Serie A: Lazio - AS Roma. Bezkrólewie w Rzymie. Ofensywne derby na remis

WP SportoweFakty / CLAUDIO PERI / Na zdjęciu: Francesco Acrebi (z lewej) i Edin Dzeko (z prawej)
WP SportoweFakty / CLAUDIO PERI / Na zdjęciu: Francesco Acrebi (z lewej) i Edin Dzeko (z prawej)

Festiwal nieskuteczności w derbach Rzymu. Lazio zremisowało z Romą 1:1 w meczu, którego wynik mógł być zdecydowanie wyższy.

W tym artykule dowiesz się o:

Konfrontacja o panowanie w Rzymie to jedna z najbardziej prestiżowych w calcio. Historia Derbów della Capitale sięga 1929 roku i przez 90 lat była to historia nienawiści między kibicami, dużego napięcia między piłkarzami i najczęściej rywalizacji o czołowe miejsca w lidze. W tym sezonie Lazio i Roma to przedstawiciele Serie A w Lidze Europy mający ochotę na powrót do Ligi Mistrzów.

Simone Inzaghi wymienił jednego piłkarza po wygranym 3:0 meczu z Sampdorią. Wyleczył się Lucas Leiva i zastąpił Marco Parolo w centrum boiska. Koncepcja Paulo Fonseci rozsypała się na rozgrzewce. Justin Kluivert został powołany "pod broń" zamiast kontuzjowanego Davide Zappacosty. Poza Holendrem grali od początku Cengiz Under, Nicolo Zaniolo. Szkoleniowiec Romy postawił na młodość.

Czytaj także: Pierwsza wygrana Milanu. Krzysztof Piątek był centymetr od gola

Roma prowadziła od 17. minuty, a bramkę zdobył ten z Giallorossich, który najbardziej frustruje kibiców Lazio. Aleksandar Kolarov strzelił gola byłemu klubowi z rzutu karnego. Serb uderzył potężnie po zmyleniu Thomasa Strakoshy, a jedenastka została podyktowana za zagranie ręką jego rodaka Sergeja Milinkovicia-Savicia. Pomocnik Lazio zachował się bezmyślnie i blokował ręką zagranie Edina Dzeko.

ZOBACZ WIDEO Serie A. Juventus - Napoli: Genialne widowisko! 7 goli, wielki powrót i dramat Koulibaly'ego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Pierwsza połowa była z jednej strony pokazem ofensywnego futbolu, a z drugiej strony festiwalem nieskuteczności. Nie minęło pół godziny i piłkarze oddali pięć strzałów w słupek. Po dwa Ciro Immobile oraz Nicolo Zaniolo, a jeden Lucas Leiva. Tak młodzian, jak i weterani nie mieli szczęścia. Seryjne pudłowanie irytowało formalnych gospodarzy, którzy w całym poprzednim sezonie osiągali mistrzostwo w marnowaniu sytuacji podbramkowych. Lazio miało rozwiązać ten problem, ale jak widać wciąż tego nie zrobiło.

Od początku drugiej połowy rozpoczął się zorganizowany doping dla Lazio. Wcześniej kibice Orłów milczeli na znak protestu. Miał ponieść podopiecznych Simone Inzaghiego do szturmu, tyle że zorganizowani lepiej niż na inaugurację sezonu Giallorossi bronili się skutecznie i szczęśliwie.

Lazio przedarło się przez defensywę Romy w 58. minucie. Przez gąszcz Giallorossich osłaniających bramkę przebił się Luis Alberto. Hiszpan strzelił z centralnej części pola karnego po podaniu Ciro Immobile. Wyrównanie było konsekwencją straty Aleksandara Kolarova, który zmarnował kapitał zdobyty w pierwszej połowie.

Derby pozostały do końca żywe, energetyczne, agresywne. Kolejny hit kolejki nie rozczarował i już można powoli przyzwyczajać się, że ten sezon Serie A przebiegnie pod znakiem ofensywnych spotkań. Z remisu trochę bardziej niezadowoleni są błękitni, którzy mieli więcej szans podbramkowych, ale podział punktów nie jest bardzo krzywdzący.

Czytaj także: Bologna FC lepsza od SPAL-u. Piękna parada Łukasza Skorupskiego

Lazio - AS Roma 1:1 (0:1)
0:1 - Aleksandar Kolarov (k.) 17'
1:1 - Luis Alberto 58'

Składy:

Lazio: Thomas Strakosha - Luiz Felipe (40' Bastos), Francesco Acerbi, Stefan Radu - Manuel Lazzari, Sergej Milinković-Savić (71' Marco Parolo), Lucas Leiva, Luis Alberto, Senad Lulić (78' Jony) - Ciro Immobile, Joaquin Correa.

Roma: Pau Lopez - Alessandro Florenzi (89' Amadou Diawara), Gianluca Mancini, Federico Fazio, Aleksandar Kolarov - Bryan Cristante, Lorenzo Pellegrini - Cengiz Under (67' Javier Pastore), Nicolo Zaniolo (79' Davide Santon), Justin Kluivert - Edin Dzeko.

Żółte kartki: Felipe, Immobile, Radu, Acerbi (Lazio) oraz Zaniolo, Florenzi, Santon (Roma).

Sędzia: Marco Guida.

[multitable table=1149 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]

Źródło artykułu: