[tag=3999]
Ivan Klasnić[/tag] przez lata był jednym z najlepszych chorwackich napastników. Grał w Werderze Brema, FC Nantes czy Bolton Wanderers i wszędzie strzelał gole. W reprezentacji swojego kraju także przez lata był bardzo ważną postacią. Dziś ma 37 lat, a o grze w piłkę nawet nie może myśleć. Niedawno każdy jego tydzień wyglądał tak samo. Kilka razy w tygodniu przyjeżdżał do szpitala, pielęgniarki podłączały go do specjalistycznej aparatury i zaczynała się dializa nerek.
W oczekiwaniu na nerkę
Rok temu chorwacki piłkarz dowiedział się, że potrzebny jest przeszczep nerki. Trzeci w jego życiu. Sprawa jednak nie była prosta. Klasnić musiał czekać na nerkę od zmarłego dawcy. Telefon mógł zadzwonić w każdej chwili, ale musiało minąć wiele miesięcy, zanim Ivan usłyszał, że jest organ, który uratuje mu życie.
17 października 37-latek trafił na stół operacyjny w szpitalu w Zagrzebiu. Klasnić miał duże obawy. Nigdy nie ma pewności, że nerka przyjmie się w nowym organizmie. Za kilka dni miną dwa tygodnie od zabiegu i na razie wiele wskazuje na to, że wszystko poszło zgodnie z planem. - Trudno to wszystko przechodzić trzeci raz. Bardzo się obawiałem, że nerka się nie przyjmie. Na razie jednak wygląda na to, że jest dobrze. Wreszcie moje życie będzie mogło wrócić do normy - komentuje Chorwat.
Na razie słynny napastnik nie może wpadać w euforię. Nadal trzeba czekać, czy organizm przyjmie nowy organ. W dodatku Klasnić w najbliższym czasie musi bardzo uważać. - Przez najbliższe dwa miesiące muszę być ostrożny. Muszę nosić maskę tlenową i nie mogę sobie pozwalać na zbyt duży wysiłek. Potem jednak wszystko nadrobię. Wkrótce będę mógł też pić normalnie wodę bez odmierzania jej w mililitrach - mówi pełen nadziei.
ZOBACZ WIDEO Bramka El Sharaawy'ego - stadiony świata! Skrót meczu AS Roma - Bologna CF [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]
Onyszko wie, co przeżywa Klasnić
W Polsce mieliśmy podobną historię. Arkadiusz Onyszko 18 lipca 2010 roku dowiedział się, że ma niewydolność nerki. Niewiele wcześniej podpisał kontrakt z Polonią Warszawa. W drużynie "Czarnych Koszul" nie zadebiutował, a zdrowie wymusiło na nim nagłe zakończenie kariery.
Przypadek polskiego bramkarza był podobny. Długo poddawał się dializom, w oczekiwaniu na nerkę. Dawcą był człowiek, który zmarł. Przeszczep przeprowadzono 6 stycznia 2013 w Szczecinie. Operacja zakończyła się sukcesem, ale do dzisiaj źle wspomina dializy.
- Organizm nie funkcjonuje, maszyna trzyma cię przy życiu, wszystkie czynności życiowe są zakłócone, bo nerka nie czyści organizmu. A ta nerka chemiczna też wszystkiego nie wyczyści. Im dłużej to trwa, tym bardziej się boisz, że nie będziesz już w stanie normalnie żyć. Im dłużej się dializujesz, tym bardziej obciążone jest twoje serce. Toksyny cały czas krążą w organizmie. Nie wydalasz wody, nie oddajesz moczu. Za każdym razem, gdy coś pijesz, albo jesz, woda zostaje w organizmie. W trakcie dializy tę wodę ściągają, serce się zmniejsza. Wielokrotne powtarzanie tego zabiegu sprawia, że serce po prostu staje się słabe. Jak zużyta gąbka. I im dłużej się dializujesz, tym szybciej tracisz zdrowie. A jak nie będziesz tego robił, to umrzesz - opowiadał Onyszko w WP SportoweFakty.
Dzisiaj 43-latek może normalnie żyć. Wprawdzie o zawodowej grze w piłkę musiał zapomnieć, ale pozostał przy ukochanej dyscyplinie. Jest trenerem bramkarzy w Motorze Lublin. Przykład Onyszki może dawać Klasniciowi nadzieję, że za kilka miesięcy znowu będzie mógł wieść spokojne i szczęśliwe życie.
Do trzech razy sztuka?
Klasnić o problemach z nerkami dowiedział się na początku 2007 roku. Bardzo szybko zapadła decyzja o przeszczepie. Dawcą była jego matka, ale radość nie trwała długo. Organ nie przyjął się i potrzebna była kolejna operacja. Kilka miesięcy później dawcą został ojciec i tym razem wszystko skończyło się dobrze.
Chorwat wrócił do gry, a nawet strzelił Polakom gola na Euro 2008. Po dziesięciu latach jednak usłyszał, że nerka od ojca przestała należycie funkcjonować. Sytuacja była o tyle skomplikowana, że dawcą nie mógł być nikt z rodziny, bo tym razem było to zbyt ryzykowne. Dlatego Ivan musiał czekać na śmierć któregoś z potencjalnych dawców. W porę się doczekał.