Burić ma na myśli sytuację z drugiej połowy dogrywki i gola Rafała Siemaszko. Piłkarz Arki pokonał bramkarza strzałem głową. Klub z Trójmiasta wygrał Puchar Polski po raz pierwszy od 38 lat.
- Piłka dziwnie skoczyła, powinienem był lepiej interweniować. To był ważny moment meczu, przy stanie 0:0. Byliśmy wtedy lepsi, ale straciliśmy tego gola i przegraliśmy - opowiada zawodnik Lecha.
I bierze winę na siebie.
- Byliśmy faworytem, presja nas nie zjadła, mieliśmy okazje do strzelenia gola, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Arka nas za to ukarała. Muszę wziąć tę porażkę na siebie. Nie pomogłem drużynie w tym spotkaniu - komentuje Burić.
Lech przegrał w finale Pucharu Polski po raz trzeci z rzędu. Drużynie z Wielkopolski pozostaje teraz walka o mistrzostwo Polski. W tym momencie "Kolejorz" traci dwa punkty do pierwszej Jagiellonii Białystok.
- Co ja mogę powiedzieć? Takie życie. Gdyby każdy w życiu miał to, co chce, to byłoby nudno. Może uda nam się zrehabilitować i zdobyć tytuł... Walczymy dalej, o mistrzostwo - zapewnia bramkarz.
ZOBACZ WIDEO Celtic rozbił Glasgow Rangers! Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]