- Piątek nie zacznie za chwilę wyskakiwać z lodówki - mówi WP SportoweFakty Jędrzej Hugo-Bader, ekspert ds. wizerunku w Havas Sports & Entertainmen. Tego samego zdania jest Adam Pawlukiewicz z Pentagon Reaserch. - W ciągu najbliższego półrocza to się nie stanie - potwierdza.
Nawet jeśli Krzysztof Piątek od kilku miesięcy nie znika z nagłówków gazet, to dla reklamodawców to gole w Milanie to nie jest wszystko. Musi pokazać się szerszej widowni, a wtedy stanie się łakomym kąskiem. Może liczyć nawet na 2 mln euro rocznie (około 9 mln zł).
Milan to za mało
- To jest taka fajna historia, a my Polacy lubimy takie: nagle znikąd, w tak wielkim klubie pojawia się nasz człowiek. Natomiast na razie to jest "pięć minut". Pamiętajmy, że Robert Lewandowski oprócz strzelania bramek, musiał budować swój wizerunek poza boiskiem. To bardzo ważna rzecz, jeśli chce się zaistnieć na rynku reklamowym. U Piątka też tak będzie musiało to wyglądać. Nie da się tego zrobić w pół roku. Poza tym, bramki musi przenieść również do reprezentacji Polski. W innym przypadku będzie po prostu fajną anegdotą - dodaje Bader.
ZOBACZ WIDEO Serie A: bezrobotny Szczęsny. Łatwe zwycięstwo Juventusu Turyn [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Zobacz także: Lechia Dzierżoniów czeka na pieniądze za Krzysztofa Piątka. "Nie mamy armii prawników"
Dokładnie takie samo zdanie ma Pawlukiewicz. - Najpierw reprezentacja, później social media, a dopiero na trzecim miejscu klub. Social media są bardzo istotne. W jego przypadku możemy mówić o kilku rzeczach, które lubią ludzie. Ma te swoje pistolety, jest uśmiechnięty, jest napastnikiem, który strzela sporo bramek. Wypowiadają się o nim zawodnicy z całego świata. Ma szansę stać się ambasadorem po Lewandowskim, a nawet go przebić - mówi.
- Trzeba uczciwie powiedzieć, że takim naszym statystycznym "Januszom" nazwisko Krzysztof Piątek na razie niewiele mówi - przyznaje Bader.
Stacja Eleven Sports, która pokazuje ligę włoską, chwaliła się, że debiut Piątka w Milanie z Napoli oglądało 750 tys. osób. To bardzo dużo, jak na komercyjny kanał. Ale jeśli zestawimy do tego oglądalność meczów reprezentacji Polski w Telewizji Polskiej, to wygląda już bardzo blado. 11,06 mln - tyle wynosiła średnia widownia meczów Polaków na mundialu. Oczywiście mistrzostwa świata przyciągają przed telewizory dużą rzeszę kibiców, ale nawet mecz z najmniejszą oglądalnością w eliminacjach do MŚ miał prawie 6 mln widzów. To pokazuje tylko, jak wielka jest różnica.
Pistolety strzałem w dziesiątkę
Olbrzymi wzrost popularności Piątka widać po jego koncie na Instagramie. Gdy latem poprzedniego roku ruszał na podbój Włoch, jego profil śledziło zaledwie 3,5 tys. osób. Teraz jest to już prawie 900 tys., a po transferze do Milanu zyskał około pół miliona.
Na pierwszy rzut oka widać różnice w profilach Piątka i Lewandowskiego. Ten pierwszy sam dba o jego rozwój, natomiast u kapitana reprezentacji Polski to efekt pracy sztabu doradców. - Tylko to jest zupełnie inny etap kariery. "Janusz", o którym mówimy, nawet nie zastanawia się nad tym, czy Robert jest otoczony wianuszkiem doradców czy nie. On widzi efekt końcowy. Robert jest neutralny, niekontrowersyjny, zwyczajny, przezroczysty, ma stonowany wizerunek, nawet jeśli zdarzało się, że tupnął nogą w Monachium to wizerunek, który wykreował, i tak się nie zmienił - zaznacza Bader.
Zobacz także: Prochowiczanka Prochowice - najsłynniejszy czwartoligowiec w Polsce
Zwraca jednak uwagę, że charakterystyczną "cieszynkę" Piątka (strzelanie z pistoletów) to świetny pomysł i coś, co pomaga mu w budowaniu wizerunku. - To jest rewelacyjne. Jeśli zastanowimy się nad najciekawszymi "cieszynkami" wśród piłkarzy, to z pewnością Piątek byłby w czołówce. Mnie się bardzo ona podoba pod względem pomysłowości - mówi.
Pawlukiewicz mówi, że już pod koniec 2019 roku Piątek może zdobyć wielkie kontrakty reklamowe. Mowa o kwotach rzędu 2 mln euro (około 9 mln zł). - Ja widzę ogromny potencjał w Piątku. Wszystko zawdzięcza sobie, żaden menedżer nie wciskał go do klubu. Ma wszystkie cechy. Jeśli będzie strzelał gole w reprezentacji Polski, to naprawdę ma szansę pod koniec 2019 roku zacząć zarabiać 2 mln euro rocznie - zaznacza Pawlukiewicz.
- Bądźmy cierpliwi. Takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień. Robertowi zajęło to dość długo, bo wiele lat, a my byliśmy wyposzczeni, jeśli chodzi o sukcesy naszych piłkarzy. W tej chwili więcej naszych zawodników strzela bramki zza granicą, więc reklamodawcy mają większy wybór - kończy Jędrzej Hugo-Bader.