Kolejna kompromitacja Ruchu Chorzów. Czas przejrzeć na oczy

Newspix / Press Focus / Na zdjęciu: Maciej Urbańczyk
Newspix / Press Focus / Na zdjęciu: Maciej Urbańczyk

Pomimo kolejnego spadku i przebudowy drużyny, Ruch Chorzów doznał kolejnej kompromitującej porażki, z Górnikiem Łęczna 5:1. Kibice Niebieskich są wzburzeni. Winą za kolejną klęskę obwiniają trenera i bramkarza.

W tym artykule dowiesz się o:

Ciężki w ostatnich latach jest żywot kibica Ruchu. Chorzowianie rok po roku spadają na coraz niższe szczeble rozgrywkowe. Dodatkowo klub notuje historyczne klęski. Pod koniec sezonu 2017/2018 w krótkim czasie Niebiescy dali sobie strzelić rywalom trzykrotnie po 6 goli. Wszystko pod rządami trenera Dariusza Fornalaka. Winnymi takiego stanu rzeczy mieli być ówcześni piłkarze.

Latem doszło do sporych zmian w kadrze. Do roszady nie doszło na stanowisku szkoleniowca i w sobotę Ruch zagrał na... piątkę. Drużyna 5:1 uległa Górnikowi Łęczna, który również jest w przebudowie. Do przerwy Niebiescy powinni prowadzić kilkoma bramkami, ale przegrywali 0:1 po kontrowersyjnym rzucie karnym. Po zmianie stron Ruch wyrównał, jednak po chwili musiał grać w osłabieniu.

W kilkanaście minut łęcznianie zdobyli 4 gole, przy ogromnym udziale bramkarza Kamila Lecha. Przed sezonem golkiper po roku wrócił na Cichą. Kibice obawiali się, że może to się źle odbić na wynikach. Już w ekstraklasie Lech popełniał sporo błędów, co ostatecznie kosztowało stratę wielu punktów i w efekcie przyczyniło się do spadku z ligi. W II lidze Kamil Lech popełnił błąd w meczu z Siarką (porażka 0:1), ale samego siebie przeszedł w Łęcznej. Rywale dobrze wiedzą, że 23-latek nie potrafi grać na przedpolu i konsekwentnie to wykorzystują. Co gorsza, w klubie nikt nie chce widzieć tego, że dorobek całej drużyny psuje bramkarz.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdy Man Utd kontra 100 dzieci

Dodatkowo ławka trenerska nie gwarantuje zbudowania zespołu gwarantującego szybki awans. Wygrana 4:0 przed tygodniem z beniaminkiem Skrą Częstochowa tylko zaciemniła obraz. Dariusz Fornalak nie potrafi odpowiednio reagować na boiskowe wydarzenia. W sobotę dokonał zaskakującej roszady w obronie. Po meczu bez straty gola posadził na ławce Dominika Małkowskiego, w jego miejsce postawił na Bartłomieja Kulejewskiego, który w 66. minucie wyleciał z boiska. - Patrzę na tablicę z wynikiem i w dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że to jest fakt. Do 72. minuty, w której straciliśmy drugą bramkę, byliśmy zespołem. Byliśmy grupą ludzi, która wie, o co chodzi na boisku, która w dużej części to spotkanie kontroluje. Analogicznie było w Tarnobrzegu, gdzie również na początku powinniśmy prowadzić i grałoby się łatwiej - ocenił przebieg meczu Fornalak.

W czterech kolejkach II ligi Ruch doznał trzech porażek i jeden mecz wygrał. Jest to autorski zespół szkoleniowca, który od kwietnia pracuje w klubie. Postępu w wynikach nie widać, światełka w tunelu również. Dodatkowo w bramce stoi człowiek, który nie gwarantuje stabilizacji. Im szybciej zauważą to działacze, tym lepiej dla 14-krotnych mistrzów Polski, którzy dołują od kilkunastu miesięcy.

Komentarze (6)
avatar
smoker
21.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdyby tak inflacja spadała jak ruch była by tu 2japonia 
avatar
Kibic Arki
12.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
śmierdziele są na c klase za słabi 
avatar
zibi079
12.08.2018
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Nawiązując do ostatniego murala jednego z fanów ruchu, z niecierpliwością oczekuję ostatecznego rozwiązania kwestii chorzowskiej...
Ps. Czy kibice ruchu dziś też gwizdali podczas Polskiego Hymn
Czytaj całość
avatar
MP 2018
12.08.2018
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
No i super! Spadków ruchu nigdy za wiele... 
avatar
Mateusz Antczak
12.08.2018
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Karma za siłowe utrzymywanie przy życiu w ekstraklasie nadeszła! Teraz Ruch ląduje tam gdzie jego miejsce :)