sporo czasu w szpitalu - przekazał gazecie rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu, Tomasz Boberek.
ZOBACZ WIDEO Dwa strzały Torresa na wagę wygranej - zobacz skrót mecz Atletico Madryt - CD Leganes [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Chodź początkowo prezes Ruchu Marcin Wąsiak ogłosił, że pobicia dokonali chuligani mieniący się kibicami Polonii Bytom, nie ma takiej pewności. - Jak relacjonował, zaatakowała go nieznana mu grupa osób. Wszystko działo się tak szybko, że nie był w stanie określić liczbę napastników - dodał Boberek.
Ruch Radzionków wydał już oświadczenie, w którym potępił sprawców ataku i ogłosił pełną pomoc dla swojego kapitana. Przedstawiciele Polonii Bytom na razie sprawy nie komentują.