"Kazali nam zażywać żółte tabletki". To największy, niewyjaśniony do dzisiaj, skandal w historii MŚ
Hanifi nie miał dostępu do dokumentacji medycznej. Wystąpił do algierskiej federacji z prośbą o takie pozwolenie, ale usłyszał, że "Rogow nie życzy sobie, aby ktokolwiek kontrolował jego sztab lekarski". - Chłopcy mówili mi o tajemniczych żółtych tabletkach, które musieli zażywać - wspomniał Hanifi. - Mówiono im, że to witaminy, ale ja od razu podejrzewałem, że może chodzić o doping. Teraz, gdy na świat przyszły chore i niepełnosprawne dzieci, nie mam już wątpliwości.
"To były francuskie witaminy i odżywki"
Hanifi to jedna z najbardziej cenionych postaci algierskiego sportu. Kiedyś lekarz, w czasie gdy wypłynęła afera dopingowa (w 2011 i 2012 roku) - prezes Algierskiego Komitetu Olimpijskiego. Postanowił pomóc piłkarzom. - Poruszyłem niebo i ziemię, skorzystałem z wszystkich swoich kontaktów, próbowałem dotrzeć do prawdy - mówił dziennikarzowi CNN. - Ale zderzyłem się ze ścianą. Nic się nie dowiedziałem. Ludzie, którzy współpracowali z Rogowem, albo nie chcą mówić, albo już nie żyją. On sam zmarł w 1996 roku.- Zabrał tajemnicę do grobu - skomentował Mohamed Kaci-Said. Kolejny poszkodowany, któremu urodziła się chora córka. - Ma poważne problemy psychiczne, jej układ nerwowy jest po prostu zniszczony - przyznał.
Rogow nie żyje, podobnie jak inny selekcjoner z Europy Środkowo-Wschodniej, na którego padł cień podejrzenia, Serb Zdravko Rajkov. Wydawało się, że w sprawie nastąpi przełom, gdy dziennikarze portalu zajmującego się algierskim futbolem, DZfoot, dotarli do Aleksandra Tabarczuka. Pochodzący z ZSRR lekarz był zatrudniony w centrum sportowym reprezentacji z północnej Afryki w latach 80. ubiegłego wieku. - To między innymi on podawał mi żółte tabletki - od razu przypomniał sobie Chaiba. - Z pewnością zna prawdę.
- Doping? - Tabarczuk nie ukrywał zdziwienia. - Osobiście aplikowałem piłkarzom tabletki z witaminami i odżywki. Francuskie. Działacze miejscowej federacji sami je sprowadzali. Nic nie zamawiałem, podawałem dokładnie to, co ustaliliśmy z Algierczykami.
Sytuację komplikuje fakt, że nie ma jednego frontu wśród byłych podopiecznych Rogowa. Przypuszczeń Chaida, Menada czy Kaci-Saida nie potwierdzają inni.
Nie tylko Algieria?
Jeden z uczestników MŚ 1982 - Ali Fergani - bardzo szorstko wypowiedział się w tej sprawie. - Jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkich piłkarzy reprezentacji Algierii, z którymi pracował Rogow i porównamy do liczby tych, którym urodziły się niepełnosprawne dzieci, dojdziemy do wniosku, że to zaledwie margines - powiedział dziennikarzowi BBC. - Margines, albo błąd statystyczny.
"Le Parisien" przeanalizował sprawę i doszedł do wniosku, że najlepsi algierscy piłkarze, na przykład: Rabah Madjer (który z Józefem Młynarczykiem występował w Porto) czy Mustapha Dahleb, nie brali środków dopingujących. Bo grali w klubach zagranicznych i nie uczestniczyli w obozach przygotowawczych, podczas których radzieccy lekarze podawali tajemnicze tabletki. - To jest możliwe - skomentował Dahleb. - Moje dzieci są zdrowe i nigdy nie zażyłem żółtej kapsułki. Nikt mi jej nie podawał. Jednak jestem przerażony tym, co spotkało moich kolegów. Chciałbym, aby prawda wyszła na jaw.
- A prawda jest taka, że w tej sprawie nie chodziło o podawanie dopingu Algierczykom. Chodziło o testowanie nowych środków medycznych. Związek Radziecki wyszedł poza granice swojego kraju i dzięki swoim ludziom aplikował je w tak egzotycznych krajach, jak choćby Algieria. Należałoby się przyjrzeć nie tylko piłkarzom z tego kraju, ale w ogóle sportowcom z różnych krajów, w których pracowali Sowieci - "Der Spiegel" powołał się na rozmowę z anonimowym informatorem, który miał dostęp do tajnych akt ZSRR.Przerażające...
***
- Tatusiu, dlaczego urodziłam się chora? Dlaczego nie mogę chodzić do szkoły, jak inne dziewczynki?
W oczach Mohameda Chaiby pojawiły się łzy. Życie tragicznie go doświadczyło, zmagał się z nieuleczalnymi chorobami swoich dzieci. Starał się jednak w ich obecności "nie pękać". Nie zawsze mu się to udawało.
- Córeczko, nie znam odpowiedzi - zaczął drżącym głosem, ocierając jednocześnie łzę, która już prawie wypływała z oka.
Nastolatka widząc twarz ojca szybko zmieniła front. - Tatusiu, spokojnie, może tak właśnie miało być - przecięła temat.
Wtulili się w siebie - jak ojciec i córka. Przechodzący obok lekarz szeroko się uśmiechnął.
***
Marek Bobakowski