Hiszpański obrońca spodziewał się, że znowu mu się uda. W 2010 roku razem z Xabim Alonso zakpili sobie z przepisów, choć wtedy wykonywali polecenie Jose Mourinho. Portugalski trener wymyślił sobie, że obaj zawodnicy w meczu z Ajaksem w Amsterdamie mogą spokojnie "wyczyścić" się z żółtych kartek przed fazą pucharową Ligi Mistrzów. Real miał już zapewniony awans z grupy, a ostatni mecz grał u siebie z najsłabszym Auxerre.
Dlatego Mourinho wymyślił plan, który zawodnikom na boisku przekazał Jerzy Dudek. Rezerwowy bramkarz otrzymał wskazówki od szkoleniowca i z bidonem wody podbiegł w trakcie meczu do Ikera Casillasa pod pretekstem sprawdzenia, czy kolega nie potrzebuje zmiany. Bo Casillas miał mieć rzekomo problemy żołądkowe, taką wersję przyjęła drużyna. Później okazało się to tylko kiepską wymówką trenera i zawodników, co Dudek opisał w swojej biografii.
Ale dziewięć lat temu pokornie przekazał hiszpańskiemu bramkarzowi polecenie Mourinho, a Casillas szybko powiedział Ramosowi, co ma robić. Potem przy stanie 4:0 dla Realu sędzia Craig Thomson usunął z boiska Alonso oraz Ramosa z powodu gry na czas, pokazał piłkarzom po drugiej żółtej kartce i Real kończył mecz w dziewiątkę. Zawodnicy nawet nie protestowali, a Ramos ostentacyjnie podbiegł jeszcze do arbitra i uścisnął mu dłoń, dziękując za dobre sędziowanie.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Real Madryt szuka nowego trenera. "Powinni skupić się na piłkarskich wzmocnieniach"
Sytuacja nie pociągnęła za sobą konsekwencji sportowych, bo w ostatnim meczu grupowym Real zwyciężył 4:0 i wygrał grupę LM. Komisja Dyscyplinarna UEFA ukarała zawodników i trenera finansowo.
Liga Mistrzów: jak Jose Mourinho kazał Jerzemu Dudkowi kłamać. Uwikłał go w "szatański plan"
Dziewięć lat później Ramos znalazł się w podobnej sytuacji i nie potrzebował już poleceń trenera z ławki, by samemu wpaść na pomysł wykartkowania się przed kolejną rundą rozgrywek. Obrońca nawet nie zakładał, że po zwycięstwie 2:1 w Holandii Real może mieć jakiekolwiek kłopoty w rewanżu, nie mówiąc już o odpadnięciu z rozgrywek.
Dlatego w Amsterdamie sfaulował rywala w 89. minucie i dostał żółtą kartkę, która nie pozwoliła zagrać mu w Madrycie, ale sprawiała, że w kolejnych spotkaniach nie będzie zagrożony zawieszeniem.
Co gorsze, w pomeczowym wywiadzie nawet się do tego przyznał. - Patrząc na wynik, skłamałbym, gdybym powiedział, że nie miałem zamiaru wymusić kartki - zaskoczył swoją szczerością, choć później próbował się z tych słów wycofać. Nie udało mu się. Komitet Dyscyplinarny UEFA nie dał z siebie drwić po raz kolejny i zawiesił zawodnika na dwa mecze: z Ajaksem i kolejny w Lidze Mistrzów.
Miał to być ćwierćfinał, tak pewnie myślał Ramos. W środę był pewny awansu, pozwolił sobie nawet zaprosić na Santiago Bernabeu ekipę telewizyjną platformy Amazon, która nagrywa o piłkarzu dokument. Reporterzy rozstawili się ze sprzętem w prywatnej loży zawodnika, by nagrać jego reakcje podczas spotkania.
Sergio Ramos was filming a documentary… Guess this part is going to be cut out? pic.twitter.com/1qYZolJsID
— (@MahaXVIII) March 5, 2019
Tak skrajnych emocji na tak małym obszarze amerykańscy dziennikarze chyba dawno nie widzieli. Nakręcili nie tylko dramat piłkarza, ale też komedię z sektora kibiców Ajaksu. Ci śpiewali w Madrycie przerobioną wersję piosenki "Vamos a la playa" ("Idziemy na plażę") na "Ramos a la playa", dziękując Hiszpanowi, że osłabił swój zespół.
A kapitan Realu w swojej loży usiądzie jeszcze raz: w pierwszym meczu nowej edycji Ligi Mistrzów. Musi pauzować w jeszcze jednym spotkaniu za oszustwo w Amsterdamie. Może wtedy wyjdzie z tego trochę weselszy materiał.
Liga Mistrzów 2019. Real Madryt - Ajax Amsterdam. Fani z Holandii: "Ramos, dziękujemy"