Kuba Cimoszko: Zwolnienie Ireneusza Mamrota to najgorsze, co może teraz zrobić Jagiellonia (komentarz)

Jagiellonia Białystok wciąż ma szansę na mistrzostwo oraz Puchar Polski, ale na Podlasiu można usłyszeć plotki, że Ireneusz Mamrot jest bliski zwolnienia. I to mimo tego, że trudno znaleźć chociaż jeden racjonalny powód ku takiej decyzji...

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Ireneusz Mamrot WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Ireneusz Mamrot
- Boli mnie jedna rzecz: nikt nie chce słuchać tego, co mam do powiedzenia, nie daje mi żadnego czasu - mówił Ireneusz Mamrot po meczu z Górnikiem Zabrze (2:2). To właśnie przed tym spotkaniem pojawiły się w Białymstoku plotki, że trener Jagiellonii ma być zagrożony. A tuż po nim huczało zaś już całe miasto. I nie tylko. - W najbliższych meczach Mamrot gra o posadę - powiedział dziennikarz Łukasz Olkowicz w "Magazynie Ekstraklasy".

Czy tak rzeczywiście jest wie tylko zarząd Jagiellonii. Faktem jest, że szkoleniowiec miał spotkanie z prezesem Cezarym Kuleszą, dotyczące słabszego początku rundy wiosennej. A, że obaj mają mocne charaktery, to łatwo się domyślić, że w gabinetach przy Jurowieckiej nie było spokojnej rozmowy przy kawie.

- Nieuniknione są kryzysy. Działacze muszą pamiętać, że trenerzy uczą się właśnie z nich wychodząc - mówił Mamrot we wrześniowym wywiadzie z WP SportoweFakty. Obecny szkoleniowiec Jagi miewał takie chwile podczas ponad 6 lat pracy w Chrobrym Głogów, gdzie kilkukrotnie było blisko jego dymisji. Jak sam wspominał, prezes Piotr Kłak mawiał jednak, że szybciej wyrzuci wszystkich piłkarzy, a zarząd zawsze stawał po jego stronie. I ostatecznie wszyscy dobrze na tym wychodzili.

ZOBACZ WIDEO Konflikt Mączyński - Sa Pinto to szopka. "Trener chce uciec od tego, co dzieje się na boisku"

Ale w Jagiellonii trudno mówić o kryzysie. 7 punktów w 4 meczach, do tego po raz pierwszy od 5 lat Jaga wciąż gra w Pucharze Polski. Nadal ma więc realną szansę nawet na dublet. Wewnątrz? Piłkarze sami okazują 100-proc. wsparcie trenerowi. W pojedynku z Górnikiem wymowna była scena po golu Guilherme na 1:0, kiedy cała drużyna pobiegła do Mamrota. Niektórzy piłkarze przyznawali później nieoficjalnie, że ich zachowanie nie było przypadkiem. Akcję poparcia pod hasztagiem #MuremZaIrkiem organizują także kibice. I po pierwszych komentarzach w różnych mediach społecznościowych widać jak na dłoni, że ewentualnego zwolnienia trenera nie akceptują.

Skąd więc taka niecierpliwość w klubie? Ciężko znaleźć jednoznaczny powód. Nadrzędnym jest prawdopodobnie to, że na przestrzeni ostatnich sezonów wyraźnie zmieniło się podejście do wyników. Nikogo nie interesuje już tylko gra w grupie mistrzowskiej czy nawet awans do europejskich pucharów, co widać zresztą po budowie zespołu. Próżno bowiem szukać w niej np. bardzo młodych zawodników do ogrania i osiągnięcia zysku za rok czy dwa. Drużyna złożona jest (z małymi wyjątkami) z graczy na tu i teraz, ewentualnie na następny sezon. Po dwóch przegranych walkach i zainwestowaniu rekordowych pieniędzy w transfery, zdobycie mistrzostwa lub Pucharu Polski staje się obsesją.

Częściowo można to rozumieć. Z drugiej strony Mamrot pracuje na Podlasiu od zeszłego sezonu. Kulesza mocno ryzykował stawiając na niego, ale ten odwdzięczył się zdobyciem wicemistrzostwa Polski i później przyzwoitym startem w europejskich pucharach. Pokazał, że nie jest przypadkową osobą - nauczył zespół innej gry niż wcześniej (posiadanie piłki) oraz ustawienia (dwóch środkowych i jeden defensywny pomocnik), a po takich meczach jak przeciwko Legii w Warszawie (2:0) czy z portugalskim Rio Ave (1:0, 4:4) mówiła o Jadze cała Polska. Zarząd powinien więc mu zaufać, szczególnie, że teraz zespół jest na trzecim miejscu w tabeli.

Czytaj także: Ireneusz Mamrot dla WP SportoweFakty o celach Jagiellonii

Szukając dalej, Jagiellonii można zarzucić jeszcze dwie rzeczy. Pierwszy to słaba postawa drużyny w meczach u siebie. Zaledwie 21 punktów na 39 możliwych jest sporym problemem i to oczywiście musi zostać rozwiązane, jeśli marzy się o mistrzostwie. Drugi to brak odpowiedniego stylu, co akurat wydaje się już proste do wytłumaczenia. W końcu zimą wymieniono dużą część składu - m.in. sprzedano najlepszego strzelca drużyny oraz podstawowego prawoskrzydłowego. Odszedł też prawy obrońca, a więc jedna strona została całkowicie rozbita. Ponadto optymalne przygotowanie do rundy uniemożliwiły niektórym urazy, a do tego już w pierwszym wiosennym starciu z powodu groźnej kontuzji wypadł skrzydłowy Mile Savković. - Przez to może nasza gra cierpi, ale uważam, że z każdym meczem będziemy grać coraz lepiej. Potrzebny jest czas. Nie da się wszystkiego zrobić od razu - apelował Mamrot do kibiców (a może również do zarządu?) po sobotnim spotkaniu.

Władze Jagiellonii uchodzą za bardzo cierpliwe w stosunku do trenerów, dlatego też tym bardziej dziwi pomysł ewentualnego zwolnienia Mamrota. Chociaż gdy pogrzebać w przeszłości, białostoczanom zdarzało się reagować w niespodziewany sposób. Czesława Michniewicza wyrzucono po niespełna pół roku pracy po wyjazdowej wygranej z Lechią Gdańsk (1:0). Z kolei Piotr Stokowiec wyleciał z hukiem przed końcem swojego pierwszego sezonu, kiedy tak naprawdę wszystko miał jeszcze przed sobą. W obu przypadkach trzeba było zapłacić za to swoją cenę. Obecnego selekcjonera reprezentacji U-21 zastąpił duet Tomasz Hajto - Dariusz Dźwigała, z którymi białostoczanie zaliczyli dwa średnie sezony i raz otarli się o spadek. Z kolei dzisiejszego trenera Lechii zastąpił Michał Probierz i na dzień dobry przegrał ligową walkę o grupę mistrzowską oraz odpadł w półfinale Pucharu Polski (sukcesy przyszły dopiero po pewnym czasie - przyp. red.).

Tak naprawdę ciężko więc znaleźć jakiś sensowny powód dla zwolnienia Mamrota. Efektu "świeżej krwi" nie będzie skoro ktoś ma poparcie piłkarzy, a poza tym - jak pokazała przeszłość - zrobienie tego w najbliższych dniach byłoby prawdopodobnie strzałem we własną stopę. Jagiellonię czeka bowiem prawdopodobnie najważniejszy tydzień roku - w najbliższej kolejce Lotto Ekstraklasy wyjazd na mecz ze Śląskiem Wrocław (piątek, 8 marca o godz. 20.30), a następnie ćwierćfinał Pucharu Polski z Odrą w Opolu (wtorek, 12 marca o godz. 18). No chyba, że w Białymstoku ten sezon już spisano na straty...

Kuba Cimoszko

Czy Jagiellonia Białystok powinna zmieniać teraz trenera?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×