Powrócił po kontuzji i okazał się jednym z największych bohaterów piątkowego spotkania w Trójmieście. Maciej Jankowski otworzył wynik meczu w 85. minucie, gdy wykorzystał podanie od Luki Zarandii. Gdynianom dzięki temu spadł kamień z serca i grało się zdecydowanie spokojniej. - Wolałbym atakować bardziej z głębi pola. Zespół potrzebował jednak mojej pomocy, więc byłem do dyspozycji trenera na tej pozycji - wyjaśnił zawodnik Arki Gdynia.
Zobacz także: Lotto Ekstraklasa. Arka - Zagłębie S. Jacek Zieliński: Chcielibyśmy rozstrzygnąć w poniedziałek kwestię utrzymania
Żółto-niebiescy byli dużo lepszym zespołem, ale zabrakło w ich poczynaniach skuteczności. W końcówce spotkania udało się im przechylić szalę zwycięstwa na własną korzyść i teraz są znacznie bliżej utrzymania w Lotto Ekstraklasie. - Tak się złożyło, że strzeliłem bramkę. Cieszę się z tego powodu. Stwarzaliśmy sobie sytuacje do strzelenia gola, ale przez długi czas brakowało ostatniego podania lub wykończenia. Na szczęście zdobyliśmy komplet punktów - dodał.
Bramka strzelona przez 29-latka wcale nie była taka pewna. Sędzia Bartosz Frankowski skorzystał z wideoweryfikacji i po długiej analizie zaliczył trafienie. Przerwa w grze trwała około trzy minuty. - Miałem różne myśli. Jest mi naprawdę ciężko wyjaśnić, co dokładnie działo się w mojej głowie. Czekałem po prostu na decyzję arbitra. Z werdyktami sędziego i tak nie można nic zrobić - stwierdził Jankowski.
Zagłębie Sosnowiec nie miało szans na pozostanie w Lotto Ekstraklasie już przed rozpoczęciem rywalizacji w Gdyni. Czy gospodarze spodziewali się łatwej przeprawy? - Wręcz przeciwnie. Byliśmy przygotowani i spodziewaliśmy się trudnego meczu. Rywale już spadli z ligi, ale z takimi drużynami gra się bardzo ciężko. Nie mieli przecież nic do stracenia - zauważył.
Zobacz także: Lotto Ekstraklasa. Arka Gdynia dogoniła inne zespoły. Damian Zbozień: To może być nasz atut
Podopieczni Jacka Zielińskiego mają kilka powodów do radości. Zachowanie czystego konta jest jednym z nich. - Najważniejsze jest to, że potrafiliśmy zagrać na zero z tyłu. Jeżeli dobrze wykonujesz działania defensywne, to bramki będą wpadać. Właśnie tak powinniśmy podchodzić do tych spotkań. Nie możemy tracić głupich goli. Wcześniej to nam się przytrafiało - zakończył piłkarz drużyny z Trójmiasta.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Finał Pucharu Polski rozczarował. "Mecz nie był fenomenalny, a otoczka pozostawia dużo do życzenia"