Aiyawatt Srivaddhanaprabh jest synem właściciela Vichaia i w klubie jest od 2010 roku na stanowisku wiceprezesa. To on w 2015 roku namówił swojego ojca, aby zatrudnił Claudio Ranieriego. To był idealny ruch, ponieważ z Włochem Leicester City sensacyjnie sięgnęło po mistrzostwo Anglii.
Aiyawatt bronił również Nigela Persona, który w pewnym momencie był o włos od utraty pracy. Wówczas stawił się za nim wiceprezes i Pearson zachował posadę. "Daily Mail" pisze, że Aiyawatt jest dobrze przygotowany do objęcia funkcji prezesa klubu. Dba o bieżące sprawy i wydaje się zatem naturalnym kandydatem do zastąpienia swojego ojca.
Gazeta pisze, że od dwóch lat częściej był jednak w Tajlandii, gdzie jest prezesem King Power, rodzinnej firmy. Gdyby tak nie było, to najprawdopodobniej także znalazłby się w helikopterze, który w sobotni wieczór rozbił się w pobliżu stadionu Lisów.
Przypomnijmy, że w sobotniej katastrofie śmigłowca w pobliżu stadionu Leicester City zginęło pięć osób - w tym Vichai Srivaddhanaprabha oraz Polka Izabela Lechowicz.