Marek Wawrzynowski: Zbigniew Boniek w oparach absurdu (felieton)

Zbigniew Boniek udzielił "Przeglądowi Sportowemu" wielogodzinnego wywiadu, w którym odkrył swoją ignorancję i wykazał, że jego działania są w wielu aspektach szkodliwe dla polskiego futbolu.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Zbigniew Boniek Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek
Zaklinanie rzeczywistości trwa. Znowu okazuje się, że w PZPN zupełnie inaczej postrzegają rzeczywistość. Różowe okulary, niedostrzeganie problemów, bagatelizowanie oznak. Dwa sezony bez europejskich pucharów, fatalna postawa naszej kadry na mundialu, niewielu piłkarzy (poza Serie A) w dobrych europejskich ligach. Jeśli myślicie, że z polską piłką nie może być gorzej, to jesteście w błędzie.

Może i będzie. Zbigniew Boniek, prezes PZPN, rozwiał wszelkie wątpliwości. Jeszcze kilka dni temu miałem nadzieję, że po prostu różnimy się w ocenie tego, co ważne. Teraz nie mam wątpliwości: Bońka od Laty odróżniają głównie wąsy. Żeby było jasne, obaj byli wybitnymi zawodnikami i za to, co zrobili dla Polski, zasługują na dozgonny szacunek. Ale mówimy dziś nie o Bońku piłkarzu, a o Bońku prezesie PZPN.

Bez zbędnych wstępów, przejdźmy do lektury kilku istotnych wątków wywiadu, którego "Zibi" udzielił "Przeglądowi Sportowemu".

Boniek: Skoro praca z młodzieżą w Niemczech wygląda tak dobrze, są tak fantastyczni, to pytam, jaki wynik osiągnęli w mistrzostwach świata?
Dziennikarz: I tym mamy się pocieszać? Że odpadliśmy w grupie tak samo jak Niemcy?
Boniek: Przegraliśmy z Senegalem, ale jak byśmy wyszli jednym napastnikiem i dwoma defensywnymi pomocnikami, to nie wiem, jak by się to skończyło.

ZOBACZ WIDEO Lechia faworytem do mistrzostwa Polski. "W tej drużynie panuje absolutny spokój"

To szokująca ignorancja. Boniek nie wie, że reprezentacja Niemiec od 2006 do 2016 roku w każdym turnieju wchodziła co najmniej do półfinału? Co zmienia jeden turniej, jedna piłka, która poleciała w lewo albo w prawo? W piłce nożnej i w ogóle w sporcie można mieć raz farta i zostać legendą, ale najważniejsza jest powtarzalność. Dla Niemców, jednej z największych potęg piłkarskich świata, ostatnie kilkanaście lat to jeden z dwóch najlepszych okresów w ich historii. My od 1986 roku raz wyszliśmy z grupy na turnieju.

Tyle o Niemcach, a co z Portugalią? Wątek dotyczy kształcenia trenerów, jest o tyle istotny, że nasi szkoleniowcy nie istnieją poza Polską, zaś kilku trenerów portugalskich od lat funkcjonuje w poważnej piłce, choćby Mourinho, Villas Boas czy Jardim.

Boniek: Proszę pana, to nie jest tak, że ktoś studiuje pięć lat w Portugalii i staje się lepszym trenerem. Niedawno nasza reprezentacja U-21 ograła Portugalię. Na jej terenie. Widzi pan...
Dziennkarz: Jak mamy się tak licytować, to ich pierwsza reprezentacja z nami wygrała, podobnie jak U-20.
Boniek: Ale z kim?
Dziennikarz: Na przykład w Lidze Narodów w Chorzowie.
Boniek: Ale u siebie ledwo zremisowała, w ostatnich dziesięciu minutach miała gorąco... A nam remis też dawał losowanie z pierwszego koszyka. No, piłka taka jest. Mówi pan o profesjonalnym futbolu. Już mieliśmy jednego portugalskiego trenera w Legii. Od rana do wieczora się z niego nabijaliście.

Portugalczycy od lat mają świetne wyniki drużyny narodowej: licząc od 2000 roku byli mistrzami Europy (2016), finalistami EURO (2004), półfinalistami (2000, 2012) a także czwartą drużyną świata (2006). Mają swoje drużyny w Lidze Mistrzów, regularnie dostarczają do największych lig swoich zawodników. W pięciu najlepszych ligach Europy gra 50 zawodników z tego kraju (my poniżej 30), ich liga zajmuje w tej chwili w rankingu europejskim 7. miejsce, dla porównania nasza 25. Ale przecież ograliśmy ich w rozgrywkach drużyn do lat 21.

To wszystko, jak się okazuje, nie jest kwestią umiejętności a... układów.

Boniek: Są dobrzy, potrafią się sprzedać, mają dobrych menedżerów (...) Uważam, że gdyby Probierz prowadził Bayern, to nie przegrałby z Liverpoolem. I teraz niech pan tę tezę obali.

Faktycznie trudno to obalić. Tak jak trudno obalić tezę, że Piotr Stokowiec odpadłby z Tottenhamem gdyby prowadził Manchester City, a Ireneusz Mamrot z Ajaksem, gdyby prowadził Juventus. Ale fakty są takie, z całym szacunkiem dla naszych trenerów, że oni tych klubów nie prowadzą. Nasz 40-milionowy naród od lat nie doczekał się jednego eksportowego trenera. Kluby ściągają szkoleniowców z niższych lig zachodnich, a ci dają wyniki.

Przede wszystkim jednak przemyślenia Bońka na tematy szkoleniowe są po prostu szkodliwe dla polskiej piłki.

Boniek: W nas mało jest czystego talentu, iberyjskiej łatwości panowania nad piłką. Mamy z tym problem.

Gdyby jednak pojeździł po turniejach, zobaczyłby, że nasze dzieci nie mają problemów z piłką. To system je niszczy, powoduje, że są bardziej skoncentrowane na wyniku niż rozwoju. Wszyscy oglądaliśmy z wypiekami na twarzy Ajax Amsterdam, gdzie większość zawodników została wychowana w Holandii. I jak się okazało, wszyscy mieli fantastyczne panowanie nad piłką, grali szybko, technicznie, wybierali nieoczywiste, ale optymalne rozwiązania. Grali piłkę jednocześnie prostą i piękną. My zawsze szukamy wymówek.

Boniek niestety nie rozumie piłki młodzieżowej, szuka nie tam gdzie trzeba. Przekonuje, że największy problem polskiego piłkarza to motoryka. Oznacza to, że w PZPN widzą co innego niż widzi większość świadomych trenerów zajmujących się piłką młodzieżową.

Tu przykład pojęcia "Zibiego" o piłce dziecięcej i młodzieżowej: "Kiedyś do klubu można było zapisać się w wieku 12 lat, wcześniej nie przyjmowano. I dziś jest tak samo".

Otóż dziś do klubów zapisuje się już nawet 4-letnie dzieci, a siedmiolatki rywalizują nawet w zorganizowanych przez związki rozgrywkach ligowych. Szokująca ignorancja jak na prezesa związku.

Zresztą jak się okazuje, żadnego problemu nie ma...

Dziennikarz: Z czego to wynika, że nasi piłkarze odstają wyszkoleniem technicznym?
Boniek: Zieliński nie odstaje.

I oto na jednostkowym przykładzie Boniek udowadnia, że nasi piłkarze technicznie nie są gorsi od tych zachodnich.

Mimo iż wszyscy wiemy, że technika to problem polskiego piłkarza, że nasi zawodnicy nie robią przewagi, słabo dryblują. Ale Boniek wie swoje. Na szczęście wielu trenerów wie, że jest to problem. I głośno o tym mówią. Co więc robi Boniek, gdy brakuje mu argumentów? Atakuje personalnie. Tu bardzo ciekawy fragment.

Z ciekawą obserwacją z Hiszpanii przyjechał trener Piotr Urban, który pracował w Osasunie, a teraz jest w Legii. Przez kilka miesięcy obserwował u nas małych zawodników. Powiedział: "Zauważyliśmy, że w Polsce, choć może zabrzmi to groteskowo, piłkarz ma problem, gdy jest przy piłce, choć przecież w nią gra".
Zbigniew Boniek: Ale co z tego wynika?
Skąd to się bierze?
Zbigniew Boniek: Ja nie miałem problemów, gdy byłem przy piłce.
Ale teraz inni mają. Ktoś tych zawodników trenuje.
Zbigniew Boniek: I to jest problem Szkoły Trenerów? Do syna Jana Urbana mam jedną uwagę. Skoro jest wykształcony, przyjechał do Polski, niech się wykaże i zatrudni w akademii.
Pracuje dla akademii Legii.
Zbigniew Boniek: I brawo! Wypada się z tego cieszyć. Ja z panem chciałbym prowadzić rozmowę na jakimś poziomie, a nie takim, że przyszedł syn Urbana i coś powiedział. Nie wiadomo, co po przyjeździe do Polski powiedziałby syn Bońka, który pracuje w świecie finansów. Ma być wyrocznią, bo jest synem Bońka?

Kilka tygodni temu Boniek sam polecał wywiad z Piotrem Urbanem z naszego serwisu na temat szkolenia. Albo więc utracił kontrolę nad tym co robi, albo po prostu gada, co mu ślina na język przyniesie. Ma uniwersalną mądrość na każdą okazję, jak podpity wujek na weselu.

Wielki futbol zamyka drzwi przed polskim piłkarzem

Niestety, to jest problem. Do tej pory Boniek głównie rozmawiał z dziennikarzami ze swojej stajni, którym po prostu nie dał dojść do głosu albo z takimi, którzy mu przytakiwali. Dlatego wypadał tak dobrze. Wszyscy spijali te banały i mądrości z jego ust, i nie reagowali, gdy popełnił rażący błąd. Tu widać, że jest zagubiony, nie wie o co chodzi, przyciśnięty do muru zaczyna gadać niestworzone rzeczy.

Robert Lewandowski sam nie wygra meczu

Niestety ten wywiad pokazuje, że polska piłka w najbliższych latach nie wyjdzie z dołka. Ani prezes, ani jego świta nie mają większego pojęcia o sprawach szkoleniowych. Oczywiście mają swoje plusy, zrobili dużo dobrego w sprawach marketingowych i tak dalej, jednak w sprawach szkoleniowych powoli zamieniamy się w skansen. Boniek chwali się programami, które w jego mniemaniu są przełomowe, a w rzeczywistości są nieznaczące. Nie chce dyskutować, raczej szuka przyczyn zewnętrznych problemów. A każdy, kto osiągnął sukces, wie, że to pierwsza oznaka słabości.

Zobacz inne teksty autora

Czy jesteś zadowolony ze stanu polskiej piłki nożnej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×