Dariusz Mioduski, człowiek, który w ostatnich miesiącach podjął całe tuziny błędnych i absurdalnych decyzji, przed kilkunastoma dniami o dziwo zrobił coś, co może okazać się kluczowym ruchem w kontekście obrony mistrzowskiego tytułu. Przyznanie się do błędu i wykopanie z roboty na zbity pysk psychopatycznego trenera, skutecznie zatruwającego życie nie tylko piłkarzom w szatni, ale w ogóle pracownikom w całym klubie, sprawiło że przy Łazienkowskiej w końcu czuć radość z gry w piłkę. Może to trywialne, ale jakże prawdziwe. I jakże ważne! Legia znów pokazuje futbol ciekawy, ofensywny i w końcowym rozrachunku - skuteczny.
Lotto Ekstraklasa. Lechia - Piast: lider nie potrafił grać w jedenastu. Gliwiczanie zdobyli Gdańsk
- Każdy chyba widzi, że Legia to dziś inny zespół, niż przed kilkoma tygodniami, gdy z nią graliśmy przy Łazienkowskiej. Mają łatwość w operowaniu piłką, lepiej się przy niej utrzymują - mówił podczas konferencji prasowej po sobotnim meczu Michał Probierz, opiekun Cracovii. Jego drużyna, wyraźnie słabsza od Wojskowych, była o krok od wywiezienia ze stolicy remisu. Mecz przegrała, ale należy powiedzieć, że zasłużenie. To Legia wykreowała przecież co najmniej cztery doskonałe okazje. Dwie poprzeczki, anulowany przez pozycję spaloną gol, "patelnia" Szymańskiego, która zamiast do siatki, wpadła w koszyczek Peskovicia...
Ustawka kiboli pod Zieloną Górą. "To była dzicz"
Przeglądając wpisy kibiców zostawione w serwisach społecznościowych po meczu Legia - Cracovia można wpaść w lekką konsternację. Być może odbiór i ocena występu Wojskowych wynika z narracji narzuconej przez komentatorów w telewizji, być może - z antypatii, być może - z wielkich wymagań. Według mnie jednak Legia zaliczyła w sobotę jeden z lepszych występów w 2019 roku. Dominowała, kreowała, była pewna swoich umiejętności. Jedyne, czego brakowało, to skuteczności i odrobiny szczęścia.
Widząc statystyki minionych sezonów trudno nie zwrócić uwagi na fakt, że runda finałowa to ulubiony moment sezonu warszawskiej drużyny. Legia wygrywa wtedy na potęgę, robi użytek z doświadczenia piłkarzy. Fakt, że zespół Aleksandara Vukocivia złapał luz na ostatniej prostej ligi, to fatalna wiadomość dla jej rywali. Najbliższe dni zapowiadają się niezwykle ciekawie. Wielce prawdopodobne, że tych kilka dni da nam odpowiedź na pytanie o tegorocznego mistrza. W środę - Lech w Poznaniu. W sobotę - Lechia w Gdańsku. Jeśli legioniści tych meczów nie przegrają, będzie po zabawie.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Lechia kolejny raz zawiedzie w końcówce sezonu? "Wydaje mi się, że są mądrzejsi niż dwa, trzy lata temu"