Brzęczek to inteligentny facet, nie boi się mediów, więc i słucha się go lepiej. I - w potoku wypowiedzianych słów - udowodnił, że wie, na co jest chora ta reprezentacja: musimy zbudować klimat - powiedział Brzęczek. Lepienie podzielonej drużyny to będzie największe wyzwanie dla nowego selekcjonera.
Najważniejsze zdanie tej konferencji? - Nasi piłkarze mają jakość. Jeżeli uda nam się stworzyć klimat, osiągniemy sukcesy - powiedział w poniedziałek Jerzy Brzęczek, de facto - jakby niechcący - potwierdzając, że kłopot, jaki drużyna miała na mundialu, ma swoją genezę w wewnętrznych podziałach i niechęciach pomiędzy zawodnikami.
Czy Brzęczek może pozlepiać tę drużynę? Paradoksalnie tak. Niechętni nowemu selekcjonerowi podkreślają, że ma ubogie CV trenerskie. To prawda, ale za to dużym atutem Brzęczka jest to, że dobrze zna tę drużynę. Konflikty, podziały, niechęci, zaszłości - to wszystko Brzęczek zna z pierwszej ręki, od Kuby Błaszczykowskiego i to od wielu lat. Tu nic go nie zaskoczy. I skoro zdecydował się wejść do tej mętnej wody, to pewnie ma jakiś pomysł jak z niej wyjść.
ZOBACZ WIDEO Trudne wyzwanie Jerzego Brzeczka. "Marzyłem, żeby być trenerem reprezentacji"
Oczywiste, że jest mu do tego potrzebny Kuba, przez wiele lat lider reprezentacji. Dlatego w opowieści o tym, że Błaszczykowski zrezygnuje z kadry, bo ją objął jego wujek, w ogóle nie wierzyłem. Błaszczykowski w tym nowym układzie zrezygnował z walki o opaskę, i to już jest dużo. Obaj - siostrzeniec i wujek - wiedzieli dobrze, że zabranie kapitańskiej opaski Lewandowskiemu oznaczać będzie utratę Roberta dla kadry. A na to sobie nie mogli pozwolić. Oni go potrzebują, bo drużyna bez "Lewego" nie ma tego potencjału, co z nim. To oczywiste.
Aczkolwiek posiadanie opaski w nowym układzie personalnym wcale nie musi być tożsame z posiadaniem władzy. Drużyna Brzęczka, w której ważne role będą odgrywać Błaszczykowski, Piszczek i Fabiański w roli liderów, może inaczej to poukładać i pewnie inaczej poukłada. To dobrze, bo pęknięcia zespołu na "gwiazdę" i resztę, nie był w stanie zasypać nawet Adam Nawałka. Grupa Brzęczka ma szansę to zrobić.
- Byłem kapitanem reprezentacji i znam zasady funkcjonowania w kadrze. Wiem jak to powinno wyglądać - zapewniał Brzęczek.
To, że Lewandowski pozostanie kapitanem, było jasne od kilku dni, już po jego wywiadzie dla "Przeglądu", w którym Robert mówił o Brzęczku bardzo ciepło. Ale wywiad ukazał się już po spotkaniu nowego selekcjonera z "Lewym", na którym napastnik Bayernu dostał zapewnienie, że pozostanie kapitanem kadry. I on tego właśnie oczekiwał. Jego status - przynajmniej formalnie - zostanie zachowany.
Czy Brzęczek - trener ze skromnym CV - będzie autorytetem dla piłkarzy, którzy w klubach mieli lub mają trenerów z wielkimi nazwiskami? Otóż o jego autorytet zadbają właśnie ci starsi piłkarze. A poza tym Brzęczek podobno - kiedy jest to konieczne - potrafi krzyknąć i postawić do pionu delikwenta, który nie rozumie, czego od niego oczekuje trener.
- Szacunek i respekt zawodników zyskuje się dzięki wiedzy i dobrej pracy. Jeśli ktoś nie będzie chciał grać w reprezentacji, to nie będę go zmuszał na siłę. Ci, którzy nie chcą ciągnąć wózka w jedną stronę, mogą mecze oglądać w telewizji. Ja potrzebuję mieć takich, za których będę mógł walczyć - określił Brzęczek jasno zasadę lojalności, która w ostatnim czasie nie była silną stroną tej reprezentacji.
Na konferencji nowy selekcjoner był spokojny, rzeczowy, odważnie zabierał głos. Nie spoglądał na siedzącego obok Bońka czy dobrze mówi. Ma niezbędną pewność siebie. W jego wypowiedziach pojawiły się słowa-klucze: radość, duma, pokora, Polska. Był dobrze - pod względem PR-owym - przygotowany do konferencji. A sam Boniek powiedział: - Jurek jest niezależny, to on ustala skład.
Na pewno na plus nowemu selekcjonerowi trzeba zaliczyć dwie nominacje do sztabu. Pierwsza to Radosław Gilewicz, który z Brzęczkiem spędził wiele lat na boisku i który ma mu dać nowe, szersze spojrzenie. To świetny ruch, bo Gilewicz nie jest potakiwaczem, który nie jest w stanie dyskutować z koncepcjami selekcjonera. Wręcz przeciwnie, to on ma łapać trenera za rękę i namawiać do przemyślenia nietrafionych pomysłów. Poprzednikom Brzęczka kogoś takiego wyraźnie brakowało.
Drugi dobry strzał to psycholog na stałe pracujący z reprezentacją, czego też nie było. U Brzęczka będzie to Damian Salwin. Jak podkreślił selekcjoner, wielu kadrowiczów już pracowało z tym psychologiem. I co ciekawe, będzie on także do dyspozycji sztabu szkoleniowego. Bo - tak jak już pisałem - kłopoty ze zniesieniem obciążeń psychicznych, związanych z presją, nie było w stanie znieść kilku poprzednich selekcjonerów. Ten psycholog przyda się sztabowi wcale nie mniej, niż piłkarzom.
Brzęczek zapowiedział, że nie będzie rewolucji w reprezentacji, ani odmładzania drużyny na siłę. Raczej ewolucja i stopniowe wprowadzanie młodzieży. Przyznał, że rozmawiał z Łukaszem Piszczkiem i on potrzebuje trochę oddechu od kadry, bo bardzo przeżywa niepowodzenie na mundialu. Co należy czytać, że Piszczek chciał już kończyć karierę w reprezentacji, ale Brzęczek poprosił go, by jeszcze tę decyzję przemyślał.
Brzęczek potwierdził, że rozmawiał z kadrowiczami bezpośrednio i telefonicznie. Oprócz Lewandowskiego wymienił także Kamila Glika, ważną postać dla drużyny. Stoper Monaco ma kontynuować grę w kadrze narodowej, co należy rozumieć, że Brzęczek przekonał go zapowiedzią zmian w funkcjonowaniu na co dzień tej grupy.
Na dzisiaj wszystko optymistycznie wygląda, choć pamiętajmy, że to tylko deklaracje, dobre chęci. Prawdziwy test selekcjoner musi przejść w praktyce, na pierwszym zgrupowaniu.
W sumie najmniej od Brzęczka dowiedzieliśmy się o tym, jaki ma konkretny pomysł na poprawienie gry drużyny, którą widzieliśmy na mundialu. Choć podanie jako dominujących wariantów taktycznych reprezentacji jako 4-2-3-1 oraz 4-4-2 wielu kibiców przyjęło z ulgą jako zapowiedź, że nie będziemy już "katować" ustawienia z trzema stoperami.
Wiele czasu poświęcono na tej konferencji Andrzejowi Woźniakowi, nowemu trenerowi bramkarzy. Ma on w życiorysie wyrok za korupcję, więc część dziennikarzy podkreślała, że ktoś taki nie może pracować z drużyną narodową. Zarówno Brzęczek, jak i Zbigniew Boniek nie mieli z tym problemu ("Klepnąłem to" - powiedział prezes PZPN), bo stawiają na fachowość "Woźnego", a skoro odcierpiał swój wyrok, to nie ma już tematu. Choć wątpliwości były.
Co ciekawe rok temu, Boniek również musiał się tłumaczyć z zatrudnienia w roli trenera reprezentacji młodzieżowej Czesława "711 połączeń z Fryzjerem" Michniewicza. Coś tam nawet czytał z kartki.
A swoją drogą to zastanawiające jak niektórzy dziennikarze są bezkompromisowi wobec Woźniaka, który karę dostał i odcierpiał, i jak koniunkturalnie udaje im się nie zauważać barwnej przeszłości Michniewicza, który nigdy się nie wytłumaczył ze swojej pasji do telefonowania.
W tej sytuacji szkoda, że Woźniaka - i innych członków sztabu - nie było na konferencji. Miałby to już za sobą.
Dariusz Tuzimek
Futbolfejs.pl