Dla Stokowca nie liczył się styl, a wynik. Lechia wygrała 1:0 po golu w doliczonym czasie gry. - Może nie było to jakieś piękne widowisko, graliśmy na innym stadionie, murawa też jest tu specyficzna, ale finały są po to, żeby je wygrywać, a nie grać pięknie - stwierdził trener.
- Cieszę się, że drużyna się nie podpaliła, że wytrzymaliśmy presję. Zwłaszcza po słusznie nieuznanej bramce, którą zdobył Paixao - opowiadał po meczu Stokowiec. Szkoleniowiec przyszedł na konferencję prasową z córką Antoniną. - Spędzamy ostatnio mało czasu, chciałem córce w jakiś sposób to zrekompensować. Moja rodzina jest wspaniała i wyrozumiała, dziękuje jej, że jest ze mną, bo zawód trenera nie jest łatwy. Trzeba poświęcić całe swoje życie - skomentował trener.
Piotr Stokowiec wygraną z Jagiellonią zadedykował Pawłowi Adamowiczowi. Prezydent Gdańska w latach 1998–2019 został zamordowany w styczniu tego roku. - Pan Paweł na pewno cieszy się z tego trofeum najbardziej, jest dumny z tej drużyny. Myślę, że cały Gdańsk jest dumny z Lechii, a świętej pamięci Paweł Adamowicz to historia Lechii i Gdańska. Dlatego chciałbym zadedykować mu to zwycięstwo - zakomunikował szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Mecz w Gdańsku obnażył polską piłkę. "Nikt nie powinien dolewać oliwy do ognia"
Finał Pucharu Polski. Paweł Kapusta: Finał bez piłki
Trener jest dumny ze swoich zawodników. - Osiągają świetne wyniki, jakość może być zawsze lepsza, ale spokojnie - stopniowo podnosimy poprzeczkę. Jesteśmy na etapie zmian, to dopiero początek odbudowywania w Gdańsku silnej marki. To trochę potrwa, ale mamy ambicję. Do tej końcówki sezonu przygotowywaliśmy się całe rozgrywki. Wytrzymaliśmy mentalnie - obwieścił.
Stokowiec zapowiada wzmocnienia. - Jesteśmy bliscy zakontraktowania latem 3-4 nowych zawodników. To nie będzie jakiś skok na wielkie nazwiska, chcemy stworzyć silne fundamenty. Moje ciche marzenie jest takie, żeby kiedyś usłyszeć na żywo hymn Ligi Mistrzów. Ale ram czasowych nie daję - zakończył trener.
Lechia wygrała z Jagiellonią 1:0 po golu Artura Sobiecha w szóstej minucie doliczonego czasu gry.