Znając środowisko piłkarskie, zarówno niestabilnych emocjonalnie kibiców, jak i rozchwianych w swych sądach liderów opinii, potrafię sobie wyobrazić, z jaką presją będzie musiał zmierzyć się Jerzy Brzęczek. Jeśli selekcjoner, którego każda decyzja - personalna czy taktyczna - jest kontestowana, nie postawi odważnie na "Bielików Michniewicza", spadnie na niego lawina krytyki. Nie uniknie jej nawet wtedy, gdy jego drużyna będzie kontynuowała zwycięski marsz do Euro 2020. Po pierwsze, nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Po drugie, zawsze najlepsi są ci, którzy nie grają. Tym bardziej ci "młodzi i utalentowani z europejskich ośrodków".
Przed startem w Mistrzostwach Europy U-21 2019 Polacy byli skazywani na pożarcie Belgów, Włochów i Hiszpanów, ale udało im się przeżyć w grupie śmierci dłużej, niż ktokolwiek się spodziewał, czym chwycili kibiców za serca. Michniewicz stworzył dobrze funkcjonującą drużynę, uwypuklił atuty swoich podopiecznych i przykrył ich mankamenty, przygotowując ich do rywalizacji z lepiej wyszkolonymi rywalami. Zwycięstwa z Belgią (3:2) i Włochami (1:0) pobudziły fantazję kibiców i komentatorów, którzy oczyma wyobraźni widzieli już kowalczykowską "zmianę szyldu". Klęska z Hiszpanią (0:5) tylko trochę ostudziła entuzjazm, z którym odebrano postawę Polaków na młodzieżowym Euro.
Czytaj również -> Paweł Kapusta: 110 procent normy
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to Kamil Grabara, Krystian Bielik, Patryk Dziczek, Szymon Żurkowski czy Dawid Kownacki będą w przyszłości stanowić o sile kadry A, ale - parafrazując sędziego Jaskółę z kultowego "Piłkarskiego Pokera" - "teraz nie i jeszcze długo, długo nie". Po pierwsze, Grabara, Bielik, Dziczek i Żurkowski nie przeszli jeszcze weryfikacji w silnej lidze, a Kownacki, ten najbardziej doświadczony z nich wszystkich, dopiero buduje swoją markę w elicie. Po drugie, ich pozycje w seniorskiej kadrze są po prostu mocno obsadzone i trudno będzie im je wywrócić do góry nogami.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 114. Cecylia Kukuczka: Jerzy nigdy nie wierzył, że wyprzedzi Reinholda Messnera. To było niemożliwe
Nikt o zdrowych zmysłach nie uzna przecież, że Grabara jest już lepszy od Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego. A warto pamiętać o Łukaszu Skorupskim - czołowym bramkarzu Serie A. Grabara natomiast na razie ma w CV jedną (udaną) rundę w seniorskiej piłce. Może dobrym występem na młodzieżowym Euro otworzy sobie drzwi do gry w Premier League czy Bundeslidze, ale w kadrze A i tak musi ustawić się na końcu kolejki.
Czytaj również -> Kamil Grabara rozchwytywany
Jestem wielkim fanem Bielika, ale on też musi uzbroić się w cierpliwość i udowodnić swoją wartość. Jego doświadczenie to dotąd ledwie pół rundy w angielskiej II lidze i jeden sezon na trzecim szczeblu - jak na pukającego do pierwszej reprezentacji 21-latka to skromny dorobek. Te ligi to piłkarska szkoła życia, ale Brzęczek ma do wyboru lepiej wykształconych stoperów: Jan Bednarek regularnie gra w Premier League, na debiut w której Bielik wciąż czeka, a zastąpienie nim Glika, lidera w szatni i na boisku, przed startem el. MŚ 2022 też brzmi jak mrzonka.
Szansę 21-latka na szybkie wskoczenie do składu kadry A wzrosłyby, gdyby Brzęczek wrócił do pomysłu z początku kadencji, gdy chciał grać trzema środkowymi obrońcami. Tercet Bielik-Glik-Bednarek na papierze prezentuje się znakomicie, ale selekcjoner nie zdecyduje się na taktyczną rewolucję w połowie drogi do Euro 2020, więc Bielikowi pozostanie rola pierwszego zmiennika Bednarka i Glika. Ewentualnie może uzupełniać ich w trybie "obrona Częstochowy", który Brzęczek może włączyć przy korzystnym wyniku w trakcie meczu.
Dziczek czy Żurkowski też nie mają łatwego zadania, bo musieliby wygrać rywalizację z Grzegorzem Krychowiakiem i Mateuszem Klichem, w których współpracę selekcjoner inwestuje. Ponadto żaden z nich nie jest graczem o kreacyjnych parametrach Klicha, a polski futbol jest zbyt ubogi, by rezygnować z takich zawodników. Na szczęście Brzęczek, na przekór wszystkowiedzącym komentatorom, zdaje sobie z tego sprawę.
Poza tym przed Dziczkiem i Żurkowskim w kolejce do gry stoi jeszcze Karol Linetty, który okrzepł w Serie A, a jest niewiele starszy od nich. Dziczek i Żurkowski natomiast dotąd grali tylko w Lotto Ekstraklasie, która nie jest w żaden sposób miarodajna, o czym świadczą kwoty płacone za zawodników polskich klubów przez przedstawicieli mocniejszych lig. Mało tego, nie liznęli nawet europejskich pucharów.
Dla Żurkowskiego czas próby nadejdzie jesienią - już w styczniu związał się z Fiorentiną. Dziczek z kolei jeszcze nie podjął decyzji w sprawie przyszłości. Jeśli zostanie walczyć z Piastem Gliwice o awans do Ligi Mistrzów, w kontekście piłkarskiego rozwoju będą to dla niego miesiące stracone,
Czytaj również -> Robert Gumny - trauma zamiast okna wystawowego
Kownacki jako jedyny z podopiecznych Michniewicza poznał smak gry w silnej lidze, a do tego ma już doświadczenie z kadry A, z występem na seniorskim mundialu włącznie, ale o byciu "9" w pierwszej reprezentacji może tylko pomarzyć. Status Roberta Lewandowskiego i Krzysztofa Piątka jest niepodważalny, a między nimi a Kownackim stoi jeszcze Arkadiusz Milik - najlepszy strzelec wicemistrza Włoch.
Były już kapitan "młodzieżówki" jest uniwersalny i może być też skrzydłowym - tak grał wiosną w Fortunie Duesseldorf. Ale znowu: jedna flanka zarezerwowana jest dla Kamila Grosickiego, a jeśli Brzęczek decyduje się na grę i Lewandowskim, i Piątkiem, to jako drugi skrzydłowy ustawiany jest Piotr Zieliński. W najlepszym wypadku w najbliższej przyszłości Kownacki może być w kadrze A zmiennikiem.
Poza Bielikiem realną szansę na zbliżenie się do "11" pierwszej reprezentacji ma Kamil Pestka. Nie wynika to z wybitnego talentu wychowanka Cracovii, który w zespole Michała Probierza przegrał rywalizację z Michalem Siplakiem i wiosnę spędził w I-ligowym Chrobrym Głogów, a z niedoboru lewych obrońców. Numerem jeden na tej pozycji jest oczywiście zdrowy Maciej Rybus, ale już za zieje pustką. Pod spowodowaną urazami nieobecność Rybusa Brzęczek desperacko stawiał na tej pozycji na niegrającego w drużynie klubowej Arkadiusza Recę i przekwalifikowanych z innych pozycji Artura Jędrzejczyka i Bartosza Bereszyńskiego, a z powoływania Pawła Jaroszyńskiego i Rafała Pietrzaka szybko zrezygnował.
W trakcie młodzieżowego Euro Pestka udowodnił, że potrafi zatrzymać takich rywali jak Dodi Lukebakio, Riccardo Orsolini, Federico Chiesa czy nawet Dani Olmo w nieszczęsnym meczu z Hiszpanią. Biorąc pod uwagę posuchę na lewej obronie, to wystarczająca rekomendacja do powołania. Został nawet jednym z odkryć turnieju: portal goal.com wybrał go do "11" fazy grupowej obok takich graczy jak Nicolo Barella, Dani Ceballos czy Ianis Hagi.
Z obsadą prawej obrony, przeciwnie - selekcjoner nie ma problemu. Tu może skorzystać z Bartosza Bereszyńskiego i Tomasza Kędziory, co oznacza, że dla bardzo utalentowanego Roberta Gumnego miejsca w pierwszej reprezentacji w najbliższych latach może zabraknąć. Wychowanek Lecha musi być tak cierpliwy, jak wcześniej byli Bereszyński i Kędziora, czekając na abdykację Łukasza Piszczka.
Czytaj również -> Bartosz Kapustka: Nie poddam się
Liderzy "michniewiczówki", co będzie naturalną koleją rzeczy, dostaną zaproszenie na wrześniowe zgrupowanie kadry A, w miejsce na przykład Artura Jędrzejczyka, Jacka Góralskiego, Damiana Szymańskiego czy Arkadiusza Recy, ale by zadomowić się w pierwszej reprezentacji, muszą udowodnić swoją wartość w poważnej lidze.
Nie można też zapominać o wielkim nieobecnym ME U-21 2019 - Bartoszu Kapustce. Jego rehabilitacja przebiega zgodnie z planem i wszystko wskazuje na to, że przygotowania do nowego sezonu zacznie o czasie. Jeśli tylko Leicester City wypożyczy go do klubu, w którym będzie grał regularnie, nawet jeśli ponownie będzie to II-ligowy belgijski OH Leuven, to wróci do drużyny narodowej już przy pierwszej okazji. O tym jestem przekonany.
Oglądaj mecze reprezentacji Polski w Pilocie WP (link sponsorowany)
2. Klich kreatorem? Raczej nie w kadrze u nas nie da się kreować bo jak mają piłkę nasi obrońcy to obrona od Czytaj całość