W poniedziałek wyniki plebiscytu wyśmiał Maik Barthel, który jest doradcą Roberta Lewandowskiego. "Piłkarz Roku! Nie musisz niczego wygrywać i wtedy masz największe szanse" - napisał ironicznie na Twitterze (więcej TUTAJ).
Polak zajął dopiero 7. miejsce, a wyprzedzili go m.in. klubowi koledzy: Joshua Kimmich i Serge Gnabry. Najwięcej głosów od dziennikarzy otrzymał Marco Reus i to on został wybrany najlepszym piłkarzem roku w Niemczech.
Zobacz również: Wydrenowana PKO Ekstraklasa. Polska liga nie ma już nic do zaoferowania Europie
W obronie Lewandowskiego stanął m.in. Lothar Matthaeus, który docenia dorobek reprezentanta Polski w minionym sezonie. - Znów został królem strzelców, strzelił dużo ważnych goli i miał 13 asyst - tak wiele jak nigdy przedtem. Zdobył z Bayernem dublet, pracował bardzo dużo dla zespołu, w pełni mu się poświęcił - i podczas wyborów był dopiero siódmy?" - dziwi się Matthaeus.
Postawa Roberta Lewandowskiego w poprzednim sezonie często była niedoceniana. Po rundzie jesiennej "Kicker" sklasyfikował go dopiero jako czwartego najlepszego napastnika Bundesligi. Łącznie w sezonie 2018/2019 30-letni napastnik rozegrał 47 meczów i zdobył w nich 40 bramek (we wszystkich rozgrywkach) oraz zaliczył 13 asyst. Dla porównania Marco Reus wystąpił łącznie w 36 meczach i strzelił 21 goli. Miał tyle samo asyst co Lewandowski. Błyszczał jednak głównie w pierwszej części sezonu.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski dla WP SportoweFakty: Szansa na medal na wielkim turnieju jest znikoma, ale chcemy dać Polakom radość i dumę