Artur Boruc usiadł na ławce rezerwowych gospodarzy, a między słupkami Eddie Howe postawił na Marka Traversa. 19-letni Irlandczyk wykorzystał szansę i w pierwszej części bronił kapitalnie, zatrzymując po dwa razy Dele Alliego i Lucasa Mourę. Każda z tych sytuacji była czysta i swobodnie mogła się zakończyć golem dla "Kogutów".
Drużyna Mauricio Pochettino było w natarciu, ale to co zrobiła w końcówce pierwszej i na początku drugiej połowy pozbawiło ją jakichkolwiek szans na zwycięstwo. Najpierw czerwoną kartkę za bezmyślne uderzenie Jeffersona Lermy otrzymał Heung-Min Son, a w 48. minucie Juan Foyth, który wszedł na boisko dopiero po przerwie, brutalnie sfaulował Jacka Simpsona i też został wyrzucony z boiska.
->Premier League. Manchester United nie jest już najbardziej wartościowym klubem w Anglii
"Wiśnie" zyskały wymarzoną szansę na pokonanie faworyta, jednak mimo przewagi dwóch graczy miały ogromne problemy ze stwarzaniem sytuacji. Miejscowi długo utrzymywali się przy piłce, przerzucali ją z jednego skrzydła na drugie, lecz dośrodkowania rzadko kończyły się groźnymi strzałami.
Czas mijał, a piłkarze Eddiego Howe'a byli zaskakująco bezradni i niewiele wskazywało, że uda im się sięgnąć po pełną pulę. W końcu jednak dopięli swego i w doliczonym czasie spożytkowali stały fragment. Z rzutu rożnego zacentrował Ryan Fraser, a Nathan Ake zgubił krycie i główką z kilku metrów nie dał szans Hugo Llorisowi.
Tottenham ma czego żałować, bo porażka na Dean Court sprawia, że wciąż ma tylko dwa punkty przewagi nad Chelsea. Jeśli "The Blues" wygrają w niedzielę z Watfordem, zepchną rywala zza miedzy z 3. miejsca w tabeli.
AFC Bournemouth - Tottenham Hotspur 1:0 (0:0)
1:0 - Nathan Ake 90+1'
[multitable table=972 timetable=10727]Tabela/terminarz[/multitable]
ZOBACZ WIDEO Finał Pucharu Polski. Arvydas Novikovas: Końcówka nas boli. Moim zdaniem graliśmy lepiej