Puchar Polski. Piotr Stokowiec: Tylko Lechia mogła utrzeć nosa Rakowowi

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

Lechia Gdańsk pokonała w półfinale Pucharu Polski Raków Częstochowa 1:0. - Z drużyn Ekstraklasy tylko my mogliśmy wygrać z Rakowem - powiedział trener Piotr Stokowiec.

W obecnej edycji Pucharu Polski w Częstochowie przegrały Lech Poznań (0:1) i Legia Warszawa (1:2). Dopiero Lechia Gdańsk potrafiła wyeliminować miejscowy Raków. Lider Lotto Ekstraklasy wygrał 1:0 po golu Artura Sobiecha. Choć styl gry Lechii pozostawił wiele do życzenia, to dla gdańszczan najważniejszy jest efekt, czyli awans do finału Pucharu Polski.

- Nie ma się co oszukiwać: nie mieliśmy takiej płynności gry, jakiej byśmy chcieli. Graliśmy skutecznie, w sposób konsekwentny i wyrachowany. Do tego przyzwyczailiśmy swoich kibiców. Pewnie wiele osób będzie kręcić nosem na poziom gry. Na tym etapie ważne jest żeby awansować i to osiągnęliśmy. Nie wstydzę się stylu gry mojej drużyny. Jeśli nie stać nas na artyzm, to trzeba postawić na dobre rzemiosło. Z drużyn Ekstraklasy tylko Lechia mogła utrzeć nosa Rakowowi - powiedział po spotkaniu Piotr Stokowiec.

Szkoleniowiec Lechii cieszył się z awansu, choć swojej radości nie okazywał na zewnątrz. - Awansować do finału to nie jest byle co. Cieszymy się, ale przed nami praca do wykonania w finale. Nie można mówić o spełnieniu. To dopiero będziemy mogli zrobić po sezonie. Mamy prawo się cieszyć, ale nie za długo. To, że ja tutaj na pokaz się nie cieszę, nie oznacza, że nie mam wewnętrznej satysfakcji. Z Rakowem nie jest łatwo grać - dodał Stokowiec.

ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Kto zdobędzie mistrzostwo Polski? "Legia zyskała luz po zwolnieniu Sa Pinto"

- Raków nas nie zaskoczył. Skrzętnie się przygotowywaliśmy, zajęło nam to więcej czasu niż do drużyny ekstraklasowej. Na pewno nie zlekceważyliśmy rywala. Ten mecz był rozgrywany tak, jak ja to widziałem. Wiedziałem, że w końcówce będą dośrodkowania na dwóch wysokich zawodników. Momentami obawiałem się, że sekcja koszykarska wchodzi na boisko - powiedział.

Trener wytłumaczył też dokonane przez siebie zmiany. Jakub Arak na boisku pojawił się w 32. minucie, a w 70. opuścił boisko. Zastąpił go Patryk Lipski, który grał przez zaledwie 12 minut i zmienił go Steven Vitoria.

- To były zmiany taktyczne. Nie były spowodowane tym, że zawodnicy grali słabo. Trzeba to było tak przebudować. Nie mam do nikogo pretensji. Tak ten mecz widziałem taktycznie i biorę to absolutnie na siebie. Znam tę drużynę i wiem, kiedy mogę jej pomóc - zakończył Stokowiec.

Zobacz także:
Puchar Polski: Lechia jest w finale bez meczu u siebie. W Gdańsku nie grała od pięciu lat
Taras Romanczuk to prawdziwy kapitan. Strzela gole, kiedy Jagiellonia Białystok ich szczególnie potrzebuje

Źródło artykułu: