Nie ma Leo Messiego, nie ma Barcelony. W tym roku drużyna Ernesto Valverde ogromnie męczy się bez swojej największej gwiazdy. W pięciu meczach rozegranych bez Argentyńczyka, Blaugrana wywalczyła tylko punkt. Był to bezbramkowy remis odniesiony z Huescą (13 kwietnia), która wtedy była niemal pewna spadku z Primera Division.
Wcześniej przytrafiły się porażki w Pucharze Króla z Levante (1:2) i Sevillą, a potem w lidze z Celtą Vigo (0:2) i ostatnia z Athletic Bilbao (0:1). Zła seria Katalończyków zaczęła się już w listopadzie od remisu z Interem (1:1) w Lidze Mistrzów. Łącznie daje to serię sześciu spotkań bez wygranej.
Na starcie rozgrywek Messiego do pauzy zmusza kontuzja prawej łydki. Doznał jej już przed wyjazdem drużyny na obóz do USA. 32-latek zdążył wrócić do treningów z grupą dopiero przed meczem z Betisem. Decyzja o braku powołania na niedzielny pojedynek zapadła dopiero po ostatniej sobotniej sesji. Ernesto Valverde woli nie ryzykować, mimo że ma bardzo małe pole manewru w ofensywie.
Valverde pod presją
W sumie trener musi poradzić sobie bez sprzedanego Philippe Coutinho i Malcoma oraz bez kontuzjowanego Messiego, Ousmane'a Dembele i Luisa Suareza. Na inaugurację sezonu kibice największą wiarę pokładali właśnie w Urugwajczyku, który gra na Camp Nou od pięciu lat. W zeszłym roku zdążył pokazać, że bez Messiego Barcelona też potrafi wygrywać wielkie mecze. Październikowe El Clasico i zdemolowanie Realu Madryt 5:1 to jego zasługa. Napastnik ustrzelił hat-tricka.
ZOBACZ WIDEO Serie A. Juventus nie zachwycił, ale zwyciężył. Czyste konto Wojciecha Szczęsnego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Sprawdź: Norweski klub pozyskał...Leo Messiego. Piłkarz zmienił swoje nazwisko
Teraz jedyną opcją w ataku został Antoine Griezmann. Francuz dopiero co wzmocnił klub, a już zostanie rzucony na bardzo głęboką wodę. Bez wsparcia bardziej doświadczonych kolegów. Będzie musiał zostać samodzielnym liderem ofensywy mając za sobą tylko jeden oficjalny mecz w Blaugranie. Niezbyt udany, bo tydzień temu najpierw nie współpracował najlepiej z Jordim Albą, a po kontuzji Suareza został przesunięty jako "9", gdzie też nie radził sobie wyśmienicie.
- Antoine coraz lepiej się integruje, chcemy, żeby jak najwięcej uczestniczył w grze - analizował na konferencji Vaverde. - W Bilbao nie angażował się w grę tak bardzo, jak byśmy chcieli. Dla nas typowe jest, że napastnicy są bardzo aktywni. Musimy stwarzać im okazje, bo wiemy, że dzięki temu mogą być decydujący. Griezmann również musi jednak starać się uczestniczyć w grze - dodał Bask.
Jak zapowiada katalońska prasa, Francuz dalej będzie grał jako napastnik. Wobec braku innych opcji na skrzydłach będą wspierać go 21-letni Carles Perez, który na swoim koncie ma dopiero 30 minut rozegranych w pierwszej drużynie i Rafinha.
Już po pierwszej kolejce w Barcelonie wyczerpał się czas na eksperymenty. Pozycja Valverde słabnie z meczu na mecz. Komentarze domagające się jego dymisji są coraz głośniejsze. A za nimi stoją coraz mocniejsze argumenty. Tydzień temu 55-latek zaryzykował wynik z Athleticiem, został zakładnikiem własnego pragmatyzmu i posadził na ławce Rakiticia i Busquetsa kosztem Carlesa Aleni i Sergiego Roberto. Na Betis szkoleniowiec musi posłać najlepszy możliwy skład. W ofensywie nie ma wielu opcji.
Czytaj też: Robert Lewandowski potwierdził rozmowy o nowej umowie