Arkadiusz Milik w piątkowym meczu z Nigerią (0:1) wrócił do kadry po wyleczeniu ciężkiej kontuzji kolana, której nabawił się jesienią. Najczarniejsze scenariusze zakładały, że napastnik SSC Napoli nie zdąży wyleczyć się przed mundialem. Milik wrócił jednak na boisko w błyskawicznym tempie. Teraz najważniejsze jest znalezienie odpowiedniej formy.
- Ciesze się, że dostałem szansę we Wrocławiu. Żaden mecz towarzyski, nawet w reprezentacji, nie jest w stanie odwzorować tego, co wydarzy się na mistrzostwach świata. Wszystkie występy są jednak dla mnie bardzo ważne. Każdy epizod, każda minuta jest kluczowa, by jak najszybciej wrócić do najwyższej formy. Dlatego wszystkie spotkania traktuję ze stuprocentowym zaangażowaniem. Czuję się już bardzo dobrze. Kontuzję leczyłem pięć miesięcy. Trudno wrócić do najwyższej formy w trzy tygodnie. Każdy mecz przybliża mnie do tego - powiedział Milik.
Stadion Śląski pierwszy raz od 2009 roku gościł będzie mecz kadry narodowej. Wtorkowe spotkanie będzie szczególne dla Milika, który wychował się kilkanaście kilometrów od tego obiektu. - Wspomnień mam z tym miejscem bardzo dużo. Jestem z Tychów. Większość życia spędziłem w Katowicach. Na stadionie w Chorzowie rozegrałem wiele meczów jeszcze w czasach juniorskich i młodzieżowych. Nigdy nie byłem tu na meczu reprezentacji, oglądałem je tylko w telewizji. Pamiętam też wielkie derby Górnik - Ruch. Czuję się tu jak w domu. Cieszę się, że tu wracamy - tłumaczył piłkarz Napoli.
Początek meczu Polska - Korea Południowa we wtorek o godzinie 20:45. Transmisja w TVP.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik o zakończeniu kariery w kadrze: Na razie będę w reprezentacji