Jarosław Kubicki: Mam szacunek do Zagłębia. Nie chciałem celebrować tej bramki

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / GRZEGORZ RADTKE / 058sport.pl / Na zdjęciu: Jarosław Kubicki i Łukasz Poręba
Newspix / GRZEGORZ RADTKE / 058sport.pl / Na zdjęciu: Jarosław Kubicki i Łukasz Poręba
zdjęcie autora artykułu

Jarosław Kubicki trafił do siatki Zagłębia Lubin w poniedziałkowym meczu Lechii Gdańsk. - Jestem z Lubina i nie chciałem celebrować tej bramki. Decydujemy się na taką postawę z szacunku do klubu. Wiedziałem, że muszę się tak zachować - powiedział.

[b]

Sebastian Zwiewka, WP SportoweFakty: Nic nie trwa wiecznie, każda seria ma swój koniec. Doznaliście w Lubinie pierwszej porażki od 28 września. Nie macie chyba jednak co płakać nad rozlanym mlekiem, ponieważ jest to dopiero trzecia porażka w obecnym sezonie Lotto Ekstraklasy.[/b]

Jarosław Kubicki, piłkarz Lechii Gdańsk: Przydarzyła się nam ta porażka, ale nie zamierzamy jej zbyt długo rozpamiętywać. Myślimy tylko i wyłącznie o następnych spotkaniach. Po zakończeniu meczu w Lubinie każdy miał do siebie jakieś pretensje. Wiadomo, że w niektórych sytuacjach mogliśmy zachować się lepiej. Skupiamy się teraz tylko na poniedziałkowym spotkaniu z Wisłą Płock.

Zagłębie Lubin to bardzo niewygodny rywal. Piłkarze prowadzeni przez Bena van Daela wygrali nawet w Poznaniu. Momentami było widać, że graliście trochę zachowawczo. Nie podeszliście do tego spotkania ze zbyt dużym respektem do przeciwnika?

Do każdego meczu podchodzimy praktycznie z takim samym nastawieniem. Celujemy w zdobycie trzech punktów. Z trybun może wydawało się, że gramy trochę zachowawczo, ale w rzeczywistości tak nie było. Próbowaliśmy zwyciężyć. Na nasze nieszczęście, to Zagłębie strzeliło więcej bramek.

Dziwnie to zabrzmi, ale przegrana może wyjść wam na dobre. Doznaliście porażki po długim czasie i przekonaliście się, że nie jesteście nietykalni. Kubeł zimnej wody na głowę jeszcze nikomu nie zaszkodził.

Jesteśmy zespołem, który pracuje na te zwycięstwa. Zawiedliśmy przede wszystkim samych siebie. Porażka pokazała nam, w którym miejscu nie byliśmy wystarczająco mocni. Już wcześniej wspomniałem, że w kilku sytuacjach powinniśmy zachować się lepiej. Teraz ciężko pracujemy, aby w następnym meczu z Wisłą Płock nie powtórzyć tych błędów.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Bez dopingu na meczu Wisły Kraków. "Cała liga powinna mówić o problemie"

Zobacz takżeStokowiec nie przyjechał niczego udowadniać w Lubinie. KGHM Zagłębie zmazało plamę

Obiekt w Lubinie nie był dla pana wymarzonym miejscem na strzelenie bramki. Trochę historii napisał pan w Zagłębiu Lubin. Przez kilka lat udało się rozegrać 90 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej. Niełatwo zdobywa się gola przeciwko macierzystej drużynie?

Pojechaliśmy do Lubina po zwycięstwo i tylko to się dla nas liczyło. Cieszę się, że mogłem zacząć grę w piłkę w swoim mieście. Zawsze będę o tym wspominał. Do tej liczby występów dochodzą jeszcze europejskie puchary i awans z I ligi do ekstraklasy. Nie mogę narzekać na złe przyjęcie. Na rozgrzewce zdarzyły się jakieś słowa w moim kierunku i wszystkie nie były wymarzone. Nie chciałem ich za bardzo usłyszeć, ale nie przejmuję się tym. Taką mamy pracę. Jestem akurat osobą, która nie wbija sobie do głowy takich opinii.

Okazał pan szacunek Zagłębiu Lubin i nie było celebracji gola. Piłkarze w takich przypadkach naprawdę się nie cieszą, czy po prostu jest to tylko okazanie szacunku byłym kibicom i klubowi?

Decydujemy się na taką postawę z szacunku do klubu. Jestem z Lubina i nie chciałem celebrować tej bramki. Od samego początku wiedziałem, jak muszę się zachować. Nie chciałem tego robić.

Był pan wspierany przez najbliższych? Lubin i Gdańsk dzieli sporo kilometrów, więc pewnie nie mogą zbyt często przyjeżdżać nad morze pokibicować.

Na stadionie byli moi najbliżsi: rodzice, znajomi i dużo innych osób, z którymi wciąż utrzymuję kontakt. Bardzo się cieszę, że po raz kolejny miałem okazję wystąpić na tym stadionie. Z Lubina do Gdańska jest daleka droga, ale ostatnio przyjeżdżają na nasze mecze. Za chwilę zacznie robić się cieplej, więc myślę, że coraz częściej będą wpadać do mnie w odwiedziny.

Miło było wrócić w rodzinne strony, ale na minus można zaliczyć grę. Dużo wam się nie układało i nie potrafiliście ustrzec się błędów. Dwa okazały się bardzo kosztowne.

Piłka nożna jest grą błędów. Kto popełni ich mniej, ten wygrywa. W tym meczu popełniliśmy ich niestety więcej, niż nam to się wcześniej zdarzało. Od początku sezonu gramy dobrze, ale nigdy nie było tak, że zagraliśmy bezbłędnie. Zawsze mamy sobie coś do zarzucenia. Wielokrotnie nie traciliśmy bramek albo strzelaliśmy więcej od rywali. Z tego powodu nie były te błędy aż tak zauważalne.

Zobacz takżeLechia zaczęła spłacać długi. Wyszły przelewy dla piłkarzy i Zagłębia Lubin

Cały czas jako zawodnicy powtarzacie, że skupiacie się tylko na sobie. Oglądacie jednak mecze Legii Warszawa i innych zespołów, które znajdują się w czołówce ligi?

Oglądamy wszystkie mecze Lotto Ekstraklasy. Mamy analizę swoich rywali i doskonale wiemy, jak dana drużyna się prezentuje. Skupiamy się jednak na swojej grze. Mamy przed sobą jeszcze wiele spotkań i dużo pracy do wykonania. Obecnie prowadzimy w tabeli i mamy cztery "oczka" przewagi nad Legią. Nie wiem, czy jest to duża zaliczka. Zobaczymy na koniec sezonu.

Gdyby ktoś wam latem powiedział, że na początku marca będziecie w obecnej sytuacji, to uznalibyście go za wariata?

Dużo pracowaliśmy w letnim okresie przygotowawczym i w rundzie jesiennej widzieliśmy efekty. Niedawno zakończyliśmy kolejne przygotowania i nic w tym temacie się nie zmieniło. Za nami ciężka praca i mamy nadzieję, że wyniki w dalszym ciągu będą bardzo dobre. Między poszczególnymi meczami również nie odpuszczamy. Cały czas chcemy iść do przodu i rozwijać się jako zespół. Cieszymy się, że jesteśmy na pozycji lidera. Chcemy się utrzymać na pierwszym miejscu, więc musimy dalej pracować.

Wisła Płock wydaje się niezłym rywalem na przełamanie. Ekipa z Mazowsza zajmuje miejsce w strefie spadkowej, ale w starciu z Cracovią pokazała charakter.

Trochę złudne jest to, że są w strefie spadkowej. Uważam, że mają dobrych zawodników w swoim składzie. W Lotto Ekstraklasie nikt nie jest słaby. Drużyny są mocne i wyrównane. Nie możemy zlekceważyć tego przeciwnika i doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Podejdziemy do poniedziałkowego meczu w pełni skoncentrowani. Pokazali charakter w meczu z Cracovią, strzelili bramkę grając w podwójnym osłabieniu. Musimy należycie się przygotować.

Trener Stokowiec sprawił, że Lechia Gdańsk zrobiła w tym sezonie ogromny postęp. Pracowaliście razem w Zagłębiu Lubin. Już wtedy współpraca musiała się układać.

Trener potrafi nas zmotywować, a my jako zawodnicy doskonale wiemy, czego on od nas oczekuje. Mamy jasno określone reguły i cele do wykonania. Wszyscy w klubie wiedzą, na czym stoją. Znajdujemy się z czołówce, więc można powiedzieć, że jest jednym z najlepszych polskich trenerów.

Jest pan obecnie pewniakiem do miejsca w składzie. Transfer do Lechii można zaliczyć na plus.

Nie patrzę na to czy jestem pewniakiem do miejsca w składzie. Zawsze zasuwam na treningach i pracuję na to, aby wychodzić w pierwszej jedenastce również w następnych meczach. Mam nadzieję, że moja sytuacja się nie zmieni i dalej będę grać w zadowalającym rozmiarze czasowym. Daję z siebie wszystko podczas spotkań i myślę, że to widać. Cieszę się, że mam na swoim koncie już trzy gole. To duży plus dla mnie.

Podoba się panu życie w Gdańsku? Jedno z najładniejszych miast w Polsce musi robić wrażenie.

Latem zamieniłem Lubin na Gdańsk. Jest to dużo większe miasto i mamy sporo miejsc do zwiedzania. Spokojnie można wyjść sobie na spacer na plażę. Nie nudzimy się, naprawdę nie możemy narzekać na brak atrakcji. Przyjechałem tutaj z rodziną. Ja i moja córka mamy sporo ścieżek do spacerowania.

Źródło artykułu:
Czy Jarosław Kubicki jest jednym z najważniejszych piłkarzy Lechii Gdańsk?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)