"Znane brytyjskie nazwisko kryje się za niezwykłą historią rozgrywającą się w polskiej piłce. Niewielki Piast Gliwice jest na ostatniej prostej od "zrobienia Leicester" i zdobycia pierwszego w historii mistrzostwa" - pisał kilka dni temu "Daily Mail". Brytyjczycy odkryli, że w ekipie Waldemara Fornalika gra syn reprezentanta Anglii, Tom Hateley i porównali jego drużynę do Lisów Claudio Ranieriego, które trzy lata temu zaskoczyły cały kraj i zostały mistrzami Premier League. Blisko sprawienia podobnej sensacji jest Piast.
- Starsi kibice w wieku ok. 35 lat dobrze pamiętają ojca Toma. Mark Hateley słynął z potężnego uderzenia głową, podobnie jak dziadek Tony, który grał w Chelsea i Liverpoolu. Chyba najlepiej wspominają Marka w Szkocji, bo był częścią mocnej drużyny Glasgow Rangers, która zdobyła dziesięć mistrzostw z rzędu. W reprezentacji Anglii zasłużył się bramką zdobytą po mocnym strzale głową przeciwko Brazylii. Dzięki temu zainteresował się nim AC Milan, a potem dołączył do AS Monaco - opowiada nam Joe Bernstein z "Daily Mail".
Sprawdź także: Joel Valencia. Skrzywdzony debiutant
Rodzina Hateleyów wie, że wystarczy moment, żeby przejść do historii. Mark Hateley nie zapowiadał się na wielką gwiazdę i nigdy nią nie został. Ale wystarczyło jedno uderzenie, żeby zostać bohaterem derbów Mediolanu. W swojej pierwszej rywalizacji z Interem Anglik głową strzelił gola decydującego o zwycięstwie AC Milan. To była pierwsza od sześciu lat wygrana Rossonerich z największym rywalem. Był 1984 rok.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Piast Gliwice zasłużył na mistrzostwo Polski. "W odróżnieniu od Legii i Lechii świetnie wykorzystali wiosnę"
"Polska piłka? Kojarzę Lewandowskiego i Grosickiego"
Brytyjskie tabloidy przerzuciły swoją uwagę na syna Marka, Toma, który niebawem również może przejść do historii. Wprawdzie nie tak spektakularnie jak ojciec. - Mamy średni budżet jak na polskie realia. W zeszłym sezonie udało nam się utrzymać w lidze, teraz, po przerwie zimowej, wygraliśmy 12 z 15 spotkań. Uwierzyliśmy, że możemy dokonać podobnych rzeczy co Leicester - przyznał Hateley w rozmowie z "Daily Mail".
Tom, w porównaniu do ojca i dziadka, został pomocnikiem. Wprawdzie, kiedy chodził na mecze ojca i pojawiał się w szatni Rangersów marzył, żeby grać w ataku jak oni. Jednak teraz cieszy się, że na swojej pozycji nie ma tak dużej presji do zdobywania bramek. Kariera 29-letniego zawodnika nie potoczyła się tak spektakularnie, jak w przypadku jego krewnych. Nie przebił się do Premier League, grał w niższych ligach angielskich i w szkockiej ekstraklasie. W latach 2014-2016 Hateley grał w Śląsku Wrocław, stąd przeszedł do Dundee, z którym rozstał po jednym sezonie. Po pół roku bez gry pomocnik dołączył do Piasta.
- Czułem, że powrót do Polski będzie najlepszą decyzją. Wkraczam w swoje najlepsze lata, chcę grać na najwyższym poziomie i dalej się rozwijać - wyznał. Anglik rozegrał odpowiednią ilość meczów i jego kontrakt z Piastem automatycznie przedłużył się do 2020 roku. W Gliwicach Hateley ma szansę na pierwsze trofeum. Na kolejkę przed końcem sezonu zespół Fornalika jest liderem Lotto Ekstraklasy i ma dwa punkty przewagi nad drugą Legią. Rodacy Hateleya będą śledzić rozwój wydarzeń.
- Nie ma u nas zbyt wielu informacji o polskiej lidze. Jeśli Piast zdobędzie tytuł, na pewno pojawią się u nas wiadomości. Jednak spośród polskich piłkarzy Anglicy najlepiej kojarzą Roberta Lewandowskiego i Kamila Grosickiego, który rok temu z Hull City grał w Premier League - wyjaśnia Bernstein z "Daily Mail".
Czytaj też: Złe wieści dla Legii Warszawa - lider nie zwykł potykać się na finiszu