Piast - Zagłębie: wpadka faworyta z autsajderem

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Tom Hateley (z lewej) i Szymon Pawłowski (z prawej)
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Tom Hateley (z lewej) i Szymon Pawłowski (z prawej)

Piast Gliwice był zdecydowanym faworytem w meczu z zamykającym tabelę Zagłębiem Sosnowiec, ale gliwiczanie nie potrafili tego udokumentować na boisku. Przy Okrzei na inaugurację rundy wiosennej goli nie oglądaliśmy.

Kibice Piasta Gliwice, którzy zdecydowali się mimo mroźnej aury pojawić przy Okrzei 20, licząc na to, że ich ulubieńcy nieco rozgrzeją atmosferę, musieli czuć się niepocieszeni. Gospodarze na tle najgorszej w lidze defensywie Zagłębia Sosnowiec nie potrafili pokazać niczego ciekawego. Ciężko bowiem próby Jorge Felixa czy Denisa Gojko uznać za godne uwagi. Beniaminek, który zamyka ligową stawkę też nie prezentował czegoś, co warto byłoby zapamiętać. Strzały Adama Banasiaka czy Alexandra Cristovao nie dawały nadziei na ciekawsze widowisko.

Na boisku dominowały niedokładne zagrania, głupie straty i bieganie bez sensu. Oczy bolały, oj  bolały, od patrzenia na te "popisy".
W przerwie piłkarze dostali do słuchu od swoich trenerów, ale lepiej wpłynęło to na gospodarzy. Zdecydowanie przejęli oni inicjatywę i zaczęło się od seryjnie wykonywanych rzutów rożnych. Później zablokowany został strzał Tomasza Jodłowca
sprzed pola karnego, a po chwili Piotr Parzyszek przymierzył tuż obok słupka.

W 63. minucie spotkania Piast stworzył zdecydowanie najlepszą okazję do strzelenia gola. Tom Hateley dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Aleksandara Sedlara, a piłkę z linii bramkowej wybił wprowadzony na boisko kilkadziesiąt sekund wcześniej Żarko Udovicić. Po chwili niebiesko-czerwoni znowu byli bliscy wyjścia na prowadzenie. Po kilku szybkich podaniach Joel Valencia trafił w poprzeczkę.

Gliwiczanie zdecydowanie nacierali i tym razem Felix kapitalnie główkował, lecz Dawid Kudła fenomenalnie interweniował. Zagłębie zaczęło bronić się coraz głębiej i coraz bardziej rozpaczliwie.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Mourinho nie jest już "special one". "Przestał się rozwijać"

Następną szansę miejscowi stworzyli za sprawą rezerwowego Michala Papadopulosa. Martin Konczkowski ładnie dośrodkował z prawego skrzydła, a rosły Czech nieznacznie chybił głową. Po chwili najlepszy strzelec Piasta znowu stworzył zagrożenie, ale obrońcom gości udało się rozpaczliwie wybronić.

Nie udawało się gliwiczanom, więc szczęścia w końcu poszukali gracze z Sosnowca. Z dystansu potężnie huknął Banasiak, czym sprawił nieco problemów Frantiskowi Plachowi.

Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem, z którego bardziej zadowoleni mogą być przyjezdni. Byli oni - szczególnie w drugiej połowie - zdecydowanie słabsi od Piasta. Gliwiczanie nie potrafili tego jednak udokumentować i mają czego żałować. Remis z outsiderem ligi na własnym stadionie chluby nie przynosi. Niezadowoleni mogą być podwójnie, ponieważ tracą tym samym dystans do ścisłej czołówki.

Piast Gliwice - Zagłębie Sosnowiec 0:0

Składy:

Piast Gliwice: Frantisek Plach - Martin Konczkowski, Jakub Czerwiński, Aleksandar Sedlar, Mikkel Kirkeskov - Tomasz Jodłowiec, Tom Hateley - Denis Gojko (58' Aleksander Jagiełło), Joel Valencia, Jorge Felix (89' Patryk Sokołowski) - Piotr Parzyszek (71' Michal Papadopulos).

Zagłębie Sosnowiec: Dawid Kudła - Michael Heinloth, Arkadiusz Jędrych, Mateusz Cichocki, Patrik Mraz - Adam Banasiak, Dejan Vokić (71' Bartłomiej Babiarz) - Konrad Wrzesiński, Szymon Pawłowski, Alexandre Cristovao (90+1' Sebastian Milewski) - Vamara Sanogo (62' Żarko Udovicić).

Żółta kartka: Kudła (Zagłębie).
 
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Źródło artykułu: