Stal Stalowa Wola w ostatniej serii gier pokonała na własnym boisku GKP Gorzów Wlkp. 2:1. W końcówce widać było, że Stalowcy znacznie odpadli z sił. Już w środę zawodnicy z Podkarpacia zagrają kolejny mecz, tym razem w Łęcznej z miejscowym Górnikiem. Opiekun zielono-czarnych zastanawia się nad odpuszczeniem kilku zawodnikom i wprowadzeniu zmienników. - Na razie nie wiem co będzie z Danielem Treścińskim, który nie jest w pełni sił, co było widać w ostatniej potyczce. Tadek Krawiec również jest po chorobie. Jakieś zmiany na pewno będą, ale raczej nie gruntowne. Zastanawiam się jeszcze czy nie dać odpocząć jednemu czy dwóm piłkarzom. Gotowi do gry są już inni gracze jak Adrian Bartkowiak czy Jonasz Jeżewski. Po kartkach wraca Paweł Szwajdych. Myślę, że w tych trzech kolejnych meczach w ciągu jednego tygodnia skorzystam z większej liczny graczy. Na pewno nie będą to jednak zmiany w ustawieniu czy systemie gry - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl szkoleniowiec Stalówki, Władysław Łach.
W minioną sobotę zespół ze Stalowej Woli zagrał w linii ataku dwoma napastnikami. W potyczce z Górnikiem Łęczna trener jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze zapewne nieco zmodyfikuje ustawienie swojej drużyny, bowiem nie będzie mógł skorzystać z usług Abela Salami, który musi pauzować za nadmiar żółtych kartek. - W sytuacji, w której wypada nam wartościowych napastnik, Abel Salami, który długo leczył uraz będę musiał chyba zagrać jednym zawodnikiem w ataku. Górnik Łęczna gra systemem 4-3-3. Musimy wymyślić takie ustawianie, które zdecentralizuje to ofensywne ustawienie Górnika. Nasza czwórka obrońców będzie miała za przeciwników, aż trzech napastników z Łęcznej. Dobrze by było opanować środek boiska. Czy nam się to uda? Nie wiem na ile się chłopaki zregenerują. Te ostatnie minuty w spotkaniu z GKP Gorzów Wlkp. nie były najlepsze. Nie potrafiliśmy utrzymywać piłki. Górnik gra tak jak gra, ale na pewno jest faworytem tej konfrontacji - kontynuuje Władysław Łach.
Pojedynek z Górnikiem Łęczna jest już ostatnią grą z drużyną, która awansowała w tym sezonie na zaplecze ekstraklasy. Wiosną wyniki z nowicjuszami wypadają dość korzystnie. W trzech potyczkach Stalowcy zwyciężyli dwukrotnie i raz musieli ponieść gorycz porażki. Trener zielono-czarnych docenia grę nowych klubów w pierwszej lidze, którzy spisują się w rozgrywkach bardzo dobrze. - Jesienią wygraliśmy tylko z jednym beniaminkiem, Górnikiem, a na wiosną już z dwoma. Ci nowicjusze wcale nie są tacy słabi. Flota Świnoujście jest wysoko w tabeli, Łęczna także. Dolcan Ząbki przecież też jest na wyższym miejscu niż my. Nie są to słabsze zespoły. Dla nas obecnie liczy się ten pojedynek w środę z Górnikiem. Nie myślimy o kolejnym - powiedział opiekun jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze.
Do składu po przymusowej przerwie za czerwoną kartkę wraca Longinus Uwakwe. Przed rozpoczęciem rundy rewanżowej wydawało się, że tego pomocnika zabraknie wiosną w kadrze Stalówki. Piłkarz wyjechał na treningi do Arki Gdynia. Władysław Łach zdenerwował się na zawodnika i nie chciał jego powrotu do składu. Jednak obecnie trener Stali nie wyobraża sobie podstawowej jedenastki bez tego gracza. - Cieszy mnie, ale z drugiej strony niepokoi. Obawiam się, czy chłopak wytrzyma. W każdych zawodach jest obrażany. Tak samo było teraz z Abelem Salami. Koledzy z drużyny wiedzą, że mają mu pomagać, aby nie robił niekontrolowanych ruchów. Cieszy mnie jego powrót, bo jest dobrze przygotowany do sezonu. Nie jest może wyróżniającą się postacią, ale taką, która decydowała w środku pola o graniu. Brak jego w jakimś stopniu odbijał się. Ktoś go tam zastępował, ale skoro wraca do składu to zagra - dodał opiekun zielono-czarnych.
Środowe zawody szkoleniowiec klubu z ulicy Hutniczej traktuje dość prestiżowo. - Górnik trenowałem przez trzy lata - argumentuje Łach. Obecny trener Stali prowadził zespół z Łęcznej w ponad 100 pojedynkach, Stalówkę natomiast dopiero w 50 spotkaniach sumując mecze ligowe i te w Remes Pucharze Polski. Warto dodać, że oba kluby mają takie same barwy: zielono-czarne. Zawodnicy Stalówki z Łęcznej chcieliby wywieźć chociażby jedno oczko. Opiekuna Stalowców to nie usatysfakcjonuje. - Mnie tam zadowoli cała pula - zakończył Łach.