Dariusz Tuzimek: Legia, czyli drużyna ze szkła (felieton)

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kasper Hamalainen
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Kasper Hamalainen

Na facetach, którym w najważniejszym momencie sezonu brakuje charakteru, daleko się nie zajedzie. Można dzięki nim wygrać pojedyncze mecze, ale nie można z nimi wygrać wojny o wszystko.

Piastowi Gliwice należą się gratulację i podziw, bo mistrzostwo Polski dla tego klubu to nagroda za skromność i pracowitość. Waldemar Fornalik stworzył silną drużynę z "salonu odrzuconych", z piłkarzy, na których - największy przegrany tego sezonu - Legia nie chciałaby nawet spojrzeć. Zresztą Jakuba Czerwińskiego i Tomasza Jodłowca klub z Warszawy do Gliwic wypchnął i jeszcze grubo do tego dopłacił. Tytuł trafia do klubu, który mądrze poukładał prezes Paweł Żelem, a kapitan Piasta Gerard Badia jest pewnie najsympatyczniejszym piłkarzem Ekstraklasy. Klub z Gliwic da się lubić.

A jednak historia tytułu w sezonie 2018/19 roku to jest historia tytułu przegranego. Bo - absolutnie nic nie ujmując Piastowi - Legia to mistrzostwo przegrała. Przegrała - tak jak wcześniej ostrzegano - sama ze sobą. Jeszcze w środę miała szansę odwrócić losy tej rywalizacji, ale poległa w Białymstoku (0:1). W złym stylu. Znanym już z meczu z Pogonią kilka dni wcześniej (1:1). Wtedy na światło dzienne wyszła mentalność najlepszych zawodników Legii, którym po prostu zabrakło charakteru. Na konferencji prasowej po niedzielnym meczu z Zagłębiem Lubin trener Vuković  ujął to dosadnie, że "na boisku trzeba zapier..ć". Pomijam formę, w jakiej to zrobił, ale przekaz miał słuszny. Chodziło mu o charakter. Bez tego w futbolu nie da się odnosić sukcesów, nawet jeśli ma się umiejętności piłkarskie.

Dzisiaj - po półfinałach Ligi Mistrzów i porażkach Barcelony oraz Ajaksu, których piłkarze przegrali ważne mecze w swoich głowach - widzimy jeszcze lepiej, że mentalność to podstawa. Legioniści też przegrali tytuł w głowach, bo - gdy wyprzedzili Lechię - uznali, że to koniec wyścigu. Vuković chce się minimalistów pozbyć. Inni chcą się pozbyć... Vukovicia.

ZOBACZ WIDEO Mocne słowa Adama Hlouska po przegraniu mistrzostwa. "Legia będzie zapier*****!"

Ci wszyscy, którzy już wyją, że "Vuko" się nie nadaje i trzeba Legii prawdziwego, dobrego trenera, myślą tak, jak krytykowany przez nich - dokładnie za to samo - prezes Dariusz Mioduski. Myślą, że sukces można kupić sprowadzając gotowego szkoleniowca, co to weźmie i to wszystko poukłada. Otóż nie, piłka nożna jest bardziej skomplikowana. Przykładów jest mnóstwo. Chwalony dziś Fornalik miał w karierze momenty lepsze i gorsze. Lepsze wtedy, gdy dano mu czas, jak ostatnio w Gliwicach. W tym samym Piaście trener Radoslav Latal raz odniósł wielki sukces, a gdy drugi raz dano mu poprowadzić Piasta, już tak kolorowo nie było. Reguły nie ma. Ten sam trener może mieć kłopoty w tym samym klubie nawet kilka miesięcy później. Gotowców w futbolu nie ma.

Vuković przewietrzy szatnię, poukłada drużynę po swojemu i wtedy będzie go można ocenić jako trenera. Dopiero wtedy. Teraz poskładał na szybko "pęknięte lustro", ale takie klejenie na ślinę musiało się skończyć katastrofą. "Drużyna ze szkła" znów się rozsypała.

Wcale nie zdziwiło mnie, że przeciwko Jagiellonii nie wyszli w podstawowym składzie Carlitos i William Remy. Po tym, co pokazali w poprzednich meczach, należała im się "ława". Na facetach, którym w najważniejszym momencie sezonu brakuje charakteru, daleko się nie zajedzie. Tak jak na chimerycznym Iourim Medeirosie. Można dzięki nim wygrać pojedyncze mecze, ale nie można z nimi wygrać wojny o wszystko. Jak się idzie na wojnę, to trzeba zabrać ze sobą ludzi, co do których ma się pewność, że cię w najważniejszym momencie nie opuszczą.

Dziś najlepszym przykładem tego, że trener nadaje charakter drużynie, jest Juergen Klopp. W Liverpoolu też pozbywał się (i nadal pozbywa) piłkarzy, których umiejętności są ogromne, ale z mentalnością u nich słabiutko. Przekonanie się, co do charakteru sprzedanego z Liverpoolu Philippe Couthinho kosztowało Barcelonę dużo więcej niż zapłacone horrendalne 145 mln euro. Vuković ma prawo ulepić drużynę po swojemu. Ufam mu, jako legioniście z krwi i kości, który zna klub i widzi na co dzień szatnię drużyny. Na pewno bardziej niż kolejnemu wylosowanemu jak królik z kapelusza gościowi jak Romeo Jozak czy Ricardo Sa Pinto, którym powierzano klub nic o nich nie wiedząc. Albo wiedząc rzeczy, które zmuszały przynajmniej do wątpliwości, czy to są właściwi ludzie, by dać im władzę nad Legią.

Zobacz takżeLotto Ekstraklasa. Piast Gliwice - siedmiokrotnie niższy budżet niż Legia Warszawa

Zobacz takżeLotto Ekstraklasa. Piast - Lech. Waldemar Fornalik: Napisaliśmy cudowną historię

Mimo fiaska na finiszu sezonu, nadal mam przekonanie, że Legia jako drużyna jest w dobrych rękach. Ten klub - bo nie tylko drużyna - potrzebuje rewolucji i rekonstrukcji. Zarówno w szatni, jak i gabinetach. Pomyłek ludzkich i wtop transferowych było w ostatnich czasach tyle, że nie można tak dalej funkcjonować. Legia przy swojej przewadze finansowej i przewadze potencjału piłkarskiego, powinna wygrywać mistrzostwa kraju jak liderzy w innych tego typu peryferyjnych ligach (np. Dinamo Zagrzeb w Chorwacji), z co najmniej kilkunastopunktową przewagą. Tymczasem ostatnie mistrzostwa Legia wygrywała w ostatniej kolejce, na farcie. Kolejne tytuły tuszowały problemy na chwilę, by wrócić latem, gdy trzeba się było przejrzeć w bardziej wymagającym zwierciadle, czyli europejskich pucharach.

Vuković na konferencji po meczu z Zagłębiem Lubin powiedział ważną rzecz. Że zrobi coś dla klubu, dla siebie i dla kolejnych trenerów Legii, żeby już nigdy kolejni szkoleniowcy nie byli zakładnikami. Liczę, że powiedzie mu się ta misja oczyszczania drużyny. Legia rozchwiała się jako konstrukcja, gdy zwolniono Jacka Magierę. Wtedy też bardzo "pomogli" niektórzy piłkarze. Kolejne błędy z wyborem następnych szkoleniowców były pokłosiem tamtego "grzechu pierworodnego". Magiera zasługiwał na większe zaufanie, na to by rzeczywiście być trenerem na lata. Znał klub i zawodników, ale padł ofiarą intrygi.

Zobacz takżeLotto Ekstraklasa. Fart musiał się skończyć. Legia Warszawa sprowadzona na ziemię

Zobacz takżeLotto Ekstraklasa. Piast Gliwice drugim najsłabszym mistrzem w Europie

Dziś na zaufanie zasługuje Vuković. On wie, gdzie tę drużynę boli. Jeśli on tego najszybciej nie naprawi, to nie zrobi tego szybciej żaden sprowadzony za ciężką kasę "cudak". Vuković ma odwagę, żeby konieczną w Legii rewolucję zrobić. Obejmował drużynę, która była zespołem kompletnie rozpadłym. Scalił ją na chwilę, ale nie dojechał z tym "konstruktem" do mistrzostwa. Wie, gdzie popełnił błędy. Wie, że zgniłe kompromisy nie prowadzą do celu. Jeśli ktoś będzie miał siłę zrobić w Legii porządek, to musi być człowiek Legii. Ale nikt z gabinetów. Ktoś, kto pokazywał charakter na boisku i w szatni. Ktoś taki jak Vuković.

Dariusz Tuzimek
Futbolfejs.pl

Źródło artykułu: