Grzegorz Krychowiak: Nie lubię być nikim

Michał Kołodziejczyk
Michał Kołodziejczyk
Myśli i śni pan po polsku czy francusku?

Pół na pół.

A kim się pan czuje?

Jestem dumny, że pochodzę z Polski i mówię o tym głośno. Czuję się w stu procentach Polakiem. Nie przeszkadza mi to jednak, by uważać Paryż za najpiękniejsze miasto na świecie. Teraz przeprowadziłem się do Birmingham, ale do stolicy Francji mam tylko godzinę lotu. Kariera piłkarza nie trwa wiecznie, na razie stanowi priorytet, a gdzie zamieszkam po zakończeniu gry w piłkę, sam jeszcze nie wiem.

Andre Gomes z Barcelony udzielił niedawno wywiadu, w którym mówił, co dzieje się w głowie piłkarza, który nie spełnia pokładanych nadziei. Pan w Paris Saint - Germain…

Tak, tak, zgadzam się, to nie jest łatwe. Kiedy przychodzi się do nowego klubu i nie dostaje szans na grę, jest to trudne do strawienia i wiem, że można sobie z tym nie poradzić. Problem pojawia się wtedy, gdy spada lawina krytyki. W którymś momencie dochodzi się do ściany i ma wrażenie, że czegokolwiek by się nie zrobiło i tak będzie źle.

We Francji miałem to szczęście, że trafiłem na naprawdę porządnego faceta, jakim jest Andrzej Szarmach. Gdyby nie on… Byłem gówniarzem i miałem oparcie w jego mądrości.


Jak sobie z tym radzić?

Trzeba się odciąć od prasy i od ludzi, którzy mają się za najmądrzejszych. Za każdym razem znajdzie się grupa, która będzie krytykowała, wytykała błędy i widziała tylko ciemną stronę. Trzeba nauczyć się żyć z taką świadomością, tak wygląda życie osoby publicznej. Trzeba zwyczajnie robić swoje, żyć własnym życiem i pracować nad tym, by życie sprawiało przyjemność.

Przechodził pan z Sevilli do PSG za ponad 30 milionów euro, Hiszpanie nazywali pana perfekcyjną maszyną. Dlaczego nie udało się w Paryżu?

To skomplikowana sytuacja. Czasami ludzie pytają, czy drugi raz podjąłbym taką samą decyzję i zawsze odpowiadam: tak. Dzwonił do mnie trener Unai Emery, dzwonił dyrektor sportowy i namawiali do przyjścia. "Chcemy cię, potrzebujemy cię. Nikt nie zagwarantuje ci grania, ale na pewno dasz radę i się sprawdzisz" - przekonywali. Trener znał mnie doskonale, nie było tak, że wchodziłem pod skrzydła kogoś, kto dopiero musiał poznać moje możliwości. Dla mnie decyzja o transferze była tak naturalna, że spakowałem walizki i przeniosłem się do Paryża.

Nie odpowiedział pan na pytanie, dlaczego się nie udało.

Jestem zawodnikiem zbyt defensywnym do stylu gry PSG. Myślałem, że skoro trener mówi, żebym przyszedł do jego drużyny, chce zmienić taktykę. Problemem PSG jest to, że za bardzo kogoś takiego w lidze nie potrzebuje. Nie musi, nie ma się co oszukiwać. W każdych innych rozgrywkach bym się przydał, ale akurat nie PSG we Francji. Liga Mistrzów to już inna historia. Ale być może taktyka z ligi francuskiej przeniesiona na Europę jest powodem, dla którego zespół pełen świetnych zawodników nie poradził sobie w Lidze Mistrzów dwa sezony z rzędu.

A może przyczyną jest też kiepska atmosfera w klubie? Media co chwila donosiły o jakichś nieporozumieniach i podziałach.

Nie miałem w Paryżu problemów z żadnym zawodnikiem, wszyscy mieliśmy dobre relacje. Nie szukałbym na siłę przyczyn mojego niepowodzenia tam, gdzie ich nie ma. Ci wielcy piłkarze, te wielkie gwiazdy, to tak naprawdę normalni ludzie. Jest kilku dowcipnisiów, jest kilku spokojniejszych zawodników. Jak w każdej drużynie.

Walczy pan o powrót do formy sprzed dwóch lat?

Są mecze, kiedy gram bardzo dobrze i wszyscy są zadowoleni z mojej dyspozycji, jednak kiedy to nie przekłada się na wynik, nie ma żadnego znaczenia. To jest obecnie największy problem West Bromwich i mój. Nie musisz grać spektakularnie, ale kiedy twój zespół wygrywa, także twoje noty idą w górę, jesteś lepiej oceniany. Naprawdę ciężko chwalić piłkarza po porażce drużyny.

Ale w West Bromwich da się w ogóle wyróżnić? Czy genialny piłkarz wstawiony na pana pozycję w tym klubie poradziłby sobie lepiej?

Ciężko powiedzieć. Patrząc na obecny sezon - nie sądzę. Wielu zawodników w środku pola ma podobne predyspozycje, zbyt zbliżony do siebie styl gry. Wcześniej, kiedy trenerem był Tony Pulis, próbował dać mi więcej obowiązków w ofensywie, a to nigdy nie była moja rola na boisku. Ale jak trener wymagał, to zwyczajnie starałem się spełniać jego życzenia. Przeniosłem się jednak do West Bromwich myśląc o mundialu.

To znaczy?

Chciałem odpowiednio przygotować się do mistrzostw świata. Nie wyobrażałem sobie, że ten sezon może tak źle się potoczyć. Jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli, do przedostatniej drużyny tracimy siedem punktów. Mundial sprawił, że celowo nie walczyłem o transfer do innego topowego klubu. Przez wiele miesięcy nie grałem w piłkę, brakowało mi rytmu. Wolałem pójść do mniej prestiżowego klubu, żeby się odbudować i latem powalczyć o coś z reprezentacją na mundialu.

W którym miejscu jest kadra dwa lata po Euro?

Mamy wszystkie argumenty, żeby osiągnąć sukces. Pewnie znowu mi pan zarzuci za bardzo pozytywne myślenie, ale taki już jestem - a poza tym mamy naprawdę mocne podstawy.

Jakie?

Doświadczenie, jesteśmy w odpowiednim wieku, ale mamy też młodych zawodników, którzy dopiero wchodzą do drużyny i szukają swojej szansy. Jest zespół, który grał na mistrzostwach Europy i nie zawiódł. Przecież z tej jedenastki, która dwa lata temu doszła do ćwierćfinału we Francji wszyscy będą też w Rosji. Oczywiście, mundial jest dużo trudniejszym turniejem, trafiliśmy do wymagającej grupy, ale stać nas na dobry wynik.

Mówi pan, że jest ta sama jedenastka, a ja widzę choćby problem ze skrzydłowymi.

Kuba Błaszczykowski zdąży się wyleczyć. Rozmawiałem z nim ostatnio i wiem, że już jest dużo lepiej. To dla nas kluczowy zawodnik i nie wyobrażam sobie kadry bez Kuby. Nawet jeśli teraz nie gra, nawet jeśli będzie grał dużo mniej. Kiedy się wyleczy, to wierzę, że będzie miał dobrą końcówkę sezonu i zdąży przygotować formę na lato. Podobnie Kamil Grosicki, który rzadko rozgrywa pełne dziewięćdziesiąt minut w klubie, ale w reprezentacji jest absolutnie kluczowy.

Wizerunkowo korzystacie teraz z Euro i wygranych eliminacji. Wie pan, że w przypadku porażki w Rosji miłość kibiców szybko się skończy?

Zdaję sobie sprawę, byłem w tej reprezentacji, kiedy przegrywała, i jestem teraz, kiedy jest dobrze. Tak jest wszędzie, że gdy są zwycięstwa, wszyscy cię kochają, a kiedy przegrywasz, w jeden wieczór stajesz się najgorszym zawodnikiem na świecie grającym w najgorszej drużynie. Recepta jest prosta: trzeba wygrywać. Na dzisiaj nie mamy czym się martwić, trzeba się cieszyć tym, co już udało się osiągnąć i marzyć o czymś więcej. Tak naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatnio przegrałem jakiś mecz w reprezentacji Polski. Przed mundialem nie możemy mieć żadnych obaw. Nie jesteśmy faworytami do złotego medalu, w Rosji będą wszyscy najlepsi. Ale skupmy się na sobie, bądźmy taką Portugalią z ostatniego Euro. Nikt na nią nie patrzył, nikt na nią nie stawiał, a ona po cichutku, krok po kroku, ciężko pracując, wygrała cały turniej. Mamy zespół, który stać na niespodziankę.

W której lidze powinien występować Krychowiak?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×