Bogusław Pietrzak: Niech trafi ktokolwiek

Ruch Chorzów wiosną wywalczył do tej pory zaledwie cztery punkty. Niebiescy z zespołu środka stali się zespołem, który przy dalszej stagnacji będzie zmuszony do końca sezonu walczyć o ligowy byt. Aby tak się nie stało, chorzowianie musieliby zwyciężyć w pojedynku z PGE GKS Bełchatów. - Już kiedyś utrzymałem Ruch w lidze. Wtedy też był walka na "noże" - przyznał szkoleniowiec Niebieskich.

Obecna sytuacja dla Bogusława Pietrzaka na pewno nie jest łatwa. - W mojej pracy trenerskiej bywały już trudniejsze momenty, aczkolwiek obecna sytuacja jest najtrudniejsza ze względu na fakt, że gramy szalenie nieskutecznie. Mam na uwadze zdobywanie przez nas punktów. W wielu meczach jesteśmy blisko uzyskania korzystnego wyniku, ale brakuje nam gola - powiedział szkoleniowiec Ruchu, który w sezonie 1999/2000 w świetnym stylu utrzymał chorzowian w ligowej elicie, zostając mistrzem... wiosny. - Wtedy wygrywaliśmy spotkania jednym, dwoma golami. Podobnie było swego czasu w ŁKS - przypomniał Pietrzak.

Szkoleniowiec Ruchu na każdym kroku podkreśla, że głównym powodem trudnej sytuacji chorzowian w lidze jest fatalna skuteczność napastników. - Często ich brakuje. Wydaje się, że już powinni być w polu karnym, ale tam ich nie ma - gani snajperów chorzowian Bogusław Pietrzak. - W obecnej sytuacji nie ważne jest już kto strzeli gola. Może to być napastnik, ale też i obrońca. Przykład Wisły Kraków, która w ostatnich trzech meczach, po bramkach obrońców, zwyciężała po 1:0 świadczy, że gole niekoniecznie muszą strzelać zawodnicy z przodu. Odpowiedzialność z nazwy spoczywa na napastnikach, ale nie można się tylko na nich koncentrować - ocenił trener Niebieskich.

Wiosną chorzowianie pod wodzą Bogusława Pietrzaka wywalczyli tylko cztery punkty. W kilku pojedynkach wydawało się, że zespół wreszcie "ruszył", ale w kolejnym spotkaniu wszystko wracało do szarej normy. - Pomysł na wyjście z kryzysu? - zastanawia się szkoleniowiec Niebieskich. - Trzeba być cierpliwym i konsekwentnym. Obecnie im spokojniej będziemy podchodzić do naszej sytuacji tym lepiej. Przed nami jeszcze sześć meczów. To z jednej strony mało, ale z drugiej dużo. W dalszym ciągu wszystko jest w naszych rękach. Jednak musimy zacząć strzelać gole, bo inaczej punktów się nie zdobędzie - stwierdził 50-letni trener. Szkoleniowiec nie zgadza się, że pałeczkę w zespole powinna przejąć młodzież. - Póki co, nie zawsze stają na wysokości zadania. Jednak to jest problem nie na teraz, ale na czerwiec - ucina temat Pietrzak.

Przed pojedynkiem z PGE GKS Bełchatów chorzowianie nie są faworytami. Zdaniem Pietrzaka handicapem dla Ruchu na pewno nie jest osłabienie zespołu gości. - Ilu z nich rzeczywiście nie zagra z nami, to się okaże dopiero przed meczem. Oczywiście po spotkaniu można będzie dywagować czy to nam pomogło, czy nie - ocenia trener. -Nie ma w zespole z Bełchatowa Garguły, ale na gwiazdę wyrasta Cetnarski - zauważył szkoleniowiec. - Zdaję sobie sprawę, że GKS to szalenie groźny zespół, który bardzo skutecznie gra na boiskach rywala. Są bezkompromisowi. Sześć wygranych na wyjeździe budzi szacunek. Wiele zależy od nas. Jeśli zaczniemy strzelać gole, to powinno być dobrze - dodał Pietrzak, który na pewno poleci swoim podopiecznym zwrócenie szczególnej uwagi na Dawida Nowaka. - W ostatnich pięciu meczach strzelał gole. Przyznam się, że przed meczem z Jagiellonią miałem ogromne obawy, jak zneutralizować ogromne atuty tego zespołu. W tym pojedynku nam się to udało. Jeśli ktoś miał więcej z gry, to byliśmy to my. Szkoda, że zabrakło bramek - wrócił na koniec do przegranego pojedynku z Jagiellonią Białystok Bogusław Pietrzak.

Komentarze (0)