Brazylia pokonała Australię. Zdobyła gola w 12. sekundzie

Getty Images / Jim Rogash / Na zdjęciu: Piłkarze reprezentacji Brazylii
Getty Images / Jim Rogash / Na zdjęciu: Piłkarze reprezentacji Brazylii

Reprezentacja Brazylii wygrała 4:0 mecz towarzyski z Australią. Na prowadzenie wyszła dzięki strzałowi Diego Souzy w 12. sekundzie. Drużyna z Antypodów oddała jedyne celne uderzenie w 69. minucie.

Australijczycy nie zdążyli przywitać się z piłką, ledwo usłyszeli pierwszy gwizdek, a już stracili gola. W 12. sekundzie Diego Souza strzelił na 1:0 po dłoniach Mitchella Langeraka, a po podaniu Giuliano. Gospodarze byli myślami jeszcze w szatni i na pobudkę musieli odrabiać straty.

Atutem Kangurów były stałe fragmenty. James Troisi wrzucał piłkę niebezpiecznie w środek pola karnego, gdzie nawet tak doświadczeni piłkarze jak Thiago Silva oraz David Luiz mieli problem z jej wybiciem. Po podaniu z narożnika boiska strzał ponad poprzeczką oddał Tim Cahill. Na celne uderzenie zabrakło Australijczykom pomysłu.

Brazylia była konkretniejsza. Skrzydeł dostał autor gola Diego Souza i w 34. minucie sprytnie przepuścił piłkę do Paulinho. Ten spektakularnie spudłował z czystej pozycji. Aktywni byli boczni obrońcy Alex Sandro i Rafinha. Brakowało nieco błysku Philippe'a Coutinho, którego obowiązki przejął Giuliano.

Do Australii selekcjoner Canarinhos nie zabrał Neymara, Marcelo i Casemiro. Bez swoich gwiazd przegrali pierwsze spotkanie od roku z Argentyną. Konfrontacja z gospodarzami poprawiła im nastroje.

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie możemy tego zepsuć

Po przerwie Australijczycy znów rozkojarzeni, dlatego pierwsze uderzenie oddał Alex Sandro. Ptaki, które wleciał na stadion, przesiadywały w polu karnym gospodarzy, ale to nie była dobra decyzja. Tam działo się więcej ciekawego. Dlatego selekcjoner Kangurów dokonał po blisko godzinie trzech zmian, a Tite tylko jednej.

2:0 zrobiło się w 62. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Do piłki dopadł Rodrigo Caio i zgrał ją w środek pola bramkowego do drugiego stopera Thiago Silvy. Defensor Paris Saint-Germain główkował z bliska do siatki i praktycznie zapewnił Canarinhos zwycięstwo.

Nie mieli dość. Dobrym impulsem były wejścia z ławki rezerwowych Williana i Taisona. Piłkarz Chelsea Londyn napędzał ostatnie ataki Brazylii, a pomocnik Szachtara Donieck podwyższył prowadzenie na 3:0 w 75. minucie. Jeszcze ładniejsze od uderzenia zmiennika było podanie piętą Paulinho. Wynik ustalił w doliczonym czasie ten, który rozpoczął strzelanie. Diego Souza główkował celnie po dośrodkowaniu Williana z rzutu rożnego.

Australia - Brazylia 0:4 (0:1)
0:1 - Diego Souza 1'
0:2 - Thiago Silva 62'
0:3 - Taison 75'
0:4 - Diego Sousa 90'

Składy:

Australia: Mitchell Langerak - Milos Degenek, Trent Sainsbury (57' Jackson Irvine), Bailey Wright (78' Dylan McGowan) - Massimo Luongo (78' Aaron Mooy), Mark Milligan - Mathew Leckie (57' Ajdin Hrustić), Robbie Kruse, James Troisi (79' Tom Rogić), Aziz Behich - Tim Cahill (57' Jamie MacLaren).

Brazylia: Diego Alves - Rafinha, Thiago Silva (78' Jemerson), David Luiz (73' Fernandinho), Alex Sandro - Rodrigo Caio - Giuliano (78' Rodriguinho), Paulinho (83' Renato Augusto), Philippe Coutinho (70' Willian), Douglas Costa (59' Taison) - Diego Souza.

Sędzia: Mark Clattenburg (Anglia)

Komentarze (1)
avatar
yes
13.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
0-4, czyli w normie.
Myślałem, że zakończyło się na golu w 12 sekundzie meczu...