Miroslav Covilo dopiął swego. Buntownik odchodzi z Cracovii do FC Lugano
Cracovia porozumiała się z FC Lugano w sprawie warunków transferu Miroslava Covilo. Były kapitan Pasów jest już w Szwajcarii i przechodzi badania przed podpisaniem kontraktu z klubem ze Stadio di Cornaredo.
Po wytransferowaniu Krzysztofa Piątka do Genoi krakowianie nie mogli sobie pozwolić na stratę kolejnego kluczowego zawodnika i nie interesowała ich też sprzedaż Covilo. Wręcz przeciwnie, Cracovia zaproponowała Bośniakowi podwyżkę miesięcznej pensji o 2 tys. euro. Jak napisał klub w oświadczeniu, piłkarz odrzucił ofertę i "upierał się przy rozwiązaniu kontraktu i odejściu z klubu za darmo". Już wcześniej szantażował Cracovię, zapowiadając, że "jeśli nie otrzyma zgody na odejście z Cracovii, zakończy karierę sportową". Więcej o tym TUTAJ.
Covilo nie dotrzymał słowa i nie przerwał kariery, ale tuż przed startem sezonu zrezygnował z funkcji kapitana Cracovii, a po meczu 1. kolejki ze Śląskiem Wrocław (1:3) jego konflikt z władzami klubu ujrzał światło dzienne. Więcej o tym TUTAJ. Trzy dni później do akcji wkroczył Janusz Filipiak. Właściciel klubu spotkał się najpierw z drużyną, a potem z dziennikarzami i poinformował, że Covilo grozi kara dyscyplinarna za działanie na szkodę klubu i niekorzyść zespołu, ale będzie do dyspozycji trenera Michała Probierza. Filipiak zapowiedział też klub odstąpi od pociągnięcia Covilo do odpowiedzialności za to, że rozmawiał z Lugano bez zgody Cracovii, czym złamał przepisy FIFA.
- Uzgodniliśmy z trenerem, że jego wartość sportowa, a ta szkoda, którą wyrządził klubowi medialnie to dwie różne sprawy. Nikt się nie będzie mścił na zawodników. Jest potrzebny - mówił właściciel Cracovii, dodając, że nie zgodzi się na odejście Covilo do Lugano: - Jak jednego puścimy, to każdy zacznie walić fochy, żebyśmy go puścili. Tak nie można klubem zarządzać. Płacimy piłkarzom kontrakty, Covilo wziął pieniądze za przedłużenie kontraktu, a teraz nie chciał się z niego wywiązać. Gdybym zgodził się na jego odejście, to każdy będzie mógł tupnąć nogą i strzelać fochy, że chce odejść.
Covilo trenował z zespołem we wtorek i środę, ale po tych drugich zajęciach miał zaatakować słownie wiceprezesa Jakuba Tabisza i został wysłany na urlop. Do Krakowa miał wrócić 6 sierpnia, ale już wiadomo, że jeśli zjawi się pod Wawelem, to tylko po to, by rozliczyć się z Cracovią i pożegnać z kolegami z zespołu.
Pozostawiona bez wsparcia kibiców, którzy opowiedzieli się po stronie Covilo, Cracovia ostatecznie zgodziła się na odejście piłkarza do Lugano. Strony doszły do porozumienia w weekend, a w poniedziałek Covilo dostał zgodę na przejście testów medycznych. Szwajcarom nie uda się jednak pozyskać byłego kapitana Cracovii na zasadzie wolnego transferu - na konto krakowskiego klubu wpłynie 50 tys. euro. To niewielka kwota, ale sprzedaż Covilo to rozwiązanie lepsze niż trzymanie u siebie sfrustrowanego zawodnika.
Covilo występował w Cracovii od sierpnia 2014 roku. Rozegrał dla Pasów łącznie 112 spotkań, w których strzelił 21 goli, a przy 7 asystował. Kapitanem zespołu był od czerwca 2017 roku.
Lugano to 8. zespół minionego sezonu szwajcarskiej ekstraklasy. Od lipca jego zawodnikiem jest Akos Kecskes, który w poprzednich rozgrywkach występował w Bruk-Becie Termalice Nieciecza i Koronie Kielce.
Co ciekawe, wraz z Covilo do Lugano dołączy znany z gry w Wiśle Kraków Petar Brlek. Rok temu Chorwata z Białej Gwiazdy wykupiła Genoa, by w styczniu wypożyczyć go na Reymonta 22. Teraz Brlek wyląduje w Szwajcarii.
ZOBACZ WIDEO Zbigniew Boniek wyjaśnia sytuację z Giannim De Biasim: Nie było kłótni, nie by