Po pierwszym meczu nasz selekcjoner nieco obruszył się na pytanie zadane podczas konferencji prasowej o strach przed zaatakowaniem Włochów i dobiciem rywala. Zwycięstwo w debiucie Jerzego Brzęczka było na wyciągnięcie ręki, mieliśmy swoje szanse, w pewnym momencie rywal nie radził sobie ze zdecydowaną grą Biało-Czerwonych, ale selekcjoner nie chciał zaatakować, przeprowadził zmiany, które zatrzymały nasz zespół i ostatecznie mecz zremisowaliśmy. Zbrakło odwagi i pójścia na całość. Znaleźliśmy się w momencie, w którym nastawienie i podejście są nawet i ważniejsze od wyniku. Po mistrzostwach świata, które okazały się dla naszej drużyny kompletną klapą, role się odwróciły. Już nie kibic, a polski piłkarz, musi zawalczyć o ten związek. Wyjść z inicjatywą, wykazać się. Przyszedł czas wyzbycia się starych nawyków, brudne naczynia w zlewie nie są już drobnym niechlujstwem. Dziś robią syf w kuchni.
Selekcjoner ma świadomość, że jednym z jego najważniejszych zadań jest odbudowanie zaufania fanów. Wiara narodu w reprezentację zmalała. W hotelu nikt już kadrowiczów z kartkami i długopisami nie gania. Choć dla zawodników było to często uciążliwe, to jednak jakby trochę brakowało im krzyków i całego zamieszania. Mniejsze zainteresowanie drużyną widać nawet po frekwencji wtorkowego meczu z Irlandią. Choć jest to tylko spotkanie kontrolne, to jednak w erze przed mundialem nawet na takie pojedynki trudno było zdobyć wejściówkę. We Wrocławiu trybuny nie będą zapełnione, spodziewanych jest niecałe 30 tysięcy kibiców (stadion może pomieścić ponad 40 tys osób).
Po okresie burzy i prania brudów przyszedł czas bez emocji. Na razie z polską drużyną i jej kibicami jest jak z dziewczyną, która wybaczyła chłopakowi kłamstwo. Niby znowu chodzą za rękę, ale ona ciągle zastanawia się, jak mógł jej to zrobić. Nasi piłkarze przyznali się do winy, swoje też odcierpieli, bo krytyka ich gry na MŚ przez wiele tygodni lała się ze wszystkich stron strumieniami. Ale to pytanie zostanie znowu zadane, jeżeli mundialowy koszmar powróci, jeżeli zawodnicy nie pokażą poświęcenia. Wyjścia z kolegami na pewien czas się skończyły. Znów warto natomiast przejść się do kwiaciarni i zarezerwować stolik w dobrej restauracji.
ZOBACZ WIDEO Po 4 latach przerwy wrócił do reprezentacji. "Każdy oczekiwał ode mnie, nie wiadomo czego"
Przed drużyną Brzęczka dopiero początek drogi. Niełatwej, bo wiele jest do poprawienia. Z Irlandią zagramy stylem, który nie jest nam pisany. - Spodziewam się, że będziemy grać głównie w ataku pozycyjnym. Jestem bardzo ciekawy, jak się w nim spiszemy - powiedział Brzęczek. Selekcjoner chce też, żeby silną bronią kadry były stałe fragmenty gry. - Położyliśmy nacisk na ten element zarówno przed meczem z Włochami, jak i Irlandią. Sprawdzimy go podczas spotkania - dodaje.
Pewne jest, że we wtorek zobaczymy zmiany w składzie. W bramce od początku wystąpi Wojciech Szczęsny, choć selekcjoner miał pierwotnie ustalić, że w meczach towarzyskich szansę gry otrzyma Łukasz Skorupski. Na drobne kontuzje skarżyli się w ostatnich dniach Piotr Zieliński i Jan Bednarek. Nie wiadomo, czy zawodnicy zaczną spotkanie od początku. Brzęczek ma też sprawdzić między innymi Damiana Kądziora, pomocnika Dinama Zagrzeb, Krzysztofa Piątka z Genui czy Adama Dźwigałę z Wisły Płock.
Mecz z Irlandią rozpocznie się o godzinie 20.45.
Przypuszczalny skład:
Szczęsny - Bereszyński, Glik, Kamiński, Pietrzak - Błaszczykowski, Krychowiak, Linetty, Kurzawa - Piątek, Milik.