Jacek Kurski podczas meczu Legia - Lechia był w loży VIP. Prezes TVP znany jest z tego, że od lat kibicuje drużynie z Gdańska. Postanowił to zamanifestować na trybunach Legii. Na to ostro zareagowali kibice z Warszawy, doszło podobno do szamotaniny, internauci na twitterze informowali, że prezes telewizji został opluty i zwyzywany. Polityk miał też zostać obrzucony kubkami z napojami.
- Zdecydowanie zaprzeczam, jakoby miało dojść do linczu czy rzucania przedmiotami. Było tylko kilka wrogich okrzyków - powiedział Jacek Kurski w rozmowie z portalem wirtualnemedia.pl.
Wcześniej o tym samym incydencie dla trojmiasto.wyborcza.pl mówił prezedent Gdańska Paweł Adamowicz: "Nie podobało mi się zachowanie kibiców, którzy zaczęli rzucać w nas butelkami i kubeczkami. Oczywiście nie groziła nam utrata zdrowia, ale nie było to fajne".
Inna sprawa, że mądrości w zachowaniu Kury jest niewiele pic.twitter.com/DDmAc4WMix
— Michał Majewski (@MajewskiMichal) 5 czerwca 2017
Dlaczego prezes TVP eksponował flagę Lechii, skoro z góry można było założyć, że taki gest wywoła niezadowolenie fanów Legii? - Jestem człowiekiem kochającym piłkę i lechistą z krwi i kości. Trenowałem w tym klubie jako trampkarz, potem przez wiele lat działałem w organizacjach kibicowskich. Poczułem zew kibica - przyznał.
To nie pierwszy incydent z prezesem TVP, który lubi się wypowiadać o sporcie. Rok temu Kurski na konferencję prasową ws. archiwalnych materiałów dotyczących warszawskiego klubu przyszedł... z szalikiem Lechii Gdańsk. Położył go na stole, mimo że obok siedział prezes Bogusław Leśnodorski. - Jako kibic Lechii Gdańsk, ale też były działacz piłkarski, doceniam fakt, że w kraju nie brakuje kibiców-patriotów - mówił wtedy.
Kurski jest związany z gdańskim klubem od lat. W czasach studenckich zainicjował wywieszenie transparentu, który miał uderzać w stronę komunistów. Na meczu z Ruchem Chorzów (6 października 1985 roku na stadionie przy ul. Traugutta) pojawił się ogromny napis na prześcieradłach: "13 X - Bojkot. Solidarność".
- Atmosfera na Lechii na początku lat 80. była bardzo wzniosła. Stadion stał się siedliskiem zarazy Solidarności. Mniej więcej w tym czasie wydawaliśmy w szkole, m.in. z Piotrkiem Semką, biuletyn informacyjny BIT. Ja wywodziłem się z rodziny opozycyjnej, więc było to dla mnie naturalne działanie. Ale zorganizowanej grupy szturmowej w Gdańsku wtedy nie było. Ta nasza akcja, to była właściwie jedyna taka zorganizowana - tłumaczył Kurski, który próbował swoich sił jako piłkarz w gdańskim klubie.
ZOBACZ WIDEO Żewłakow: Żyjemy w erze Cristiano Ronaldo
i bez sterowania pod Czytaj całość