Rok temu z awansem do Lotto Ekstraklasa wiązano w Zagłębiu Sosnowiec duże nadzieje. Po dobrym sezonie w I lidze liczono, że sosnowiczanie pójdą za ciosem. W klubie pozostawiono autora sukcesu: trenera Dariusza Dudka oraz większość zawodników, którzy zapracowali na awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Liczono na pewnego rodzaju efekt świeżości i powtórzenie sukcesu Górnika Zabrze, który jako beniaminek nie przeprowadził zbyt wielu zmian i sezon zakończył na czwartym miejscu.
Nic dwa razy się nie zdarza. Zagłębie szybko zostało brutalnie zweryfikowane przez ligowych rywali. Okazało się, że drużyna bez większych zmian nie jest w stanie jak równy z równym rywalizować na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. W 3. kolejce Zagłębie wygrało 3:0 z Pogonią Szczecin i to na chwilę poprawiło nastroje w Sosnowcu. Później było już zdecydowanie gorzej.
W październiku zdecydowano się na zmianę trenera. Miejsce Dudka zajął Valdas Ivanauskas, który w Polsce znany był głównie z występów w Bundeslidze. Trenerskich sukcesów na swoim koncie nie miał zbyt wiele, ale mimo to w Sosnowcu liczono, że szkoleniowcowi z takim piłkarskim CV uda się uratować Lotto Ekstraklasę dla Zagłębia Dąbrowskiego.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Sukcesy Roberta Lewandowskiego przechodzą bez echa. Czas na nowe wyzwania?
I rzeczywiście, Zagłębie zaczęło grać lepiej. Sosnowiczanie punktowali, ale nadal byli w trudnej sytuacji. Punktem zwrotnym mogło być ostatnie zeszłoroczne starcie przeciwko Legii Warszawa. Zagłębie dwukrotnie prowadziło i było lepszym zespołem, ale nie pomogli mu kibice, którzy urządzili sobie pokaz fajerwerków na trybunach. Mecz przerwano, a po powrocie na boisko dominowała już Legia, która zdobyła dwa gole i wygrała 3:2.
Zagłębie zimę spędziło na ostatnim miejscu w tabeli. Miało tylko 12 punktów na swoim koncie i dwa zwycięstwa. Ivanauskas przeprowadził kilka transferów, które miały uratować ligę. Większość z nich okazała się jednak niewypałem. Sosnowiczanie grali fatalnie przez cały sezon i choć były chwilę, że wracała nadzieja na utrzymanie, to jednak szybko marzenia pryskały niczym bańka mydlana po kolejnych defensywnych błędach.
Do tego trzeba dodać obsesję VAR-u. Sosnowiczanie długo mieli pretensje, że przez system VAR tracili punkty. Nie uznawano ich goli, które padły ze spalonego. Zmieniano decyzje na ich niekorzyść po zagraniach rywali. Zagłębie starało się to wykorzystać pod względem marketingowym, wypuszczając na rynek koszulki z serii "zVARiowani".
EkstraKLASA: Żarko Udovicić
Niewielu graczy Zagłębia Sosnowiec zasługuje na wyróżnienie po kompletnie nieudanym sezonie. Jednym z nich jest właśnie Żarko Udovicić, który swoją dobrą grą zapracował na transfer do Lechii Gdańsk. To zresztą nie spodobało się trenerowi Ivanauskasowi, który odsunął go od gry w jednym meczu. Za Udoviciciem przemawiają liczby. Dziewięć goli i jedenaście asyst sprawiło, że był najlepszym graczem zespołu.
EkstraKLAPA: defensywa
80 straconych goli - ten dorobek mówi wszystko o defensywie Zagłębia Sosnowiec. Była po prostu fatalna. Proste błędy przydarzały się jej w każdym spotkaniu, co regularnie wykorzystywali rywale. Z tak słabą grą w obronie trudno było marzyć o utrzymaniu. Ivanauskas patrząc na poczynania swoich defensorów wielokrotnie tracił cierpliwość.
Lider: Szymon Pawłowski
Doświadczony piłkarz trafił do Zagłębia Sosnowiec już w trakcie rundy jesiennej. Pawłowski najlepsze lata ma już dawno za sobą, ale w Zagłębiu był jednym z najlepszych zawodników i boiskowym liderem. Gdy nie było go na murawie, sosnowiczanom jeszcze trudniej było walczyć o ligowe punkty. Po słabych meczach nie bał się otwarcie mówić, co jest problemem jego zespołu.
Cytat:
- Przed nami mission impossible - powiedział trener Valdas Ivanauskas po ostatnim zeszłorocznym meczu z Legią Warszawa. Wtedy Zagłębie do strefy gwarantującej utrzymanie traciło 6 punktów.
Zobacz także:
Michał Kucharczyk odejdzie z Legii Warszawa. Jest bliski transferu do Kayserisporu
Oceniamy ligę. Miedź Legnica. Romantyczni i szaleni z domieszką fińskiego "kopyta"