Legia jest faworytem tego spotkania, jednak wiadomo, że takie mecze często sprawiają stołecznym piłkarzom problemy - Nie lubię, a wręcz nienawidzę takich spotkań. Są to mecze-pułapki. Przed takimi spotkaniami już każdy dopisuje nam trzy punkty, a tak naprawdę są to zawsze ciężkie mecze - mówił na spotkaniu z dziennikarzami trener Jan Urban.
W meczu z Cracovią widać było jak duży wpływ na grę Legii ma murawa, na której ona gra. Ta przy Łazienkowskiej była przygotowana niemal perfekcyjnie, a gra warszawskich piłkarzy była przyjemnością dla oka. - W pierwszej połowie zagraliśmy nieźle piłką, co jest zasługą również i tego, że boisko jest niemal idealne i futbolówka nie przeszkadza nam w grze - mówił po tym meczu pomocnik Wojskowych, Piotr Giza. Nie dziwne więc, że w Warszawie obawiają się słabego stanu murawy w Gliwicach - Trener Franciszek Smuda powiedział mi, że murawa nie jest w najlepszym stanie - wyjawił Urban.
Legia nie słynie ze świetnej gry na wyjazdach, gdzie dodatkowo ma problemy ze skutecznością. Z kolei Piast stracił do tej pory zaledwie dwadzieścia jeden bramek. Czyli więcej od zaledwie czterech drużyn w całej Ekstraklasie.
Dodatkowo warszawski klub nękają kontuzję. Na boisku w Gliwicach nie zobaczymy kolejnego ważnego zawodnika linii defensywnej, Dicksona Choto. W tym wypadku na ławce rezerwowych do dyspozycji Urbana pozostanie tylko jeden obrońca.
Co prawda, przed poprzednią kolejką trener Legii mógł już skorzystać z Miroslava Radovica, jednak tego nie zrobił. Serb nie jest obecnie w swojej najwyższej formie i zapewne w piątek na prawej stronie zagra ponownie Giza. - Sytuacja Radovica jest przykładem na to, że piłkarz nawet na pozycji, gdzie praktycznie nie ma konkurencji, nie zawsze musi grać w pierwszym składzie - tłumaczył po ostatnim spotkaniu szkoleniowiec Wojskowych.
Kolejną kwestią jest motywacja. Tej z pewnością nie zabraknie żadnej z drużyn, jednak Legia musi to spotkanie wygrać, a Piast może. Jak to wpłynie na losy tej rywalizacji dowiemy się w piątek.