Nie tak dawno informowaliśmy, iż Real Madryt ma wielki problem z zapełnieniem stadionu Santiago Bernabeu. Średnio 62 096 widzów ogląda domowe mecze Królewskich. To najniższa frekwencja od 10 lat a przyczyn odwrócenia się kibiców jest bardzo wiele. Chodzi przede wszystkim o fatalny styl drużyny oraz brak prawdziwej gwiazdy, która zastąpi Cristiano Ronaldo.
W przypadku FC Barcelona ten problem nie powinien być widoczny. Duma Katalonii gra bardzo dobry i widowiskowy sezon. W 20 meczach Primera Division zdobyła 46 punktów i ma ich o 10 więcej od Realu Madryt. W golach wygląda to jeszcze lepiej. Blaugrana strzeliła już 56 bramek, czyli o 26 więcej od Królewskich.
Nic z tego. Camp Nou w niedzielny wieczór wypełniło się jedynie w połowie. Na trybunach stadionu Barcy zasiadło łącznie 50 670 widzów. To o 1686 kibiców mniej niż podczas konfrontacji Barcelony z Deportivo Alaves, czyli drugiej najgorszej frekwencji w obecnych rozgrywkach LaLigi.
Jeszcze gorzej było niedawno podczas rozgrywek Pucharu Króla. Na rewanżowym spotkaniu Barcelony z Levante w 1/8 finału Pucharu Króla pojawiło się tylko 42 838 widzów.
Wpływ na słabszą widownię z pewnością ma pogoda, która w niedzielny wieczór oscylowała wokół zera. Wysokie ceny biletów (średnia cena około 100 euro) również mogą odstraszać niektórych turystów, dla których zobaczenie meczu Barcelony jest jednym z punktów wycieczki w tym mieście.
ZOBACZ WIDEO Sebastian Mila o odejściu Piszczka: "Mam nadzieję, że uda się go zastąpić"
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)