Newcastle United wciąż szuka nowego menadżera. Sam Allardyce odrzucił możliwość powrotu

Getty Images / Na zdjęciu: Sam Allardyce
Getty Images / Na zdjęciu: Sam Allardyce

Newcastle United w dalszym ciągu szuka następcy Rafaela Beniteza. Hiszpański menadżer nie dogadał się z klubem odnośnie nowej umowy i przeniósł się do chińskiego Dalian Yifang. Propozycję powrotu odrzucił ostatnio Sam Allardyce.

Były selekcjoner reprezentacji Anglii prowadził ekipę "Srok" w latach 2007-2008. Okazuje się, że zarząd Newcastle United zaproponował mu powrót na St James' Park, lecz doświadczony szkoleniowiec nie zdecydował się na przyjęcie oferty. Przy okazji przyznał, że zainteresowanie klubu z Premier League sprawiło mu przyjemność.

Sam Allardyce początkowo rozważał możliwość powrotu. - Doceniam ofertę z Newcastle. Byłem jednak zaskoczony. Nie pracowałem przez cały poprzedni sezon. Schlebia mi to, że byłem w kręgu zainteresowań klubu, ale nie wrócę - powiedział 64-letni szkoleniowiec w rozmowie z talkSPORT.

Zobacz także: Transfery. Toby Alderweireld do wyciągnięcia za małe pieniądze. AS Roma zainteresowana Belgiem

Nie doszło do zaawansowanych rozmów. Allardyce wcale nie był blisko przejęcia zespołu. - Nigdy nie rozmawiałem z Mike'em Ashleyem, nie było żadnych rozmów. Mój agent skontaktował się ze mną, pomyślałem o tym i przeanalizowałem sytuację. Bardzo podziękowałem za ofertę, ale to nie dla mnie. Może gdyby to był pierwszy raz, to zdecydowałbym się na to - dodał.

64-latek ostatnio pracował w Evertonie. Odszedł z Goodison Park w 2018 roku i do tej pory nie podjął żadnego zatrudnienia. Oczekuje dobrej propozycji. Nie jest to jednak właściwy czas na powrót do Newcastle. - Nie myślałem o tym zbyt długo. Uważałem, że trzeba podjąć szybką decyzję i będzie to dobre dla wszystkich stron. Jesteśmy teraz w okresie przygotowawczym i zawodnicy wracają do treningów - zakończył Allardyce.

Zobacz takżeTransfery. Rozmowy stoją w miejscu. Wilfried Zaha może nie spełnić swojego dziecięcego marzenia

ZOBACZ WIDEO: Wielki projekt Lewandowskiego. "Chciałbym, żeby pierwszy taki obiekt ruszył za dwa - trzy lata"

Komentarze (0)