Finał Pucharu Polski. Jagiellonia - Lechia. Artur Sobiech dał gdańszczanom zwycięstwo!

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: zespół Lechii Gdańsk z Pucharem Polski
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: zespół Lechii Gdańsk z Pucharem Polski

Gol Artura Sobiecha w doliczonym czasie gry dał Lechii Gdańsk wygraną z Jagiellonią Białystok 1:0. To drugi Puchar Polski w historii Lechii.

Kontuzje sprawiły, że Artur Sobiech nie zrobił kariery, jaką mógł. Przez ostatnie lata był blisko wielkiej piłki, grał w Bundeslidze, reprezentacji, ale czegoś brakowało i napastnik zawsze pozostawał w cieniu innych. Po powrocie do Polski stanął w końcu przed szansą osiągnięcia czegoś znaczącego. I to będąc w centrum zainteresowania, odgrywając jedną z głównych ról. To przecież Sobiech wprowadził Lechię do finału golem z Rakowem Częstochowa. A w Warszawie na Stadionie Narodowym wszedł z ławki rezerwowych, wykorzystał błąd obrony Jagiellonii i dał klubowi pierwsze trofeum od 1983 roku.

Można napisać, że był to mecz zacięty, że obie drużyny dały z siebie wszystko, że taktycznie rozpracowały się wzorowo. Tylko po co nazywać to w ten sposób? Nasz krajowy futbol od długiego czasu jest produktem świetnie opakowanym, mamy piękne stadiony, ładne studia telewizyjne, powstają coraz lepsze zaplecza klubowe. Pod względem sportowym to jednak wciąż produkt wątpliwej jakości, często trefny, tani i podrobiony.

Trener Lechii Piotr Stokowiec przed meczem zagrzewał oba zespoły do pięknej walki na boisku. Mówił, że któraś z drużyn po zdobyciu pucharu stanie się dla swojego miasta nieśmiertelna. Ale kibice modlili się tylko, by nieśmiertelnym nie stał się ten mecz, żeby nie doszło do dogrywki.

Po pierwszej połowie oba zespołu oddały w sumie jeden celny strzał - to chyba najlepszy komentarz do poziomu tego meczu. Najbliżej zdobycia bramki był Patryk Klimala, ale napastnik Jagiellonii myślał chyba, że to trening bez przeciwnika. Tak długo czekał z oddaniem strzału, że w końcu zablokował go Błażej Augustyn.

Była to najciekawsza sytuacja na boisku przez 45 minut. Więcej działo się na trybunach. Kibice Lechii przez niemal całą pierwszą połowę protestowali, obrażając kogo się da: policję, Legię Warszawa i Daniela Stefańskiego, choć ten arbiter nie sędziował finału. Fani z Gdańska wyrażali tak swoją frustrację, ponieważ większość z nich utknęła przed stadionem i została wpuszczona na trybuny dopiero na drugą połowę.

Po przerwie kibice Lechii skupili się już na dopingowaniu swojej drużyny, ale na zawodników z Gdańska to nie podziałało. A zaraz po zmianie stron rywali mógł zaskoczyć Jesus Imaz. Hiszpan wbiegł w pole karne, miał dużo czasu i miejsca, ale źle trafił w piłkę i jego uderzenie zostało zablokowane. Piłkarz zamiast do siebie, miał pretensje do sędziego, sugerując faul jednego z graczy Lechii. Oczywiście - nie miał racji.

Gdy obie drużyny koncentrowały się głownie na wzajemnym blokowaniu akcji, przenoszeniu ciężaru gry jak najdalej od swojej bramki i walce w powietrzu, gola strzelił Flavio Paixao. Portugalczyk z bliskiej odległości dobił strzał kolegi, który wcześniej obronił Marian Kelemen. Ale po analizie wideo sędzia bramki nie uznał, bo jeden z graczy Lechii był na spalonym.

Kiedy zawodnicy Lechii i Jagiellonii szykowali się do dogrywki, w doliczonym czasie gry dośrodkował Paixao, Kelemen nie zrozumiał się z obrońcami i z najbliższej odległości piłkę do bramki wpakował Artur Sobiech. W swoim stylu: brzydko, końcem buta, niemal wślizgiem - ale jakie to ma znaczenie? Co najważniejsze dla Lechii: Sobiech dał jej pierwsze trofeum w tym sezonie. I może jedyne.

Jagiellonia Białystok - Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)
0:1 - Artur Sobiech 90+6

Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Andrej Kadlec, Ivan Runje, Zoran Arsenić, Bodvar Bodvarsson - Marko Poletanović (90' Bartosz Kwiecień), Taras Romanczuk - Arvydas Novikovas, Jesus Imaz, Guilherme Sitya - Patryk Klimala.

Lechia Gdańsk: Zlatan Alomerović - Joao Nunes, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenović - Tomasz Makowski, Daniel Łukasik (90' Steven Vitoria), Jarosław Kubicki - Konrad Michalak (69' Artur Sobiech), Flavio Paixao, Lukas Haraslin (90' Patryk Lipski).

Żółte kartki: Arsenić - Augustyn.

ZOBACZ WIDEO Ogromne zamieszanie po meczu Lechia - Legia. "Sami sobie komplikujemy sytuację"

Źródło artykułu: