Jak mało wiemy jeszcze o Waldemarze Fornaliku świadczy chociażby zachowanie trenera, gdy się zdenerwuje. Szkoleniowiec ma słabość do rzucania w eter niecenzuralnych wiązanek w momencie, gdy puszczają mu nerwy. Mimo że ciągle nad tym pracuje, to jednak w złości robi to z taką pasją, że w zwalczeniu tej przypadłości musiała zaangażować się żona trenera. Wymyśliła, że za każdy wulgarny wyraz Waldek musi wrzucić do skarbonki określoną kwotę pieniędzy. A był okres, że nerwy mocno targały trenerem, więc pewnie i skarbonka szybko się zapełniała.
Kilka lat temu PZPN wyciągnął Fornalika z domowego ogródka, spakował i wysłał w świat. Z Ruchu Chorzów, w którym spędził całą karierę jako piłkarz (11 lat), a później był asystentem i pierwszym trenerem, szkoleniowiec przeniósł się do reprezentacji. To miała być podróż życia, która jednak szybko zmieniła się w przygodę, a po roku w bolesną lekcję.
Przez całą kadencję trener był pod stałą krytyką kibiców kadry narodowej, byłych ludzi związanych z piłką i mediów. Miał chwile lepsze, jak po zremisowanym meczu z Anglią w Warszawie (1:1), ale większość gorszych. Prezes związku Zbigniew Boniek chciał go zwolnić jeszcze przed upływem eliminacji, mimo że Fornalik do końca walczył o awans na mundial w Brazylii. Niestety - przegrał kluczowe spotkania na finiszu z Ukrainą i Anglią i po piętnastu miesiącach pracy podziękowano mu.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski nie patyczkuje się. "Szkolenie jest na niskim poziomie"
Dużo wyciągnął jednak dla siebie. Mierzył się z silnymi charakterami: Lewandowskim, Szczęsnym, Krychowiakiem czy Błaszczykowskim, a dla obecnej reprezentacji zrobił wiele dobrego. Już kilka lat temu pokazał, na kogo warto zwrócić uwagę - jako pierwszy dał zagrać razem Zielińskiemu i Klichowi, stawiał też na Krychowiaka, Glika, u niego debiutowali Milik oraz Bereszyński. Z tych piłkarzy korzystał później Adam Nawałka, a dziś robi to Jerzy Brzęczek.
Tamto doświadczenie Fornalika zaprocentowało kilka lat później, przed ostatnim meczem sezonu z Lechem Poznań, gdy Piast Gliwice od mistrzostwa Polski dzieliło już tylko 90. minut. Trener się nie spalił, był opanowany i pewny strategii. Mówił, że po takich przeżyciach, jak między innymi mecz na Wembley, niewiele robiło już na nim wrażenie.
Kiedyś grał w Lidze Mistrzów z Realem, teraz czeka na BATE. Piłkarz Piasta liczy na remis
To trener, który nie pęka, jest konsekwentny, wierzy w siebie i swoją pracę. Pokazuje to najlepiej runda mistrzowska poprzedniego sezonu ekstraklasy. Fornalik wytrzymał i rozegrał ją po mistrzowsku: zdobył 17 na 19 punktów, ogrywając najmocniejszych rywali: Lechię i Legię na wyjeździe, Jagiellonię i Lecha u siebie.
Kadra miała być jego szczytem, zwłaszcza po sukcesach w Chorzowie (zajął 2. i 3. miejsce), z Ruchem przecież już kilka lat temu ocierał się o mistrzostwo.
Trener na tę największą narodową górę dostał się trochę bez zabezpieczenia i spadł z niej z hukiem. Wspinaczkę na szczyt zaczął od nowa i już zaszedł dalej. Z Piastem wywalczył najbardziej niespodziewane mistrzostwo Polski ostatnich lat i wydaje się, że po tych wszystkich przejściach to dopiero początek kariery Fornalika. A do domowej skarbonki wpadnie jeszcze dużo banknotów, niekoniecznie za przekleństwa trenera.
Losowanie Ligi Mistrzów: Piast trafił najgorzej jak mógł. Szykują się BATY