Robert Lewandowski rozpoczął grę. Stawką wyjazd z Niemiec

PAP/EPA / EPA/GUILLAUME HORCAJUELO
PAP/EPA / EPA/GUILLAUME HORCAJUELO

Gdyby wszystko zależało od Roberta Lewandowskiego, w Monachium już by go nie było. Wola wyjazdu snajpera z Niemiec jest ogromna, ale sprawa transferu - skomplikowana. Piłkarz wraz z doradcami rozpoczął więc grę z działaczami Bayernu.

Kto Roberta Lewandowskiego zna, kto dokładnie śledzi jego karierę, ten na początku czerwca musiał być zszokowany. "Lewy", piłkarz z pietyzmem dobierający każde słowo, w rozmowie z "Super Expressem" spuścił atomową bombę, a radioaktywny opad odczuwalny jest do dziś.

- Teraz już nie, ale wcześniej bolało [utrata korony króla strzelców - przyp.red.]. Może też dlatego, że nie do końca byłem zadowolony z tego, jak drużyna mi pomagała. Odczuwałem złość, byłem rozczarowany postawą drużyny. Tuż po meczu to uczucie mi towarzyszyło - powiedział Lewandowski w - i to koniecznie trzeba zaznaczyć - autoryzowanym wywiadzie. Kilka dni później do pieca dołożył jeszcze Maik Barthel, współpracownik Cezarego Kucharskiego, który opiekuje się karierą "Lewego".

Ogromna wola odejścia

- Robert powiedział mi, że nie miał wsparcia, a trener nie przekazał drużynie, by w ostatniej grze pomogła mu w zdobyciu tytułu króla strzelców. Nigdy wcześniej nie widziałem go tak rozczarowanego - rzucił Barthel w rozmowie z "Kickerem". Przypadek? Bez żartów, gra toczy się o zbyt dużą stawkę, tutaj przypadków nie ma.

Piotr Koźmiński, jeden z najlepiej poinformowanych dziennikarzy w branży, napisał przed kilkoma dniami w "Super Expressie", że "Lewandowski jest nasycony ligą niemiecką (...) i wie, że jeśli miałby odejść do wielkiego klubu, to powinno to nastąpić dość szybko". I kluczowe: "po siedmiu sezonach w Niemczech Polak chciałby spróbować czegoś nowego". W oceanie mających zerową wartość plotek na temat "Lewego" takie słowa autorstwa Koźmińskiego mają swój wydźwięk. Bez dwóch zdań musi być coś na rzeczy.

ZOBACZ WIDEO Piękne gole w brazylijskiej Serie A. Zobacz skrót meczu Flamengo - Sao Paulo [ZDJĘCIA ELEVEN]

Tomasz Urban, dziennikarz zajmujący się tematyką niemieckiej piłki, współpracujący z tygodnikiem "Piłka Nożna", nie ma wątpliwości: - Lewandowski ze swoimi współpracownikami rozpoczął grę, której stawką jest jak najszybsza ewakuacja nie tylko z Bayernu, ale ogólnie, z niemieckiej ligi.

- To, co Robert powiedział w wywiadzie dla "Super Expressu", było tak nieprofesjonalne i tak niepodobne do niego, że ewidentnie widać, że to gra prowadzona przez samego piłkarza i jego agentów, a zwłaszcza Maika Barthela. Jest to oczywiście gra obliczona na transfer. Otoczenie Roberta chce wywrzeć presję na szefach Bayernu i w ten sposób przekonać ich do rozważenia sprzedaży Roberta - tłumaczy Urban.

Sprawa jest jednak bardzo skomplikowana i w zasadzie można wykluczyć, że do jakichkolwiek zmian dojdzie już w letnim oknie transferowym. - Przede wszystkim dlatego, że to Bayern dyktuje warunki i trzyma wszystkie karty w ręku. Dopiero co przedłużył umowę z Lewandowskim, gwarantującą mu najwyższe zarobki w zespole, Roberta obowiązuje długi, czteroletni kontrakt z klubem bez żadnych klauzul, a nade wszystko Roberta byłoby Bayernowi bardzo trudno zastąpić - wylicza dziennikarz.

Ostatnie słowa są tutaj kluczowe. Bayern, choć to obrzydliwie bogaty klub, nie ma się nawet co równać pod względem finansowym z czołowymi ekipami z Anglii czy Hiszpanii. Zakontraktowanie gwiazdy przychodzi Niemcom trudniej niż przedstawicielom Premier League. - Najlepszym przykładem była nieudana próba przechwycenia Alexisa Sancheza, który chciał od monachijczyków chorych wręcz pieniędzy. Dlatego Bayern, mając przecież ciągle ogromne ambicje, nie będzie moim zdaniem skory do oddania Roberta już teraz. Choćby dlatego, że na rynku nie ma obecnie piłkarza, który mógłby go zastąpić. Już prędzej za rok. A nuż Timo Werner strzeli w Lipsku 25 goli, a nuż pojawi się ktoś, kto wpisze się w profil piłkarski Roberta - zauważa Urban.

Z dziennikarzem "Piłki Nożnej" zgodzić się należy choćby dlatego, że historia jak na dłoni pokazuje system działania w Bayernie. Od lat pozycja środkowego napastnika była w Monachium kluczowa, a co ważne - następowało tu płynne przekazywanie pałeczki. Giovane Elber, Claudio Pizarro, Roque Santa Cruz, Roy Makaay, Luca Toni, Miroslav Klose, Mario Gomez, Mario Mandżukić i w końcu Robert Lewandowski - każdy z wymienionych graczy był gwarancją zdobywanych goli. Nigdy nie zdarzyło się, aby w klubie zabrakło bramkostrzelnej gwiazdy. Sprzedaż następowała dopiero w momencie, gdy miało się "przyklepanego" następcę. Odejście Polaka oznaczałoby powstanie wyrwy w składzie, której nikt nie byłby w stanie teraz załatać.

Mówił o tym zresztą Cezary Kucharski już pół roku temu w wywiadzie dla WP SportoweFakty. - Nie ma aktualnie na rynku piłkarza, który byłby w stanie zastąpić Roberta w Bayernie. Być może za rok albo dwa ktoś taki się pojawi i będzie opcja do wykonania jakiegoś ruchu. Ale teraz Bayern "Lewego" nie sprzeda za żadne pieniądze - przyznawał Kucharski w styczniu.

Urban: - Trzeba jednak mieć też na uwadze, że rynek transferowy jest zupełnie nieobliczalny i dzieją się na nim często rzeczy, których nie da się przewidzieć i logicznie uzasadnić. I tylko w tym upatrywałbym jakiejkolwiek szansy na transfer Roberta już w tym okienku.

Lewandowski i Abramowicz z tą samą obsesją

O ewentualnej przeprowadzce Lewandowskiego pisano już wielokrotnie, plotek na ten temat było wiele, jednak jeszcze nigdy wola odejścia samego zawodnika nie była tak duża. Chęć przeprowadzki wynikać może choćby z tego, że jednym z wciąż niespełnionych marzeń Polaka jest wygranie Ligi Mistrzów, co z Bayernem mu się nie udało. Wątpliwości i głośne narzekania Lewandowskiego słyszano rzecz jasna na Wyspach, chęć ściągnięcia Polaka wyrazić miała Chelsea Londyn.

- Sportowo byłoby to dla niego wyzwanie. W Bayernie Monachium czeka go najprawdopodobniej los Francka Ribery’ego, którego 10 lat w Bundeslidze to aż siedem tytułów mistrza kraju i wyczekiwanie na kolejny Puchar Mistrzów. W Anglii takie nasycenie sukcesami kapitanowi reprezentacji Polski nie grozi, może być za to zdecydowanie bliżej wygrania Champions League. Roman Abramowicz uwierzył w projekt Antonio Conte przynajmniej równie mocno, jak przed laty w pomysł na klub Jose Mourinho. Rosjanin ma równie silne pragnienie zdobycia trofeum w Lidze Mistrzów co Lewandowski - zauważa Michał Czechowicz z "Piłki Nożnej".

- Perfekcyjnie prowadzona kariera reklamowa "Lewego" może po przeprowadzce do Anglii jeszcze zyskać. Premier League to nie tylko najdroższa, ale też najchętniej oglądana na świecie liga piłkarska. Londyn jest oknem wystawowym dla świata, w którym podgląda się, co aktualnie jest w modzie. Funkcjonowanie w tym mieście jako gwiazda pozwoliłoby Lewandowskiemu pracować na silniejszą markę na rynku międzynarodowym. Biorąc poprawkę na popularność Premier League w Azji, obu Amerykach, Afryce i Australii, na pewno nie zaszkodziłoby to, a raczej pomogło przy lobbowaniu kandydatury napastnika do Złotej Piłki - dodaje Czechowicz.

Niezależnie od tego, jak długi kontrakt wiąże "Lewego" z Bayernem, jak bardzo działacze są zakochani w jego golach na Allianz Arenie, jak wiele trzeba będzie za naszego asa zapłacić, Polak z Monachium wyjedzie. Jedyne pytanie brzmi: kiedy to nastąpi i w jaki sposób Lewandowski poprowadzi grę z bawarskim gigantem.

Źródło artykułu: