Wielka ulga w Wiśle Kraków. "Królewski, Leśnodorski i Wisłocki przywrócili wiarę"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków

Piłkarze i trenerzy Wisły Kraków w końcu otrzymali większość zaległych pieniędzy. - To dla nas duży oddech. Królewski, Leśnodorski i Wisłocki przywrócili nam wiarę - mówi Rafał Boguski. - Wisła wraca na dobre tory - dodaje Paweł Brożek.

Przelewy spływały do zawodników i kadry szkoleniowej we wtorek i środę. Środki, dzięki którym klub uregulował większość zaległości, pochodzą z pożyczki, której Białej Gwieździe udzielili Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski. Wartość pożyczki (4 mln zł) była niższa niż suma sięgających lipca zaległości (5,1 mln zł), więc nie wszyscy zostali spłaceni w całości, ale dla niemal wszystkich były to pierwsze poważne wypłaty od czerwca. Wcześniej klub wypłacił pensje tylko Jesusowi Imazowi, Martinowi Kostalowi i Kamilowi Wojtkowskiemu, by uniemożliwić im rozwiązanie kontraktów z jego winy i tym samym nie stracić ich za darmo.

Miła odmiana

To, że obietnica złożona im przez Błaszczykowskiego i Królewskiego została spełniona, to dla wiślaków to zupełnie nowe standardy. Jesienią nie mogli doprosić się wypłat u Marzeny Sarapaty, a w grudniu o rychłym uregulowaniu zobowiązań zapewniali ich najpierw Wojciech Kwiecień i jego partnerzy, a potem osławiony Vanna Ly, ale w obu przypadkach przelewy nie dotarły.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Nietypowy zakład uczestników. Na szali fryzura i długi pocałunek

- Tym razem doszły. Jesteśmy zadowoleni, że pojawiły się pieniądze. Musieliśmy iść na pewne ustępstwa, ale to jest normalne. Najważniejsze, że sytuacja powoli się normalizuje. Teraz trwa walka o licencję, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku - mówi Rafał Boguski.

- To dla nas duży oddech. Fajnie, że ludzie, którzy mówili, że pieniądze się pojawią, wywiązali się z obietnicy. Widoczne efekty pracy ludzi, którzy podjęli się ratowania klubu, to dla nas dodatkowa motywacja. Najważniejsze są czyny. Do tej obietnicy też podeszliśmy spokojnie, bo jesienią zapewniano nas, że pieniądze się pojawią, a się nie pojawiały - przypomina kapitan Wisły.

Z ulga odetchnął też trener Maciej Stolarczyk: - Myślę, że teraz wszyscy będą z Wisłą i duchem, i ciałem. Wszyscy czekali na ten moment i myślę, że teraz zawodnicy będą mieć czystsze głowy. Przelew spowodował, że będą mogli swobodniej przygotowywać się do rundy.

U Brożka nie drgnęło

Gdy na przełomie grudnia i stycznia wydawało się, że Wisła nie wydostanie się z największego kryzysu w historii, wezwanie do zapłaty, które jest uruchomieniem procedury rozwiązania kontraktu z winy klubu, złożyli niemal wszyscy zawodnicy. Wyłamali się jedynie Brożek i Marcin Wasilewski, związani z Wisłą emocjonalnie weterani.

- Na moim koncie nic nie drgnęło, ale nie martwi mnie to. Spokojnie czekam, nie składałem wezwania do zapłaty - mówi Brożek, który wciąż nie ma zamiaru wyciągać dłoni po pieniądze: - Mam nadzieję, że Wisła z tego wyjdzie. A jeśli pieniądze mają być, to będą. Jestem za tym, żeby najpierw załatwić najpilniejsze sprawy.

Te pilniejsze sprawy to przede wszystkim spłata zawodników, którzy po 16 stycznia zyskaliby prawo do rozwiązania kontraktów z winy klubu. Do tego grona należeli m.in. wspomniany Boguski oraz Michał Buchalik, Mateusz Lis, Maciej Sadlok czy Rafał Pietrzak.

Sytuacja klubu nadal jest trudna, ale przelew wlał w serca wiślaków nową nadzieję. Brożek już nie mówi jedynie o utrzymaniu w Lotto Ekstraklasie: - Nastroje się zmieniły. Życzylibyśmy sobie zostać w takim składzie i żeby jeszcze ktoś do nas dołączył, bo kadra jest zbyt szczupła, by powalczyć o coś więcej w lidze. Odeszło od nas czterech podstawowych zawodników i to duży ubytek, ale sygnały z klubu są pozytywne i wierzę, że piłkarze zrozumieją, że Wisła wraca na dobre tory.

Bez żalu do dezerterów

Nie wszyscy piłkarze byli jednak tak cierpliwi jak Brożek i Wasilewski, bo Zoran Arsenić, Jakub Bartkowski i Dawid Kort skorzystali z możliwości odejścia z Wisły i szybko związali się z nowymi klubami: odpowiednio z Jagiellonią Białystok, Pogonią Szczecin i Atromitosem Ateny.

- Oczywiście, że nie mamy żalu do tych, którzy stracili cierpliwość. I tak wytrzymali bardzo długo. Od samego początku, gdy terminy zostały przekroczone, powiedzieliśmy sobie w szatni, że nikt nie będzie miał do nikogo pretensji - bez względu na to, co zrobi. Koledzy musieli myśleć o swoich karierach, o przyszłości. Nikt nie ma do nikogo żalu - zapewnia Boguski.

Kapitan Białej Gwiazdy tłumaczy też, dlaczego w trakcie rundy piłkarze nie zdecydowali się na mocniejszą reakcję, która zmusiłaby prezes Sarapatę do działań: - Strajk nie był w ogóle brany pod uwagę. W szatni nawet nie rozmawialiśmy nawet o takiej formie reakcji. Wiedzieliśmy, że tylko my na boisku możemy zrobić dobrego, a strajk mógłby zagrozić funkcjonowaniu całego klubu.
 
Boguski nie ukrywa, że miał chwilę zwątpienia w to, czy Wisła przetrwa, ale wkroczenie do akcji Jarosława Królewskiego i Bogusława Leśnodorskiego tchnęło w zespół nową nadzieję: - Wiara w to, że klub nie upadnie, została przywrócona wtedy, kiedy misję ratunkową podjęli pan Leśnodorski i pan Królewski z prezesem Wisłockim. Wiedzieliśmy też, że dużo w tej kwestii pomaga Kuba. Wtedy wiara w nas była duża.

Czekając na Kubę

W ekstremalnych warunkach Wisła potrafiła zdobyć jesienią 29 punktów, co pozwoliło jej skończyć pierwszą część rozgrywek na 8. miejscu. Wiosną o powtórzenie tego wyniku może być trudno. Na miesiąc przed startem rundy wiosennej trener Stolarczyk nie ma pewności co do tego, na kogo będzie mógł liczyć. Arsenić, Bartkowski, Kort i Zdenek Ondrasek dla Wisły już nie zagrają, a krok od odejścia jest też Martin Kostal. Wciąż nierozstrzygnięta pozostaje przyszłość Vullneta Bashy, Tibora Halilovicia i Marko Kolara. Być może poza Błaszczykowskim do Białej Gwiazdy wróci też Łukasz Burliga, który od kilku dni trenuje z zespołem gościnnie.

- Czekaliśmy na pieniądze, a teraz konstruujemy zespół. Nie ma juz Arsenicia, Bartkowskiego, Korta i Ondraska, przyszłość Kostala rozstrzygnie się w najbliższych dniach. Czekamy na wiadomość od Halilovicia i Kolara. Jesteśmy w stałym kontakcie z ich agentem. Decyzja należy do nich. Jakie są rokowania? Nie jestem w ich głowie. Myślę, że poznamy ich decyzje w środę, najpóźniej w czwartek. Jest szansa na to, że na stałe zostanie z nami Burliga - mówi Stolarczyk.

Przygotowania Wisły do rundy zaburzają problemy zdrowotne. W środowym sparingu z Wisłą Sandomierz (3:2) nie zagrali Bartosz, Błaszczykowski, Boguski, Brożek i Maciej Sadlok. Ci, którzy liczyli na szybki redebiut Błaszczykowskiego, muszą uzbroić się w cierpliwość.

- Kuba ma drobny uraz pleców. Trenuje indywidualnie. Może zagra już w sobotę? Albo w następnym meczu kontrolnym. Czekamy na jego powrót, ale nie niecierpliwie - tłumaczy Stolarczyk.

Dzięki pożyczce od Błaszczykowskiego, Jażdżyńskiego i Królewskiego Wiśle udało się powstrzymać exodus piłkarzy i zbliżyć się do odzyskania licencji na grę w Lotto Ekstraklasie. Uregulowanie zobowiązań wobec zawodników i trenerów to jednak dopiero pierwszy krok w stawianiu klubu na nogi. By Biała Gwiazda otrzymała licencję na kolejny sezon, do 31 marca musi znaleźć ok. 7 mln na pokrycie pozostałego tzw. "długu licencyjnego".

Źródło artykułu: