Złoty gol był kuriozalny. Bramkarz Lecha Matus Putnocky nie dogadał się z obrońcą Rafałem Janickim, piłkę przejął Piotr Parzyszek i skierował do pustej bramki. To była 27. minuta, Piast Gliwice wrócił na pierwsze miejsce, bo w tym momencie w Warszawie w swoim meczu z Zagłębiem wygrywała Legia....
Długo nic nie wskazywało na to, że Piast Gliwice jest w stanie zagrozić w walce o tytuł Legii Warszawa i Lechii Gdańsk. Tymczasem gliwiczanie po cichu robili swoje, a już runda finałowa jest wybitna w ich wykonaniu. Na dwadzieścia jeden możliwych do zdobycia punktów niebiesko-czerwoni zagarnęli aż dziewiętnaście! To więcej niż Legia i Lechia razem! Gdańszczan za swoimi plecami Piast zostawił już jakiś czas temu. Legię dopadł w stolicy, gdzie po kapitalnym golu Gerarda Badii zwyciężył 1:0 i zbliżył się do warszawian na zaledwie punkt. Zespół Aleksandara Vukovicia w następnej kolejce tylko zremisował 1:1 z Pogonią Szczecin i wobec wygranej Piasta nad Jagiellonią (2:1) stracił pozycję lidera Lotto Ekstraklasy na dwa mecze przed końcem sezonu, tracąc do rywali jedno "oczko".
W Warszawie wszyscy liczyli, że Piast straci punkty w Szczecinie i Legia odzyska pole position przed decydującą kolejką. I gliwiczanie faktycznie z Pogonią nie wygrali. Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, ale... pozwoliło to Ślązakom na zwiększenie przewagi do dwóch punktów, bowiem warszawianie polegli 0:1 w Białymstoku z Jagiellonią. To wszystko sprawiło, że niedoceniany przez większość sezonu Piast przed ostatnią kolejką wszystko miał w swoich rękach. Wystarczyło pokonać Lecha Poznań.
Zaczęły się - nie wiadomo dlaczego - dziwne spekulacje, że Kolejorz podłoży się Piastowi, aby tylko Legia nie sięgnęła po czwarty tytuł z rzędu. Nikt nie brał pod uwagę, że ekipa Waldemara Fornalika jest na tyle mocna, że i bez "pomocy" Lecha jest w stanie spokojnie go ograć. Wszak w lutym poznaniacy wyjechali z Gliwic z bagażem czterech goli. Apele szefa Legii Dariusza Mioduskiego i trenera Aleksandara Vukovicia do piłkarzy Lecha, by ci zagrali na sto procent... brzmiały co najmniej śmiesznie. Przecież przede wszystkim to Legia swój mecz musiała wygrać, by spoglądać w kierunku Gliwic. O tym już nikt nie mówił. A Piast - jak już wspomnieliśmy - nie potrzebował wcale podkładania się przez Lecha, bo obecnie jest po prostu drużyną lepszą.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Szalony mecz w Monachium! Ribery i Robben pożegnali się golami! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Im bliżej było ostatecznych rozstrzygnięć, tym sytuacja robiła się coraz bardziej gorąca. Wojewoda śląski zdecydował się nie wpuścić na mecz kibiców Lecha z obawy o to, że ci mogą przerwać spotkanie, aby zapewnić mistrzostwo Piastowi. W przededniu spotkania policja prosiła lokalnych właścicieli lokali gastronomicznych o ich zamknięcie. Wielu do tej prośby się przychyliło. Feta, która była zaplanowana na Rynku, została przeniesiona w miejsce nieco bardziej oddalone od ścisłego centrum miasta. Piłkarze Piasta skupiali się jednak tylko na sobie i na tym, co muszą pokazać na boisku.
Lech, chcąc położyć kres doniesieniom o podłożeniu się Piastowi, rozpoczął mecz w Gliwicach bardzo aktywnie. Poznaniacy wysoko i bez kompleksów atakowali rywala już na jego połowie i utrudniali miejscowym rozegranie piłki. Kolejorz w tym okresie wywalczył też kilka rzutów rożnych, ale nic z nich nie wynikło. Piast jak to Piast - odpowiadał głównie akcjami oskrzydlającymi. Dwukrotnie celnie uderzał Jorge Felix, ale za każdym razem na posterunku był Matus Putnocky.
Czytaj też: Nierozważna i romantyczna Miedź Legnica. "Zasłużyliśmy na spadek"
W 27. minucie Gliwice wpadły w euforię! Początkowo wydawało się jednak, że Martin Konczkowski zepsuł podanie do Piotra Parzyszka, bowiem bezpieczną przewagę nad napastnikiem miał Rafał Janicki, a do piłki wyszedł też Putnocky. Tymczasem obaj gracze Lecha minęli się z futbolówką, którą przejął Parzyszek i wpakował do pustej siatki. Po otwarciu wyniku przez gliwiczan niespodziewanie jednak doszło do ostrzału bramki Jakuba Szmatuły.
Chwilę po trafieniu Parzyszka po dośrodkowaniu Darko Jevticia z rzutu wolnego w słupek główkował Nikola Vujadinović. Szwajcar za moment sam szukał wyrównania, ale jego strzał z rzutu wolnego tuż przy słupku odbił Szmatuła. Z kolei po wrzutce z narożnika golkiper Piasta z trudem odbił końcówkami palców główkę Janickiego, by po chwili pewnie już wyłapać próbę Vujadinovicia.
Na początku drugiej połowy - podobnie jaki i pierwszej - więcej z gry mieli lechici. W 55. minucie zakotłowało się w polu karnym Piasta po dośrodkowaniu z narożnika. Jevtić dogrywał do Vujadinovicia, piłkę przejąć chciał Szmatuła, ale ani obrońca Lecha, ani bramkarz gliwiczan celu nie osiągnęli. Za to wspólnymi siłami omal nie wpakowali futbolówki do siatki.
Piast grał bardzo zachowawczo i bronił swojego wymarzonego wyniku. Lech z ataku pozycyjnego nie potrafił zmienić rezultatu i mecz zakończył się zwycięstwem gliwiczan 1:0.
Piast Gliwice został nowym mistrzem Polski! Dla Ślązaków jest to pierwszy tytuł w historii!
Zobacz również: Takiej fety w Częstochowie nie było od lat. Raków świętował awans do Lotto Ekstraklasy
Piast Gliwice - Lech Poznań 1:0 (1:0)
1:0 - Piotr Parzyszek 27'
Składy:
Piast Gliwice:
Jakub Szmatuła - Marcin Pietrowski, Jakub Czerwiński, Aleksandar Sedlar, Mikkel Kirkeskov - Tom Hateley, Patryk Dziczek - Martin Konczkowski (80' Tomasz Jodłowiec), Joel Valecnia, Jorge Felix (90+1' Gerard Badia) - Piotr Parzyszek (71' Michal Papadopulos).
Lech Poznań: Matus Putnocky - Marcin Wasielewski, Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Piotr Tomasik - Mateusz Skrzypczak (79' Filip Marchwiński), Maciej Gajos - Maciej Makuszewski, Darko Jevtić, Wołodymyr Kostewycz (66' Tymoteusz Klupś) - Krzysztof Kołodziej (63' Kamil Jóźwiak).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 9913.