W środę Robert Gumny był w Niemczech, przechodził testy medyczne. Po południu pojawiły się informacje, że ich nie przeszedł. Przedstawiciele Lecha Poznań od początku w te wiadomości nie wierzyli, uważali, że Niemcy w mało elegancki sposób chcą się wycofać z transferu. Ostatnia wersja była taka, że Niemcy nie zdążyli przeprowadzić wszystkich badań i się wycofali, bali się podjąć ryzyka.
- Dla Lecha to nie jest problem. Borussia ofertę złożyła w poniedziałek, ale ją odrzuciliśmy. Jednak zawodnik i jego rodzina jednak bardzo nalegali, dlatego się zgodziliśmy - wyjaśnia nam dyrektor sportowy Lecha Piotr Rutkowski.
aktualizacja. Niemcy nie zdążyli przeprowadzić wszystkich badań i dlatego zrezygnowali. Lech zadowolony, bo jeszcze w poniedzialek odrzucił oferte na poziomie 6 mln euro.
— Marek Wawrzynowski (@M_Wawrzynowski) 31 stycznia 2018
Borussia M'gladbach pierwotnie chciała sprowadzić Gumnego latem, ale kontuzji doznał Oscar Wendt. Niemcy szukali na szybko obrońcę, który od razu mógłby wskoczyć do wyjściowej jedenastki. Dlatego zapadła decyzja, aby pod koniec zimowego okna transferowego kupić 19-latka.
Według naszych informacji Niemcy mieli zapłacić za 19-letniego obrońcę 6 mln euro. Tyle Lech zainkasował wcześniej za Jana Bednarka sprzedanego do Southampton. Po odmowie Lecha Borussia podniosła ofertę do 6,5 miliona euro plus 1,5 mln w zależności od liczby rozegranych minut w Bundeslidze i europejskich pucharach. Oraz 10 procent od kolejnego transferu.
- Mogę powiedzieć tyle, że bardzo się cieszymy, że Robert zostanie w Lechu. Jesteśmy pewni, że pomoże nam zdobyć mistrzostwo Polski. A rekord transferowy jeszcze pobijemy nie raz - mówi Łukasz Borowicz, rzecznik prasowy klubu z Wielkopolski.
ZOBACZ WIDEO: Puchar Ligi Francuskiej: PSG w finale po wygranej w Rennes. Brutalny faul Mbappe [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]